Jeśli mieszkałbyś w filipińskiej wiosce o ekonomii opartej na rybołówstwie, byłbyś pewnie bardzo niezadowolony gdyby nagle 5 potworów pływało w pobliżu wyspy, skutecznie trzymając wszystkich na lądzie. Jeden z ostatnich odcinków Destination Truth został poświęcony właśnie "Potworowi Pinatubo", więc wypadałoby napisać o nim coś więcej.
Nazwę "Potwór Pinatubo" nadał mu lud Aeta, chyba najbardziej sterroryzowany przez potwora (o czym za chwilę). Potwór Pinatubo zamieszkuje rzekę Tikis, w prowincji Zambales, na jednej z wysp Filipin - Luzon. Do tej pory wiadomo o co najmniej 5 takich stworzeniach z tego regionu.
W listopadzie 2002 roku filipiński chłopiec powiedział, że widział wielkie, czarne stworzenie pływające przy wiosce. Na początku sądził, że widział po prostu pływającą kłodę, jednak po bliższym przyjżeniu zwierzę przypominało krzyżówkę suma i rekina.
12 stycznia 2003 roku kolejne grupy ludzi informowały o spotkaniach z tym samym stworem - czarny, trzy stopy szerokości, siedem długości. Spotkań z potworem przybywało - panika rozrosła się do tego stopnia, że do rządu Filipin (a konkretnie do Remedios Ongtangco of the Bureau of Fisheries & Aquatic Resources (BFAR)) wystosowano pismo, z żądaniem przysłania zespołu naukowców w celu zbadania sprawy. I owszem, wysłano naukowców - sztuk jeden. Regionalny dyrektor, Remedios Ongtangco, wysłał na miejsce Nelsona Biena - tego samego, któy kiedyś "uwolnił" Luzon od węgorza długiego na 3,6 m. Nelson dotarł na miejsce w przeciągu tygodnia, po czym wyjął lornetkę, pooglądał okolicę i stwierdził, że Potworem Pinatubo jest... ławica ryb Tilapia (rodzaj słodkowodnych ryb z rodziny pielęgnicowatych), w liczbie ok. 500. Mistrz, nie? Nic nie zobaczył a już wiedział co to!
Oczywiście nikt z ludzi w to nie uwierzył. Mieszkają na tej wyspie od zawsze, więc raczej są w stanie odróżnić długiego, czarnego potwora od ławicy popularnych ryb. Ludzie z plemienia Aeta zaprzestali łowienia, dzieciom zakazali bawić się w rzece. Od tamtej pory ich głównym źródłem protein są... żaby. Niesławna ekipa Destination Truth (kto pamięta ich ostatnią wyprawę w Himalaje...? No właśnie...) postanowiła zająć się tą sprawą. Powyżej macie odcinek o Pinatubo w 3 częściach.
Ok, wiemy już że ludziom się gatki z liści trzęsą na dźwięk jego imienia. Ale czym może być Potwór Pinatubo z racjonalnego punktu widzenia?
Rekin płaszczak (chlamidia, Chlamydoselachus anguineus). Dorosły samiec dorasta do 1-1,1 metra (3,2-3,6 stopy), samica do 1,4-1,5 metra (4,4-4,9 stopy), jednak zaobserwowano nawet 2 metrowego (6,5 stopy). Więc morfologicznie nawet pasuje do Potwora Pinatubo. W dodatku występuje w oceanach całego świata - jednak głównie okolice Norwegii, Chile, Nowej Zelandii i Południowej Afryki - to by się nawet zgadzało, bo ludzie Aeta twierdzą, że potwór przybył do nich z innego miejsca, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nikt u nich nie widział. Rekiny płaszczaki żyją na głębokości do 50-1500 metrów i są także widywane przy powierzchni.
Kolejna teoria mówi o odpadach przemysłowych wylewanych do rzeki z kopalni złota. Kopalnia nie jest od dawna używana, jednak kiedy pracowała do rzeki wylewano odpady w postaci... rtęci! Niestety (stety?) od kiedy ludzie Aeta zaprzestali łowienia ryb, nie ma sensu prowadzić na nich badań toksykologicznych w celu wykrycia jakiegokolwiek skażenia zjedzonymi rybami. Brak jakichkolwiek relacji o zwierzętach zmutowanych przed odpady toksyczne.
Jak widać, ekipa Destination Truth wiele więcej nie odkryła (jak zwykle). I raczej nie sądzę, żeby im się cokolwiek udało... Zawsze jednak te kilka dodatkowych, zarejestrowanych na filmie wywiadów z świadkami naocznymi się przyda.
Opracowane przez Chupas'a dla KryptoZoo i Pathomidae (www.kryptozoologia.pl, www.pathomidae.hosted.pl © 2008 Chupas)