KryptoZoo
KryptoZoo >> Artykuły >> Kryptydy lądowe
W poszukiwaniu mongolskiego robaka śmierci
Dodano: 2009-10-03 17:17:25
Brnąc ostrożnie przez suche piaski pustyni Gobi, czeski podróżnik Ivan Mackerle uważnie stawia każdy krok, bo wie, że może on być jego ostatnim. Przeszukuje ląd i przemieszczające się doliny, szukając jakichkolwiek oznak ruchu pod piaskiem, zawsze gotów na niespodziewany, gwałtowny ruch obcej istoty, o której mówi się, że zabija jednym szybkim plunięciem kwaśnego jadu w twarz. Stworzenie to - mongolski robak śmierci - tak tajemnicze, że nie ma jakichkolwiek zdjęć potwierdzających jego istnienie, tubylcy jednak wiedzą, że ono tutaj żyje i zawsze czeka w ukryciu na swoją zdobycz, by ją zaatakować.

Opisywany jako długi na 60 do 160 centymetrów, ubarwiony na czerwono robak ma przypominać z wyglądu krowie jelito i strzelać w kierunku ofiary żółtą kwaśną śliną, jeżeli zaś ofiary będą na tyle pechowe, że znajdą się w jego zasięgu, mogą nawet zostać porażone prądem o natężeniu mogącym zabić wielbłąda... lub nawet kilka wielbłądów.

Otrzymawszy łacińską nazwę Allghoi khorkhoi (lub Allegorhai horhai - w różnych krajach różne źródła podają różne wersje, czasami zdarzają się też wyłącznie zapisy fonetyczne, np u Czechów "olgoj chorchoj" - przyp. Ivellios), mongolski robak śmierci został po raz pierwszy opisany przez amerykańskiego paleontologa, profesora Roya Chapmana Andrewsa (najwidoczniej stanowiącego inspirację dla postaci Indiany Jonesa), w jego książce "On the trail of ancient man" z 1926 roku, wydaje się jednak, że nie był on do końca przekonany co do istnienia tego zwierzęcia. Nawet mimo tego, że tubylcy byli zdesperowani, by opisać ataki dokonywane przez budzącego grozę robaka, Andrews napisał: "Nikt z obecnych nigdy tego stworzenia nie widział, wszyscy jednak mocno wierzyli w jego istnienie i dokładnie go opisywali". Nie powstrzymało to jednak innych dociekliwych podróżników przed rozpoczęciem badań, gdy Andrews nie był już zainteresowany lub nie mógł zajmować się tą sprawą.

Zaledwie kilka lat temu, w roku 2005, grupa angielskich naukowców i kryptozoologów spędziła miesiąc w niegościnnych ostępach pustyni Gobi, poszukując osławionego stworzenia - i choć rozmawiali z wieloma mieszkającymi tam mongołami i wszyscy opowiadali o robaku zadziwiające historie, nikt nie był w stanie stwierdzić, czy widział go na własne oczy. Mimo to, po czterech tygodniach zespół zebrał wystarczająco dużo dowodów ustnych, by dojść do przekonania, że robak naprawdę istnieje. Przewodniczący zespołu, badacz Richard Freeman, powiedział: "Każdy świadek i każda historia, jaką usłyszeliśmy, opisuje dokładnie to samo: czerwono-brązowego robakowatego wężao długości około 60 centymetrów i grubości około 5 centymetrów, nieposiadającego zauważalnej głowy lub tylnej części ciała".

Dziś to Ivan Mackerle, kryptozoolog-samouk, podróżuje po świecie w poszukiwaniu naukowego dowodu potwierdzającego istnienie takich stworzeń jak potwór z Loch Ness czy mongolski robak śmierci. W dzieciństwie czytał historie autorstwa rosyjskiego paleontologa Jefremowa, który pisał o robaku wyglądającym jak krowie jelito, który mógł rosnąć do rozmiarów małego człowieka i w tajemniczy sposób zabijał ludzi na dużym obszarze, prawdopodobnie używając jadu lub rażąc prądem.

Mackerle mówi: "Myślałem, że to tylko science-fiction. Gdy jednak studiowałem na uniwersytecie, miałem w grupie kolegę z Mongolii. Zapytałem go: Czy wiesz może, co to jest Allgoi Khorkhoi? Czekałem, aż się roześmieje, mówiąc, że takie coś nie istnieje. On jednak pochylił się, jak gdyby ukrywał jakąś tajemnicę, i powiedział: Wiem, co to jest. To bardzo dziwne stworzenie".

Czy więc mongolski robak śmierci naprawdę istnieje, a jeśli tak, to czym jest?

To upieranie się tubylców przy tym, że robak naprawdę istnieje, będzie rozpalać dociekliwe umysły, i tak długo jak długo cnotą będzie umysłowe zamknięcie, będziemy musieli czekać na niepodważalny dowód na istnienie robaka.

Pamiętaj, jeśli wybierasz się na pustynię Gobi w poszukiwaniu mongolskiego robaka śmierci, nie ubieraj się na różowo, bo prawdopodobnie kolor ten pobudza naszego pomarszczonego przyjaciela do wytwarzania elektrycznych, paraliżujących wydzielin. Tylko nie mów, że nie ostrzegaliśmy.

environmentalgraffiti.com
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios