Jesienią 1995 r. zdumiona Pia na strychu domu w Dybvad, Bischoff w pólnocno-zachodniej Danii znalazła dwumiesięcznego kotka. Kiedy przyjrzała się zwierzątku, zdumiała się jeszcze bardziej, ponieważ jego sierść i pazury były jasnozielone! Na próżno nowa właścicielka usiłowała zmyć dziwny kolor z futerka kota. Weterynarze, którzy go badali oraz naukowcy ze szpitala uniwersyteckiego w Kopenhadze, którzy analizowali próbki jego sierści stwierdzili, że malec prawdopodobnie urodził się zielony, ponieważ pigment rozkładał się na całej długości włosa, od mieszka po sam koniec.
Osobliwą barwę kociej sierści można tłumaczyć mutacją genetyczną. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak to, że kotek (a może nawet jego ciężarna matka) miał kontakt z wodą zanieczyszczoną związkami miedzi. Kilka lat temu w mieście na południu Szwecji kilka blondynek z przerażeniem stwierdziło, że pozieleniały im włosy! Przyczyną zmiany ich koloru było mycie głowy wodą ze skorodowanych rur miedzianych