Jeśli chodzi o kontrowersje otaczające niezidentyfikowane owłosione małpoludy, wiele osób przyjmuje - błędnie - że tylko dwa takie stworzenia, czyli północnoamerykański Bigfoot i himalajski Yeti, pasują do tej konkretnej kategorii. W rzeczywistości jednak o stworzeniach podobnych do tych dwóch donoszono z niezliczonych części świata, włączając w to Amerykę Południową, Chiny i Australię. W tym roku mija siedemdziesiąta rocznica naprawdę fascynującego spotkania z hominidem w jeszcze innym miejscu.
W ciągu całego swojego życia oraz w trakcie badań, sławny poszukiwacz nieznanych zwierząt, Ivan T. Sanderson, zebrał ogromną ilość informacji na temat dziwnych zwierząt obserwowanych w odległych zakątkach świata, włączając w to stworzenia podobne do Bigfoota. Jedna z takich historii, która opisuje zdumiewające spotkanie twarzą w twarz z jednym z legendarnych małpoludów podczas drugiej wojny światowej, pochodzi od porucznika pułkownika W. S. Karapetjana ze Służby Medycznej Armii Związku Radzieckiego.
Tak Karapetjan rozpoczyna swoją historię: "Od października do grudnia 1941 roku nasz batalion piechurów stacjonował jakieś trzydzieści kilometrów od miasta Bumaksk (w Dagestańskiej SRR). Pewnego dnia przedstawiciele lokalnych władz poprosili mnie o zbadanie człowieka schwytanego w otaczających górach i przetransportowanego do centrum dzielnicowego. Potrzebowali mojej rady medycznej by określić, czy to dziwne stworzenie było lub nie przebranym szpiegiem. Wszedłem do hangaru w towarzystwie dwóch członków lokalnych władz".
"Gdy zapytałem, dlaczego każą mi badać tego człowieka w zimnym hangarze zamiast w ciepłym pomieszczeniu, powiedzieli, że więźnia nie można trzymać w ciepłym pokoju. W budynku pocił się on tak obficie, że musieli go umieścić w hangarze".
Gdy Karapetjan wszedł do hangaru, zdał sobie sprawę z tego, że nie był to normalny człowiek: "Wciąż widzę to stworzenie stojące przede mną, płci męskiej, nagie i bose. Niewątpliwie był to człowiek, gdyż wskazywał na to jego kształt. Klatka piersiowa, plecy i barki były jednak pokryte kudłatą sierścią koloru ciemnobrązowego. Jego futro długości dwóch do trzech centymetrów przypominało sierść niedźwiedzia".
"Futro pod klatką piersiową było rzadsze i bardziej miękkie. Jego nadgarstki były z rzadka pokryte włosami. Dolne części jego dłoni i podeszwy stóp nie były owłosione. Włosy na głowie sięgały jednak barków i częściowo zakrywały czoło. Sierść pokrywająca jego ręce była jednakowoż bardzo szorstka. Nie miał brody ani wąsów, mimo to jego twarz była całkowicie pokryta krótką sierścią. Włosy wokół ust również były krótkie i rzadkie".
Karapetjan kontynuował swoją niezwykłą historię: "Człowiek ten stał absolutnie prosto z wiszącymi rękoma, a jego wzrost wynosił około 180 centymetrów. Stał przede mną niczym gigant, wypinając mocno swoją pierś. Jego palce były grube, silne i wyjątkowo wielkie. Był znacząco większy niż którykolwiek z okolicznych mieszkańców. Jego oczy nic mi nie mówiły. Były mętne i puste - oczy zwierzęcia. Wydawał się być tylko zwierzęciem, niczym więcej".
"Jak się dowiedziałem, od momentu schwytania nie przyjmował żadnego jedzenia ani picia. O nic nie prosił ani nic nie mówił. Trzymany w ciepłym pomieszczeniu obficie się pocił. Gdy byłem tam, podano mu do ust wodę i trochę chleba, ktoś inny podał mu dłoń, nie reagował jednak. Stwierdziłem, że nie był to przebieraniec, ale pewnego rodzaju dziki człowiek. Później wróciłem do mojej jednostki i już nigdy więcej o nim nie słyszałem".
Czy dziwne zwierzę było przetrwałym przedstawicielem gatunku starożytnego człowieka, być może Neandertalczyka? Czy może był to rosyjski odpowiednik Człowieka Śniegu z Himalajów? Niestety, po siedemdziesięciu latach prawdopodobnie już się tego nie dowiemy. Ten przypadek stale nam jednak przypomina, że choć wydaje nam się, że wiemy o wszystkim, co stąpa po tej Ziemi, tak naprawdę nie wiemy nic.
Tam, gdzie są dzikie miejsca, tam zdarzają się i małpoludy.
Nick Redfern
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios