Mniej więcej o 23:30, nocą 30 września 1965, Maureen Ford i kilku przyjaciół jechało drogą A85 niedaleko Perth w Szkocji (nad brzegiem rzeki Tay), kiedy nagle Ford dostrzegł niezwykłe zwierzę niedaleko skraju drogi. Stworzenie było długie i szare, Ford twierdził, że: ,,To coś nie miało nóg, ale jestem pewien, że widziałem spiczaste uszy." Robert Swankie, który jechał tą samą drogą w kierunku Dundee, zobaczył podobnego stwora 1,5 godziny póĽniej. Głowa potwora była dłuższa niż dwie stopy i była wyposażona w ostro zakończone uszy. Ciało, które mierzyło ok. 20 stóp długości (ok. 6 metrów), przypominało kształtem ogromną gąsienicę. Poruszało się bardzo powoli i wydawało dĽwięk, jakby ktoś ciągnął coś bardzo ciężkiego po trawie. Relacje te przywodzą na myśl legendarną istotę nazywaną przez szkockich górali ,,beithir" lub ,,naithair". Wierzono, że zamieszkuje jaskinie, progi skalne, uważany był za demona. Ów wąż, kiedy został schwytany, nie mógł być zabity do momentu, kiedy jego głowa nie zostanie zmiażdżona i umieszczona daleko od reszty ciała. W przeciwnym wypadku, gad będzie się odradzał.
Dużo starsza relacja ze spotkaniem ze stworzeniem pochodzi z 8 kwietnia 1811 roku, kiedy to pewien mieszkaniec Edynburga, zobaczył węża niezwykłych rozmiarów i kształtu w drodze do Glasgow. Kilku mieszkańców pobliskich wiosek strzelało do potwora, jednak kule ześlizgnęły się po jego błyszczących łuskach nie czyniąc mu żadnej szkody. Kiedy w końcu udało się zabić stwora, był on tak duży, że wieśniacy nie mogli ruszyć jego ogromnego cielska. Zostało ono pocięte na kawałki, a chłopom udało się uzyskać z tłuszczu zwierzęcia kilka baryłek oleju. najdziwniejsze było to, że stwór, który początkowo przypominał węża miał nogi. Przednie wyglądały jak u wielbłąda, tylnie - jak u konia. Potwór miał byczy łeb i łuskowatą skórę.
Jedno jest pewne. Wszystkie relacje o spotkaniach o gigantycznych wężopodobnych zwierzętach w Szkocji mają coś wspólnego z tamtejszymi potworami z jezior.
Źródło: www.kryptozoologia.prv.pl