[Dzisiejszy artykuł jest swego rodzaju „exclusivem”, gdyż zdobycie tak szczegółowych
informacji o tej kryptydzie graniczy z cudem (i to nie tym nad Wisłą). Serdeczne podziękowania dla naszego infodawcy,
Pana Wojciecha Bobilewicza.] Czytałem gdzieś i kiedyś, że jakiś naukowiec powiedział (doceńcie
dokładność źródeł!)*, że w lasach Ameryki Północnej może się ukrywać nawet 100 tysięcy Wielkich Stóp. Cóż, ja naukowcem
nie jestem i zadowoliłbym się znalezieniem zaledwie dwóch sztuk... Na przykład na Wyspach Salomona.
Najbardziej
lubię te kryptydy, których
prymitywna ludność tubylcza w ogóle nie traktuje jak coś niezwykłego, ale jak element
otoczenia, normalne, zwykłe zwierzę. W przypadku hominidów często podnoszą się głosy wszelakich Obrońców Praw Człowieka I
Innych Takich Mu Podobnych, że to niby „już” nie zwierzęta, ale „jeszcze” nie ludzie, choć pomimo tego wg nich hominidy
powinny posiadać status człowieczeństwa i tak należy się o nich wyrażać. Widziałem już takich, co z szympansa chcieli
robić „obywatela” (ba, nawet takich, co z małpy robili „towarzysza”**). Proponuję zostawić spory moralne w tyle, do czasu
aż ich podmiot zostanie faktycznie złapany.
Zajmijmy się więc owym łapaniem – a ściślej, teoretycznym
udowadnianiem możliwości istnienia. Łapaniem faktycznym zajmiemy się potem.***
Dzięki uprzejmości Pana
Wojciecha Bobilewicza, który w ubiegłym roku
odwiedził Wyspy Salomona – ojczyznę dzisiejszego 'przedmiotu' moich
kryptozoologicznych wywodów – mam okazję napisać ten artykuł. Owym przedmiotem są dwa rodzaje (gatunki?) hominidów
zamieszkujących lasy tych wysp – tzw.
Giganty i Kakamory. Na początek informacja niezmiernie ciekawa i
luźno związana z artykułem - obrazek ukazujący porównanie człowieka do "jemu podobnych":
A. Dorosły człowiek
współczesny.
B. Szkielet 4,5-metrowego człowieka znaleziony w późnych latach 50-tych w południowo-wschodniej Turcji, w
dolinie Eufratu podczas budowy drogi. Wiele grobów takowych egzemplarzy odkryto właśnie tam.
C. Maksymin Trak, cesarz
rzymski w latach 235-238 A.D. Jego szkielet ma 2,59 metra.
D. Goliat, olbrzymi wojownik filistyński pochodzący
z Gat, żyjący w XI wieku p.n.e. Żaden z niego gigant, ale jednak prawie 3 metry miał (~2,7m). Postać biblijna, więc
niekoniecznie prawdziwa.
E. Kolejna postać biblijna - Król Og. Według różnych przekazów - od 3,6 do 5,4 metra.
Prawdopodobnie fałszerstwo. Ale nie płaczmy, są więksi...
F. Ludzki szkielet mierzący 5,9 metra znaleziony w 1577
roku pod dębowym drzewem w Canton w Lucernie.
G. Kolejny szkielet, 7 metrów, odkryty mad rzeką Valence, we Francji.
H. Jeszcze jeden gigantyczny szkieletg odkryty we Francji (w pobliżu zamku w Chaumont, w 1613 roku) - 7,7 metra.
I. Niemal poza granicami wyobraźni ludzkiej - dwa niekompletne szkielety o wysokości ok. 11 metrów znalezione przez
kartagińczyków w latach 200-600 p.n.e. Niestety, najprawdopodobniej były to szkielety słoni, często mylone z ludzkimi ze
względu na ogromne podobieństwo układu kości.
Źrodło powyższych informacji:
Joe Taylor, Mt. Blanco Fossil
Museum (Muzeum Skamielin w Mt. Blanco)
124 West Main St., P.O. Box 550, Crosbyton, TX 79322
tel. (805) 675-7777
(biuro) i (806) 675-2421 (fax)
A teraz czas na zbadanie Gigantów z Wysp Salomona i ich mniejszych
kuzynów
Giganty
(lub Olbrzymy, nazywane także „mu-mu”, „cho-cho” lub „chowa-chowa”, choć na próżno szukać o nich informacji pod tymi
nazwami. Najczęściej mówi się o nich po prostu „Giganty z Wysp Salomona”) wyglądają jak przeciętny hominid – są gęsto
owłosione, mają 1,8 do 5 metrów wzrostu (prawdopodobnie różnice w podgatunkach/gatunkach lub „delikatny” dymorfizm
płciowy), zamieszkują tereny w głębi dżungli poszczególnych wysp, zwłaszcza Guadalcanal i Malaita. Ponoć są tak gęsto
porośnięte futrem, że aby na coś spojrzeć muszą odgarniać włosy z oczu. Jest to dość wątpliwe lub wręcz ewolucyjnie
nielogiczne – chyba, że odgarniane włosy są dosłownie włosami w ludzkim rozumieniu (w sensie – grzywka).
Przemawiałoby to za większym pokrewieństwem z ludźmi niż jakimikolwiek innymi naczelnymi – nawet marmozeta lwia,
małpa charakteryzująca się niezwykle bujnym owłosieniem „nagłownym” („lwią” grzywą, jak wskazuje nazwa), ma wyraźnie
odsłoniętą twarz, gdyż włosy zakrywające ją przeszkadzałyby w codziennym życiu. Co więcej, Giganci potrafią posługiwać
się prymitywnymi narzędziami i zamieszkują coś w rodzaju „podziemnego miasta” - sieć jaskiń łączących poszczególne wyspy.
Owe „zaawansowanie technologiczne” i „dziwne światła” widywane czasem nad wyspami Guadalcanal i Malaitą są powodem
zainteresowania ufologów Wyspami Salomona (i rzekomymi teoriami o pozaziemskim pochodzeniu wiedzy gigantów lub ich
samych. Całe szczęście, to zbyt poważna strona, żebym tu takie bzdury omawiał... wierzę w inteligencję czytelnika).
Kolejną poszlaką wskazującą na większe pokrewieństwo z człowiekiem niż zwierzęciem (wiem, że człowiek to też zwierze,
używam tu tego słowa w znaczeniu „cywilizowany”) jest zdolność mowy – ponoć posługują się własnym językiem zbliżonym do
używanego na Fidżi.
Giganci nie są niestety nastawieni pokojowo – do niedawna parali się kanibalizmem i napadali
na okoliczne wioski. M.in. przez to kultura wiosek wyspiarskich jest pełna opowieści, morałów i porad związanych z
gigantami. Podobnie jak w przypadku innych kryptyd kojarzonych z okrucieństwem wobec ludzi, udanie się w pobliże ich
siedlisk (w tym przypadku w głąb wyspiarskich lasów) jest uważane za silny akt nierozwagi (żeby nie powiedzieć –
samobójstwo). Praktykom łupieżczym położył kres dopiero niejaki Luti Mikode, wódz jednego ze szczepów olbrzymów.
Znane są także opowieści o "Silver" oraz "Genny", pół-krwi gigantach, które jeszcze do niedawna mieszkały w jednej z
ludzkich wiosek. Ponoć nawet dzisiaj spotkać można ludzi, którzy mają w sobie 1/4 lub 1/8 krwi olbrzymów - są bardziej
dzicy, silniejsi i bardziej żarłoczni od czystej krwi ludzi.
Na początku wspomniałem, że najbardziej lubię te
kryptydy, które są traktowane przez ludność tubylczą jako coś absolutnie oczywistego, na równi z rybami, kaczkami i
wschodem słońca. W tym momencie zacytuję relację Pana Wojciecha:
„(...) kiedy rozmawiałem z przedstawicielem
starszyzny w jednej z wiosek na wyspie Guadalcanal, opisał on historię porwania przez giganta jednej z kobiet, podając
rok tego wydarzenia (1974), a nawet godzinę (!!!).”
Drugą kryptydą z Wysp Salomona są tzw.
Mali ludzie – Kakamora, zamieszkujący głównie wyspę Makira. Są niżsi od nas o ok. 1/2~2/3 wzrostu, jednak dorosły
samiec dysponuje siłą czterech mężczyzn (co jakieś specjalnie niesamowite nie jest, taki na przykład szympans czy
orangutan bez problemu człowiekowi rękę wyrwie, a też wzrostem nie grzeszy), podobnie jak Giganci dysponują własnym
językiem, jednak nie atakują ludzi (choć zdarzało się to – używali wtedy do walki szponiastych palców). Najchętniej
pojawiają się w silnym deszczu i przy pełni księżyca na polanach w środku dżungli. Z niewiadomego powodu boją się koloru
białego. Zamieszkują głębokie jaskinie, lecz wejście do nich jest zakazane (miejscowi bardzo tego pilnują, jak już wyżej
wspomniałem) i uznawane za tabu. Niektórzy zakładają, że tak jak nie wyginęli absolutnie wszystkie
Hobbity (Homo
floresensis) na indonezyjskiej wyspie Jawa, tak samo na Wyspach Salomona mogły zachować się "niedobitki" jakiegoś
gatunku człowiekowatych, być może spokrewnione z Hobbitami.
Podsumowując – nie ma właściwie żadnych
przesłanek przeciw istnieniu Gigantów z Wysp Salomona (np. niemożliwości zdobycia pokarmu, siedliska itp.), wydarzenia z
historii tubylców nie mają ukrytych niezgodności z rzeczywistością a same stworzenia wydają się być zupełnie możliwe
(żadnych tam laserów z oczu i innych trujących kolców a'la pożalsięboże Chupacabra).
Sytuację rozstrzygnąć może tylko
dobrze wyekwipowana ekspedycja***.
*Naprawdę gdzieś o tym czytałem, zdaje się, że na blogu Lorena
Colemana.
**Mowa oczywiście o odnalezieniu Chuchuuny przez radzieckich towarzyszy naukowców.
***A więc czekamy, aż
znajdzie się obrzydliwie bogaty ekscentryk gotowy rzucić nam marne parę(dziesiąt) tysięcy na wyprawę badawczą. Jak ktoś
takiego zna, to niech da namiary...
---
Opracowanie: Chupas