Wiele krain bogatych w kryptydy obrosło w legendy. Nie jest jednak tajemnicą, że Madagaskar do dziś stanowi zapomnianą wyspę porosłą tropikalnym światem. Prócz bowiem niezwykłych łaszy-drapieżców czy gigantycznych ludzkich lemurów kraj ten skrywa niejedną jeszcze niespodziankę. W 1648 i 1661 roku Admirał Étienne de Flacourt - gubernator francuzów na Madagaskarze wspominał o pewnej dzikiej bestii podobnej do konia i zwał ją mangarsahoc.
Pisze on:
"Mangarsahoc to niezmiernie duża bestia, która ma okrągłą stopę jak koń i bardzo długie uszy; gdy zbiega z góry, nic prawie przed sobą nie widzi ;gdyż oczy ma przesłonięte uszami; wydaje głośny ryk, podobny do głosu osła. Sądzę że jest to dziki osioł."
"straszny" mangarsahoc
W relacji z 1770 roku hrabia de Modave podał w swej korespondencji, że zwierzę to żyje w odległych rejonach jakieś dziesięć mil od Fort-Dauphin. opisuje je tak:
"Murzyni bardzo się tego zwierzęcia boją i podają przerażające opisy; w gruncie rzeczy jest to tylko dziki osioł. Żyje ich wiele w tej części wyspy, ale trzeba ich szukać w lasach, gdyż nigdy nie opuszczają miejsc bezludnych i trudno dostępnych."
Decary powiada, że krajowcy w Anosy nazywają te zwierzę mangaro - tsaoka ( co znaczy "którego uszy zakrywaja brodę"). Nieoficjalna nauka posiada sporo relacji dotyczących dzikich osłów na Madagaskarze, szczególnie z dystryktów Bealanana i Minikenjy.
Odniesienia: Bernard Heuvelmans; 1955, Paryż
Caniche (FromZooMy) © 2008