Mokele - mbembe stanowi jedną z wielu zagadek Czarnego Lądu. Stworzenie to może być uznane za afrykański odpowiednik słynnego potwora z Loch Ness. Mokele - mbembe obecne jest w opowieściach plemion zamieszkujących dorzecze Konga od setek lat. Stwór ten ma zamieszkiwać rozległe, niezbadane bagna i rozlewiska rzeki Kongo. Najczęściej widują go tubylcy, choć zdarzyło się również, że świadkiem stali się biali ludzie, a nawet czujniki sonaru. Stworzenie opisywane jest przez nich jako olbrzymi zwierz ziemno - wodny, o potężnym cielsku, długiej szyi oraz nieproporcjonalnie małej główce. Opis ten idealnie pasuje do wymarłych kilkadziesiąt milionów lat temu dinozaurów - zauropodów, takich jak na przykład diplodocus. Badacze tej zagadki wysnuli teorię, że być może Mokele - mbembe jest ocalałym egzemplarzem takiego zwierzęcia. Nie wydaje się to najbardziej prawdopodobne, ale taka koncepcja najlepiej pasuje do opisów naocznych świadków. Pierwszy zapis dotyczący tajemniczego zwierzęcia zwanego Mokele-Mbembe (dosłownie ,,korek rzeczny") pojawia się w książce napisanej w 1776 roku przez francuskiego duchownego, Abbé Lievain Bonaventure Proyarta opisującego historię naturalną basenu Kongo w Afryce. Opisał on stworzenie ,,które nie było widziane, ale musiało być monstrualne: ślady pazurów były odnajdywane odciśnięte na ziemi, a miały one około trzech stóp (tj. ok. 1 m) obwodu."
W 1909 roku, porucznik Paul Gratz opisał ,,zdegenerowanego gada, który może być spokrewniony z krokodylem, jego skóra pozbawiona jest łusek, a palce uzbrojone są w pazury", który według żołnierza zamieszkiwał bagna niedaleko jeziora Bangweulu, w północnej Rodezji (Zambii). Nazywał zwierzę nsanga, i twierdził, że pokazano mu kawałek skóry stworzenia, kiedy przebywał na wyspie Mbawala. W tym samym roku przyrodnik Carl Hagenbeck opowiedział w swojej autobiografii, jak to dwaj niezależni od siebie ludzie - Niemiec Hans Schomburgh i angielski myśliwy - opisali mu ,,ogromnego potwora, pół-słonia, pół-smoka", który żył w kongijskich bagnach. Inny badacz przyrody, Joseph Menges, powiedział mu o ,,rodzaju dinozaura, podobnego do brontozaura", żyjącego na bagnach. Hagenbeck wysłał ekspedycję do Konga w celu znalezienia potwora, która jednak szybko powróciła, pokonana przez choroby i wrogo nastawionych tubylców.
Schomburgh twierdził również, że w jeziorze Bangweulu nie było hipopotamów; miejscowi wierzyli, że było to spowodowane przez potwora, który zasiedlił akwen. Na bagnach Dilolo słyszał opowieści o podobnym stworzeniu, nazywanym przez tubylców chimpekwe.
W 1913 kapitan Freiherr von Stein zu Lasnitz został wysłany przez niemiecki rząd w celu zbadania Kamerunu. Von Stein pisał o zwierzęciu nazywanym w lokalnym języku mokele-mbembe, które żyło niedaleko rzek Ubangi, Sanga i Ikelemba. Niemiecki oficer tak opisywał niezwykłego stwora:
Mówi się, że zwierzę ma brązowoszarą, gładką skórę, jest wielkością zbliżone do słonia; a przynajmniej hipopotama. Podobno ma bardzo długi i giętki kark oraz tylko jeden ale bardzo długi ząb, niektórzy mówią że jest to róg. Ma też muskularny ogon, taki jak u aligatora. Ma w zwyczaju wspinać się na brzeg każdego dnia w poszukiwaniu pożywienia, jego dieta zdaje się być całkowicie wegetariańska. Nad rzeką Ssombo pokazano mi ścieżkę, którą poruszało się zwierzę szukające czegoś do zjedzenia. Ścieżka była świeża, znaleĽć tam można było nie dojedzone resztki roślin, były to głównie liany...
W latach 20, kilka ekspedycji poszukujących mokele-mbembe zostało wysłanych do Afryki, jednak jedynym ich plonem było parę sfałszowanych doniesień w gazetach. W 1927 roku w książce Alfreda Aloysiusa Smitha pt. ,,Trader Horn", która opisywała jego wspomnienia z Gabonu (a dokładniej z okolic rzeki Ogooue), autor opowiada o stworzeniu nazywanym jago-nini. Smith twierdził, że widział ślady jego i zwierzęcia zwanego amali.
Po tej publikacji, sprawa kongijskiego dinozaura została zapomniana aż do 1948 roku, kiedy to kryptozoolog, Ivan Sanderson napisał o nim artykuł. Dzięki niemu i książce B. Heuvelmansa ,,Śladami nieznanych zwierząt" z 1958 roku, zainteresowanie znów się wzmogło. W 1960 roku, herpentolog James H. Powell Jr. zainteresował się pogłoskami o afrykańskich smokach i zaczął przygotowywać wyprawę do Kongo w 1972 roku. Początkowo plany spotkały się z dość dużymi przeciwnościami (USA i Kongo nie były wówczas w najlepszych stosunkach), ale w końcu udało się przybyć do Afryki w 1976 roku. Ostatecznie Powell znalazł się w Gabonie (czyli tam, gdzie powstała ,,Trader Horn") i zdał sobie sprawę, że tamtejsze relacje o bagiennym potworze są identyczne do obserwacji mokele-mbembe. Nieco póĽniej Powell usłyszał miejscowe legendy o stworzeniu nazywanym n'yamala, a tubylcy wskazali na rysunki przedstawiające zauropody, jako najbardziej przypominające potwora.
Następna wyprawa miała miejsce w 1980 roku, ale wówczas Powellowi towarzyszył inny kryptozoolog, Roy P. Mackal. Razem stwierdzili, że najwięcej relacji pochodzi z okolic wybrzeży rzeki Likouala-aux-herbes niedaleko jeziora Tele. Najwięcej świadków twierdziło, że zwierzę miało od 15 do 30 stóp (czyli ok. od 5 do 10m) długości (długa szyja stanowiła większą część całej długości ciała). Świadkowie twierdzili również, że stworzenie to było rdzawego koloru, niektórzy zauważyli również na jego grzbiecie coś w rodzaju falbany lub grzebienia. Odkryli także, że w 1959 roku tubylcy zabili jednego osobnika mokele-mbembe, jednak wszyscy ci, którzy jedli jego mięso - umierali.
Ostatnia ekspedycja miała miejsce w 1981 roku, w jej skład wchodzili: Mackal, J. Richard Greenwell, M. Justin Wilkinson i kongijski zoolog Marcellin Agnagna. Wyprawa napotkała coś, co uważali za kongijskiego ,,dinozaura" niedaleko rzeki Likouala, gdzie usłyszeli jak wielkie zwierzę wskoczyło do wody niedaleko Epeny. Także odnaleĽli ścieżkę pokrytą gałęziami połamanymi przez zwierzę, jak również wiele jego tropów.
Ekspedycja prowadzona przez inżyniera Hermana Regustersa posuwała się w kierunku jeziora Tele, kiedy Regusters i jego żona usłyszeli warczenie i ryki jakiegoś zwierzęcia. Stwierdzili póĽniej, że widzieli jakieś zwierzę poruszające się wśród zarośli. Sam Regusters twierdzi, że widział stwora w jeziorze i utrzymuje iż miał on około 30-35 stóp (10-15 m) długości.
Tekst zapożyczony z www.kryptozoologia.prv.pl