KryptoZoo
KryptoZoo >> Artykuły >> Inne artykuły
Dziwna sprawa Maoryskiego Goryla
Dodano: 2015-09-20 02:46:41

Kryptozoologia często bardzo przypomina pracę detektywa. Pole badań kryptozoologicznych pełne jest niezliczonych tajemnic i zagadek, które w jakiś sposób zostały zagubione w czasie i stały się układanką, którą musimy poskładać, często posiadając niekompletne, ogólnikowe lub nawet sprzeczne informacje. Są to te okazje, gdy mamy opowieść o jakimś dziwnym lub fantastycznym stworzeniu ukrywającym się pośród dzikich obszarów świata, co do których posiadamy jedynie kilka zapisków historycznych, frustrująco ubogich w informacje z którymi musimy pracować. W takich przypadkach zachodzimy w głowę, desperacko próbując wytropić każdy strzępek historii i zeznań świadków jakie tylko można znaleźć, każdy stary artykuł lub skrawek, często nigdy nie odnajdując odpowiedzi, których tak desperacko poszukujemy. Niewątpliwie, zaginione lub zapomniane doniesienia o kryptydach potrafią wystawić naszą cierpliwość na próbę. Jedno ze starych doniesień o kryptydach, które niedawno zwróciło moją uwagę, dotyczy zwierzęcia nazywanego Maoryskim Gorylem - swego rodzaju stworzenia podobnego do małpy, zamieszkującego dzikie rejony Nowej Zelandii - co już samo w sobie z pewnością jest wystarczająco dziwne, jednak jest to historia która z biegiem zdarzeń szybko staje się jeszcze dziwniejsza, przez cały czas pozostawiając nieprawdopodobnie mało wskazówek i świadectw historycznych, po czym po prostu ginie w mrokach niejasności.

W drugiej połowie 1870 roku obszar wokół nowozelandzkiej Zatoki Portera stał się miejscem dziwnej serii obserwacji stworzenia, które opisywano jako podobne do goryla. W większości przypadków bestię opisywano jako wysoką na około 5 stóp, jej ciało pokrywały rzadkie, rozczochrane włosy, miała kępkę włosów na czubku głowy oraz parę widocznych "kłów" wystających - zależnie od doniesienia - z obu stron głowy lub z pyska. Zwierzę, które okrzyknięto później "maoryskim gorylem", widywano zarówno u brzegów zatoki, jak również okazyjnie brodzące w wodzie. Według doniesień, które zaczęły się ukazywać począwszy od września 1870 roku w gazecie "Thames Advisor", stworzenie przypuszczalnie było dobrze znane rdzennym Maorysom, którzy nazywali je "tupuna" - czyli przodek. W skład bardzo różnorodnej diety Maoryskiego Goryla miały wchodzić ziemniaki, skorupki i orzechy. Gazety z tamtego czasu spekulowały, że może to być "brakujące ogniwo" lub jakiegoś rodzaju prymitywna postać przodka człowieka, wyrażano też wielkie zainteresowanie wyśledzeniem go i schwytaniem, czymkolwiek był.

Po tym, jak obserwacje Maoryskiego Goryla zaczęły być często opisywane w różnych gazetach z tamtego okresu - między innymi "The New Zealand Herald", "The West Coast Times", "The Auckland Star" oraz "The Thames Advisor" - pojawiło się spektakularne doniesienie, jakoby nieuchwytna kreatura naprawdę została schwytana. W drugiej połowie września 1870 roku gazeta "The Thames Advisor" opublikowała artykuł - natychmiast podchwycony przez kilka innych publikacji - w którym podano, że stworzenie zostało złapane przy pomoc psów tropiących, w bagnach nieopodal Zatoki Portera. Autor artykułu doniośle twierdził, że zwierzę zostało schwytane, a jego nogi i ręce związano. Zawarty w artykule opis wykazuje cechy nieco rasistowskie, jednak stworzenie opisano właśnie w taki sposób:

"Ten maoryski goryl posiada głowę nieco podobną do głów tubylców, ale z dwoma wystającymi kłami, po jednym z obu stron. Na czubku głowy znajduje się kłębek sierści. Ciało jest ciemne jak u Maorysa, pokryte sierścią na rękach i nogach. Pochrząkuje jak świnia. Poinformowano nas, że istota zostanie wystawiona na widok publiczny, my zaś musimy powiedzieć że chcielibyśmy go zobaczyć".

To już brzmi wystarczająco ekscytująco, wtem jednak sprawa zaczęła się robić nieco dziwna. Gazeta "The Auckland Star" w wydaniu z 30 września 1870 roku opublikowała krótki artykuł w którym podano, że przypuszczalnie schwytane stworzenie nie było w ogóle żadnym gorylem ani ssakiem naczelnym, ale zwykłą foką. W artykule czytamy:

"Jak przekazali nam ostatniej nocy niektórzy rdzenni mieszkańcy, Dziwne zwierzę, które podobno znaleziono w Zatoce Portera po drugiej stronie rzeki, było po prostu foką. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy osoba która po raz pierwszy doniosła o jej schwytaniu nigdy wcześniej nie widziała takiego zwierzęcia czy też nie mogła się oprzeć własnej imaginacji - pewne jest to, że zwierzę w bardzo małym stopniu przypomina tego potwora, jakim miało być".

Moim zdaniem jest to bardzo dziwne, ponieważ istnieje bardzo mała szansa żeby ktoś - obojętnie, czy obznajomiony z fokami czy też nie - mógł pomylić fokę z jakiegoś rodzaju ssakiem naczelnym. Istotnie, szczegóły pierwszego doniesienia - takie jak wzmianka o rękach i nogach - wydają się mocno odbiegać od foki, wydaje się również mało prawdopodobne aby foka spowodowała serię obserwacji istoty podobnej do goryla, który na dodatek był znany Maorysom z tego regionu. Szczególnie mając na uwadze to, że zwierzę przypuszczalnie zostało schwytane, czy ktoś nie zorientowałby się w porę że to jest jednak foka, zanim opisano ją jako coś innego? Jakim sposobem tajemnicze stworzenie mogło zmienić swój opisywany wygląd z istoty podobnej do goryla z kłami w zwykłą fokę? Czy pierwotne doniesienie zostało aż w tak dramatycznym stopniu zmyślone? Czy też obydwa doniesienia są fikcyjne? A może chodzi o coś innego? Czy istnieje szansa, że ktoś być może próbował zataić znalezisko, tłumacząc je jako fokę, albo że doszło do pomyłki?

Więcej wskazówek dostarcza kolejna publikacja w "The Thames Advisor", która wraca do pierwszej historii, czyniąc to jednak w doniesieniu które stoi w całkowitej sprzeczności z doniesieniem o foce, jak też z własną opublikowaną wcześniej historią, jednocześnie czyniąc całą sprawę jeszcze dziwniejszą i bardziej zastanawiającą niż była do tej pory. W artykule "The Thames Advisor", streszczonym 1 października 1870 roku w "The New Zealand Herald" - zaledwie dzień po tym, jak podano że Maoryski Goryl był niczym więcej jak tylko foką - przekazano, że dwóch mężczyzn wybrało się aby obejrzeć schwytane stworzenie w nadziei na zakupienie go dla celów wystawy, jednak widok jaki zastali wprawił ich w zakłopotanie - bo nie był to ani goryl, ani foka, tylko człowiek! Artykuł już zaczyna się dziwnie, stwierdzając:

"Przykro nam, że musimy zmartwić Szp. Czytelników, szczególnie wykazujących zainteresowanie historią naturalną, wygląda jednak na to, że maoryski goryl nie jest wcale gorylem - tak naprawdę bowiem maoryski goryl okazał się starą kobietą".

Stara kobieta? Jest to kolejna rażąca rewelacja w świetle faktu, iż zaledwie tydzień wcześniej ta sama gazeta jasno opisała schwytaną bestię, po pierwsze jako "on", po drugie nie jako człowieka lecz zwierzę małpokształtne posiadające kły, na dodatek w najmniejszym stopniu przypominające właśnie starą kobietę. A pamiętajmy, że gazeta "The Auckland Star" zaledwie dzień wcześniej głosiła, że schwytane stworzenie było foką. Czym więc ono było, foką czy starą kobietą? Żadna z tych możliwości nie wydaje się wskazywać na cokolwiek przypominającego goryla - zarówno foka jak i stara kobieta swoim wyglądem w najwyższym stopniu kłócą się z tym opisem. Naprawdę trudno pogodzić ze sobą te doniesienia. Dziwne jest również to, że w żadnym miejscu ten artykuł nawet nie wspomina o artykule mówiącym wcześniej o foce. A wraz z lekturą tekst staje się jeszcze dziwniejszy. W dalszej części głosi:

"Dowiedzieliśmy się, że dwóch jegomościów wybrało się by obejrzeć tę najbardziej godną uwagi kreaturę, i po długim marszu dotarli byli do miejsca, w którym ją trzymano. Pokazano im tam biedną starą kobietę, która rzeczywiście - w pewnym sensie - stanowi taką samą zagadkę, jaką stanowiłby goryl. Wydaje się, że umknęła pamięci wszystkich którzy ją znali, i osiągnęła wiek 175 lat. Jak dokonano tego oszacowania - nie wiemy, i nie możemy zagwarantować jego akuratności. Kobieta straciła wszystkie włosy, poza małą kępką na czubku głowy, a ona sama jest taką osobliwością, że panowie którzy przyszli zakupić goryla zrobiliby z nią to samo, jeśliby tylko uzyskali zgodę".

W tej historii jest tak wiele dziwnych elementów i rzeczy niemających sensu, że nie wiadomo nawet od czego zacząć. Nawet zapominając na chwilę o wcześniejszym doniesieniu mówiącym, że schwytane stworzenie było foką, naprawdę trudno wyobrazić sobie starą kobietę nawet w połowie domniemanego wieku 175 lat, na której widok ludzie myśleliby że widzą goryla z kłami, i którą następnie znaleźliby w bagnach z pomocą psów tropiących, a potem dramatycznie schwytali i musieli ją związywać, przypuszczalnie z powodu oporu, tylko po to żeby móc ją opisać w artykule jako goryla z wystającymi kłami. W jaki sposób starsza kobieta mogłaby dokonać czegoś takiego? Jakie zagrożenie miałaby stanowić by zostać potraktowana w taki sposób, i co najważniejsze jak ktoś mógłby pomylić ją z gorylem, nawet po jej schwytaniu? I przy okazji, co się stało z foką, o której pisano w artykule poprzedniego dnia?

Inną dziwną kwestią jest domniemany wiek kobiety - 175 lat który, jak stwierdza artykuł, jest tak samo cudowny i tajemniczy jak goryl przemierzający dzikie obszary Nowej Zelandii. Nie doprecyzowano, w jaki sposób udało się określić jej wiek, wydaje się on jednak - delikatnie mówiąc - przesadzony. To naprawdę jest raczej dziwny szczegół, szczególnie w świetle faktu że ma to być przyczyna obserwacji i schwytania bestii podobnej do goryla. Niestety, mamy tutaj ilość szczegółów niewystarczającą aby dokładnie stwierdzić, co widzieli obaj panowie i czy domniemany wiek jest dokładny czy też nie, jasne jest jednak że cokolwiek oni zobaczyli, nie był to goryl, nie ma również w tym przypadku żadnych wzmianek o wystających kłach. To w moim mniemaniu rodzi kolejne pytanie. Jeśli nie było żadnego goryla, a relacje nie pozwalały dwóm mężczyznom którzy poszli na spotkanie z kobietą na stawianie jej warunków, to dlaczego w pierwszej kolejności udali się oni właśnie tam? Wydaje się, że z oczywistych względów poszli tam pod pretekstem że spodziewali się odkupienia goryla lub podobnego stworzenia, a tymczasem na miejscu widzą starą kobietę i na tym sprawa się kończy? Jeśli żadna z relacji nie chciała się tym zająć i w rzeczywistości nie był to goryl, wbrew temu co rozgłaszano, to kto zaprosił tych mężczyzn jako pierwszy? Kto im powiedział, że znajduje się tam goryl na sprzedaż? Przypuszczam, że słyszeli oni plotki że goryl się tam znajduje i poszli tam dobrowolnie by przekonać się i odkupić go bez wiedzy kobiety lub jej rodziny, coś mi w tym jednak po prostu nie pasuje.

Pozostajemy więc na tropie złożonym z dziwnych małych skrawków, które wydają się niezbyt dobrze do siebie pasować. Mamy serię obserwacji istoty podobnej do goryla, najprawdopodobniej jakiegoś rodzaju ssaka naczelnego, posiadającego kły. Następnie szeroko rozpowszechniane doniesienie podaje, że bestię schwytano - bestię opisywaną jako podobną do małpy, zdecydowanie w żadnym względzie nie przypominającą foki ani starej kobiety. Następnie pojawia się artykuł, dziwnie stwierdzający, że za całą panikę związaną z Maoryskim Gorylem odpowiedzialna jest foka, po czym dzień później kolejny artykuł głosi, że jednak nie i że tak naprawdę jest to 175-letnia kobieta. Czy te wszystkie sprzeczne doniesienia zostały z jakiegoś powodu sfabrykowane? Której historii powinniśmy wierzyć? Na czym polegała umowa ze 175-letnią kobietą? Czy rzeczywiście coś złapano, a jeśli tak to czy była to foka, stara kobieta, czy coś innego? Żadne z pierwszych doniesień o obserwacjach nie zawiera wskazówek na coś innego jak tylko zagadkowy duży ssak naczelny. Wydaje się, że jedno lub więcej z doniesień o schwytaniu jest fałszywe lub niedokładne, albo też byc może naprawdę schwytano stworzenie podobne do goryla, a sprzeczne doniesienia stanowiły wysiłek mający na celu zatajenie znaleziska przez ludzi, którzy po prostu nie byli obecni na tej samej stronie gazety co artykuł z okładki. Czy tak stało się w tym przypadku? Czy to możliwe, aby Maoryski Goryl był nie foką ani starą kobietą, ale czymś bardzo prawdziwym, a jego istnienie zostało ukryte pod nieco niechlujną przykrywką, która pozostawia nas z tymi przeciwstawnymi zeznaniami? A może cała sprawa to jeden wielki żart?

Denerwujące jest to, że nie udało mi się znaleźć jakichkolwiek dalszych doniesień w tej sprawie po wzmiance o 175-letniej kobiecie. Przekopałem archiwa, w których znalazłem te artykuły, i nie natrafiłem na nic więcej co dotyczyłoby Maoryskiego Goryla. Historia po prostu całkowicie zastyga i zatrzymuje się, wydaje się więc że tak naprawdę nie ma sposobu aby dotrzeć do rozwiązania tej sprawy, co zostawia nas z tymi wszystkimi pytaniami bez jasnych odpowiedzi. Nie jestem pewien, dlaczego tak szeroko opisywana historia którą zajmowało się tak wiele agencji informacyjnych została po prostu nagle w taki sposób porzucona, z pewnością jednak jest to tylko kolejny mały dziwny element całej układanki. Jest to więc dziwna historia Maoryskiego Goryla, przypadek moim zdaniem bardzo intrygujący i dający podstawy dla wielu teorii.

Brent Swancer, mysteriousuniverse.org

Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios