Diabeł z New Jersey to jedna z trzech popularnych kryptyd (drugą jest Mothman, trzecią Chupacabra), których przynależność do kryptozoologii, jako obiektów badań, jest mocno sporna. Nie przypominają zachowaniem ani wyglądem żadnych znanych zwierząt, wiążą się z nimi nadprzyrodzone zdolności oraz dość nieprawdopodobne i zakrawające o horror klasy C zdarzenia. Zapalić świeczki, zaparzyć herbatkę, zebrać się w koło i przygotować na kilkustronicową rozprawę – zaczynamy badanie przypadku Diabła z Jersey.
1. Pochodzenie
[kliknij obrazek, aby powiększyć]O pochodzeniu Diabła z Jersey teoretycznie mówi legenda (akapit niżej). Mniej ludzi wie jednak, że korzenie tego zwierza sięgają w znacznie odleglejsze czasy... Cofnijmy się więc do czasów, kiedy w Ameryce nie słyszano o hamburgerach, McDonalds, szerokopasmowym dostępie do Internetu ani nawet nie wiedziano, że nazywa się Ameryką. Najwcześniejsze doniesienia pochodzą od samych rdzennych amerykanów (czyt.: Indian) plemienia Leni Lenape, zwanych dziś Delawarami (od rzeki Delaware). Nazywają oni okolice Pine Barrens (czyli „siedlisko” Diabła) słowem „Popuessing”, czyli „miejsce smoka”. Szwedzcy badacze nazwali je potem „Drake Kill” – „Strumień/rzeka Smoka”.
Pine Barrens to dosłownie Sosnowe Nieużytki. Teren ten został nazwany tak przez pierwszych angielskich osadników, ponieważ nie dało się tam uprawiać roli. A skoro nie dało się uprawiać roli, znaczyło to, że miejsce jest przeklęte, przesiąknięte złem i w ogóle niefajne. Dzięki temu Sosnowe Nieużytki stały się idealną kryjówką dla wszelakich banitów, skazańców, złodziei i morderców czasów kolonialnych – zaczęto ich nawet nazywać „pineys” (w wolnym tłumaczeniu – „sosnowcy”) lub „Pine Robbers”.
Owi osobnicy wyjęci spod prawa mogli być więc brani z początku na Diabła z Jersey. Przemawia za tym historia Toma Browna Juniora, znanego amerykańskiego naturalisty (czyli przyrodnika. Nie mylić z naturysta, świntuchy...). Opowiadał on, że ludzie często brali go za Diabła w czasie gdy żył przez kilka sezonów w Pine Barrens i smarował całe ciało błotem w celu ochrony przed moskitami (to działa, naprawdę!). Podobny pomysł wykorzystali twórcy „Z Archiwum X” kręcąc odcinek o Diable z Jersey – w ich scenariuszu była cała populacja „Diabłów”, którzy byli małą populacją czegoś w rodzaju Bigfootów lub wynaturzonych ludzi.
Celowo nie zamieściłem tego w ostatnim rozdziale (teorie), ponieważ ta opcja odpada od razu z prostego powodu – Diabeł potrafił latać. Zapoznajmy się więc ze słynną legendą...
1. Legenda
Najsłynniejsza wersja legendy brzmi tak: Pani Leeds była w ciąży z trzynastym dzieckiem (taka ilość nie była wtedy niezwykła). Ledwo wiązała koniec z końcem, jednak jej dzieci chciały mieć jeszcze brata/siostre. Poród był trudny i w amoku matka krzyknęła coś w rodzaju „Niech cię Diabeł zabierze!/Idź do Diabła!”. Dziecko urodziło się z błoniastymi skrzydłami, głową jak koń, skórzastym ogonem i kopytami i wyleciało przez komin. Od tego czasu okolice Pine Barrens (lub, jak kto woli, stan New Jersey) były nawiedzane przez „Diabła” zabijającego kurczaki, straszącego dzieci itd.
Niech zgadnę – teraz właśnie pomyślałeś coś w stylu „Ej, ja znam tą historie, ale...
”. I wiesz co? Masz rację! Wersji tej legendy jest MNÓSTWO (w pełnej rozciągłości tego słowa). Dlatego poniżej przytoczę spotykane różnice pomiędzy nimi:
1. W 1735 roku kobieta nazywana Leeds, która miała już 12 dzieci, miała urodzić 13-ste. Podczas porodu krzyknęła "Niech je Diabeł zabierze!". Dziecko urodziło się potworem z błoniastymi skrzydłami, głową collie (owczarek szkocki), twarzą konia i kopytami zamiast stóp. Wyleciało przez komin i od tej pory straszyło ludzi, zabijało zwierzęta i tak dalej... Nie ma wzmianki o ojcu ani potwora, ani reszcie dzieci.
2. Kobieta nazywana była Mother Leeds (Matka Leeds), jej imię to Lucy.
3. Mother Leeds była wiedźmą, dlatego jej dziecko urodziło się potworem.
4. Dziecko najpierw wyglądało normalnie, potem jak Leeds krzyknęła "Niech je Diabeł zabierze!" zmieniło się potwora.
5. Potwór pożarł matkę i resztę dzieci po przyjściu na świat.
6. Pani Leeds miała 12 dzieci, które chciały mieć jeszcze rodzeństwo. Zmarła przy porodzie trzynastego. Diabeł (z Jersey) wystraszył dzieci (były przy porodzie? Ciekawe...), wspiął się przez komin i odleciał. Został nazwany najpierw „Leeds Devil” (Diabeł Leeds).
7. Diabeł nie był od początku zły, ale dopiero po porodzie jak odtrąciła i przeklęła go matka (wygląd, strach przed nim itp.). Wyleciał przez okno, jednak wracał każdego dnia, a matka
za każdym razem go przeganiała, aż w końcu przestał przylatywać i zaczął nawiedzać ludzi i zabijać zwierzęta.
8. Potwór był 6 dzieckiem, urodzony 6 dnia, o 6 godzinie itd. itd. Kombinacja diabelskiej szóstki stworzyła Diabła.
9. Diabeł tak naprawdę urodził się w Estellville, NJ, w chrabstwie Gloucester, ale odleciał na bagna Leeds Point.
10. Diabeł urodził się w Burlington, NJ.
11. Diabeł urodził się w Pleasentville, NJ.
12. Matka Leeds urodziła zdeformowane dziecko (o żółtej skórze) i pomyślała, że to demon, więc przeklęła je i jak dorosło wygoniła z domu.
13. Leeds była żoną swojego brata, więc dlatego dziecko urodziło się zdeformowane.
14. (Wersja skopiowana z "The Folklore and Folklife od New Jersey", Atlantic Monthly, 1859):
„W 1735 roku w Burlington miedzkała pewna kobieta. Miała na imię Leeds i była uważana za amatorkę czarnej magii. Pewnej burzliwej i wietrznej nocy, kiedy wiatr hulał po drzewach i basztach, Matka Leeds urodziła syna, którego ojcem był nie kto inny jak sam Książę Ciemności. Szybciej niż się spodziewał dziecko przybrało formę diabelstwa z głową konia, skrzydłami nietoperza i serpentowym ogonem. Pierwszą myślą nowo narodzonego
Calibana była chęć pożarcia Leeds.”
15. Diabeł z Jersey urodził się nad rzeką Mullica, jako syn Jane Leeds Johnson i Jake'a Johnsona, przy Alei Cale Cavileer's.
16. Cała legenda o Diable "przybyła" do USA razem ze słowiańskimi imigrantami, którzy zasiedlili te regiony.
17. Leeds była żoną brytyjskiego żołnierza podczas wojny, dlatego całe miasto przeklęło ją a dziecko urodziło się diabłem.
18. Ojcem dziecka był burmistrz/władca, który był znęcał się nad poddanymi. Dziecko urodziło się diabłem jako kara dla niego.
19. W okolicach roku 1850 kobieta odmówiła jedzenia podróżnej cygance, więc ta rzuciła na nią klątwę, a dziecko kobiety urodziło się Diabłem z Jersey.
20. Matka Diabła nazywała się Mrs Shroud i mieszkała w Leeds Point.
Dom Pani Leeds. Tzn. Shroud... Leeds... Shroud... eee... nie ważne...Rzeczą wiążącą wszystkie wersje legendy jest słowo "Leeds" - czasem tak nazywała się miejscowość, czasem kobieta. Alfred Heston, historyk, wyszukał że człowiek imieniem Daniel Leeds założył miejscowość nad Great Egg Harbor, NJ, w 1699 roku. Jego rodzina żyła w Leeds Point. Odkrył także, że Samuel Shoruds Senior przybył do Little Egg Harbor, NJ, w 1735 roku i zaraz po drugiej stronie rzeki, gdzie znajduje się dom Mother Leeds (aka Mrs. Shroud). Kolejnym słowem łączącym legendy jest "Burlington". Profesor Fred MacFadden z Coppin State College, Baltimore, wyszukał informację, ze "diabeł" jest wspominany w pismach z Burlington z około 1735 roku. Dowiedział się także, że nazwa Burlington określała
nie tylko to miasto, ale także ziemie od Burlington aż do Oceanu Atlantyckiego. Czyli "Burlington" można równie dobrze zastąpić słowami "Leeds Point" czy Estelville, którymi dziś określa się miejsce narodzin Diabła z Jersey! Ponadto, w Leeds Point znajdują się ruiny domu należącego do „Mrs Shroud”.
Żeby było śmieszniej, w 1903 roku Charles Skiner, autor "American Myths and Legends" ("Amerykańskie Mity i Legendy") napisał, że czasy świetności Diabła z Jersey się skończyły i nikt o nim nie usłyszy. Nie wiem czy tego dożył, ale zapewne przez sławny tydzień 16-23 stycznia 1909 mocno się zdziwił...
2. Początki Diabła, czyli przed rokiem 1909
Legendę już wszyscy znamy. Rozpatrzmy więc opisy i relacje o Diable z Jersey z pierwszego z trzech okresów jego życia (?), czyli zdarzenia przed rokiem 1909.
W 1740 roku ludzie błagali lokalnego pastora o podjęcie działań w celu zgładzenia bestii (szanownej Pani Leeds/Shroud oczywiście nikt się nie czepiał, bo dziwnym trafem o niej zapomniano). Dzielny pastor przy pomocy (jak głosi legenda) dzwonu, Bilblii i świecy odprawił egzorcyzmy skazując Diabła z Jersey na 100 lat wygnania. Dziwnym trafem ataki na zwierzętach się skończyły, Diabła przestano widywać. Jednak w ciągu stuletniej banicji stwór był widziany co najmniej dwa razy:
- w 1800 roku, gdy do miasta przybył komodor Stephen Decatur. W czasie wizyty w fabryce broni Hanover Iron Works (w celu przetestowania zasięgu broni palnej tam produkowanej) w Pine Barrens natknął się na Diabła. Oddał w jego kierunku strzał z broni małego kalibru i trafił w błonę skrzydła. Nie zaburzyło to ani lotu, ani samopoczucia obiektu moich dywagacji. Jak twierdzi Kiedrzu, istnieje możliwość, że postrzał rzeczywiście nie zaburzy lotu zwierzęcia. Wszystko zależy od miejsca trafienia – jeśli kula trafiłaby w ścięgno, to już nie mógłby lecieć. Jednak, cytuję: „swego czasu w Polsce, w pewnej wsi, latał bocian z afrykańską włócznią w skrzydle i lot nie sprawiał mu problemu. Był również zdolny w związku z tym pełnić funkcje rodzicielskie - zajmował się wówczas młodymi w gnieździe... Wszelkie próby dorwania boćka i usunięcia tejże dzidy nie udawały się. Co prawda co innego dzida a co innego kula, ale jeśli ptak z dzidą w skrzydle mógł normalnie latać, to ptak z przebitym przez kule, odpowiednim miejscu, skrzydle również mógłby normalnie latać. Nawet, jeśli zdarzenie to miało miejsce podczas lotu ptaka.”
- Gdy Józef Bonaparte polował niedaleko Bordentown (mieszkał w Pine Barrens w latach 1816-36) był świadkiem przelotu Diabła z Jersey. Nie strzelał do niego jednak.
3. „Niezwykły tydzień 1909”
Diabeł z Jersey w prasieDiabeł powrócił w pełnej krasie i TYSIĄCE ludzi (czyli praktycznie całe miasta) widzieli albo samego diabła, albo jego ślady. Mogła to być oczywiście zbiorowa histeria, jednak ta liczba ludzi o "czymś" świadczy, więc trudno to bagatelizować i uznać w całości za histerię.
W tym momencie zaczyna się właściwa historia rodem ze wspomnianego horroru klasy C.
A cała ta diabelska balanga zaczęła się w niedzielny poranek 16 stycznia. Thack Cozzens z Woodbury, NJ, zobaczył lecące stworzenie z (oczywiście) świecącymi oczami. Te słynne u wszystkich potworów „świecące oczy” są zazwyczaj powodowane odbiciem słońca/księżyca (kto ma kota, ten wie) lub zwężonymi źrenicami (jak mocno świeci słońce, źrenice automatycznie się zwężają - widać wtedy wyraźnie tęczówkę, czyli analogicznie kolor oczu). W Bristolu, PA, John McOwen usłyszał, a po chwili zobaczył, to samo dziwne stworzenie
na brzegach kanału. James Sackville wystrzelił do niego, jednak stwór tylko zaskrzeczał i odleciał. E.W. Minister, naczelnik poczty z Bristol, Pennsylvania, twierdził, że obudził się ok. 2:00 nad ranem słysząc dziwnie nienaturalny skrzek/krzyk, dochodzący z rejonów rzeki Delaware. Wyjrzał przez okno i zobaczył stworzenie, które opisał jako "ogromny żuraw". Miało długą szyję wyprostowaną w locie, chude skrzydła, długie tylnie nogi i krótsze przednie.
Kiedy słońce na dobre osiadło nad widnokręgiem, mieszkańcy zaczęli znajdować mnóstwo odcisków dziwnych kopyt w śniegu. Miejscowi traperzy mówili, że nigdy nie widzieli takich śladów jak te.
Następnego dnia, w poniedziałek, państwo Lowdens z Burlington, NJ, znaleźli takie odciski na swoim polu i w okolicach śmietnika, z którego ktoś zrobił sobie stołówkę. Można by wysnuć teorię, że to panowie z niewielką stabilnością pionową (aka menele) zorganizowali sobie wyżerkę, jednak kto by się przebierał za potwora i narażał własny tyłek na ostrzał w zamian za wolne śmietniki? Więc panów trzymających się trawnika żeby nie upaść zostawiamy w spokoju.
Poza tym, ślady te znajdowano niemal wszędzie - na dachach, podwórkach, gałęziach drzew, jednak nie na drogach miejskich ani na wielkich, otwartych polach. Znaleziono je także w miejscowościach Columbus, Hedding, Kinhora i Rancocas. Zorganizowano nawet polowanie, jednak psy nie chciały podjąć tropu na śladach. Wielbiciele taniej sensacji i katoliccy księża doszukali by się w tym zapewne diabelskich mocy i innych takich, a tymczasem przyczyna była na pewno znacznie bardziej trywialna... jak choćby to, że ślady mogły zwyczajnie wywietrzeć (minęło ponad 24 godziny) lub wręcz przeciwnie - było ich tak wiele, że tropy co chwilę się przecinały i psy nawet nie miały jak podjąć tropu. Poza tym, był śnieg (więc i zimno), możliwe, że silny wiatr itd. itd... czynników można wynaleźć setki, a "diabelskie
moce" będą na pewno jednym z ostatnich... zaraz po zbytnim odorze panów z zaburzoną stabilizacją pionową.
19 stycznia Diabeł pokazywał się najdłużej. O 2:30 rano państwo Nelson Evans z Gloucester obserwowali zwierzę przez 10 minut z okna swojego domu. Pan Evans opisał stworzenie tak:
"Miał około 3 i pół stopy wysokości, głowę jak pies collie i twarz jak koń. Miał długą szyję, skrzydła długie na dwie stopy, a jego tylne nogi wyglądały jak te u żurawia, z tym, że z końskimi kopytami. Chodził na tylnych nogach trzymając uniesione dwie krótkie przednie nogi z pazurami. Nie użył przednich nóg ani razu podczas całej chwili, gdy go obserwowaliśmy. Moja żona i ja byliśmy przerażeni, jednak zdecydowałem się otworzyć okno i powiedzieć 'Shoo' (coś jak "Sio!"), on odwrócił się, zaszczekał na mnie i odleciał."
Pani J.H. White zbierała ubrania ze sznura i zauważyła dziwne stworzenie stojące w rogu jej podwórka. Krzyknęła, zemdlała. Jej mąż, zaniepokojony krzykiem, wyskoczył z domu i zauważył leżącą na ziemi żonę i Diabła nad nią "strzelającego płomieniami". Zaatakował potwora sznurem na bieliznę (bohater, nie?), stwór się wystraszył i odleciał nad płotem.
Zianie ogniem może być oczywiście wynikiem wybujałej wyobraźni świadków zdarzenia.
Jednak jakby się zastanowić troszkę z innej strony, płomienie można uznać za.... język. Posłużę się tu przykładem scynka olbrzymiego. Gad ten w czasie konfrontacji z wrogiem wystawia swój wielki, niebieski język. Ma to służyć odstraszeniu nieprzyjaciela. Diabeł z Jersey mógł mieć podobny mechanizm obronny, z tym, że jaskrawoczerwony język. Kobieta wyszła pozbierać ubrania ze sznura, Diabeł szukający pożywienia przypadkiem na nią wpadł, oka się wystraszyła, krzyknęła a zwierzę w obronie zaczęło wywalać język i skrzeczeć...
"Diabeł z Jersey to bujda!". Masowa histeria szaleje, a bezradna policja potrafi tylko to...Za jakiś czas zaatakował ponownie, tym razem psa należącego do Mary Sorbinski nad południowym Camden. Kiedy usłyszała skowyt swojego psa, szybko pobiegła sprawdzić co się stało. Oczywiście psa atakował Diabeł. Dzielna Mary przegoniła go miotłą, jednak potwór zdążył wyszarpać psu kawał mięsa. Kobieta natychmiast zaniosła zwierzę do domu i wezwała policję. Zanim patrol przyjechał wokół domu zdążyło zgromadzić się ponad 100 osób (czyli to nie tylko u nas policja tak "sprawnie" działa...). Nagle dało się słyszeć przeszywający skrzek. Policjanci wystrzelali magazynki w ciemność, jednak nie znaleziono ciała potwora. Gazety zapełniały się od doniesień o Diable i fotografii odcisków jego stóp.
W czwartek po południu dwóch profesjonalnych myśliwych tropiło diabła przez 20 mil w Gloucester. Ślady przeskakiwały 5-stopowe płoty i przechodziły przez 8-calowe przestrzenie. Grupa obserwatorów w Camden, NJ, też widziała diabła. Równierz zaszczekał/zaskrzeczał na nich i odleciał. Był widziany przez członków Black Hawk Social Club i ludzi w Clementon, nad którymi przeleciał. Relacje świadków z różnych miejsc ciągle się pokrywały. W Trenton, E.P. Weeden usłyszał trzepot skrzydeł i wyszedł na dwór żeby sprawdzić co się stało. Znalazł odciski kopyt, identyczne jak te wcześniej znajdywane. W tym samym mieście znaleziono owe odciski w okolicach arsenału (arsenału - ciekawe... choć może za dużo się doszukuję). Ludzie w Pitman chowali się w kościołach. Kurczaki w Delaware Valley były znajdowane martwe jeszcze tego samego dnia, którego farmerzy wypuszczali je z kurników na pole. Ludziom z The West Collingswood Fire Department udało się postrzelić Diabła, który najpierw się wycofał, potem zaszarżował i znowu odleciał. Co ciekawe, tu nasuwa się teoria z żurawiem, ponieważ z natury unika on ludzi, jednak zaatakowany będzie się bronił.
Następnego dnia oficer policji z Burlington i Reverend John Pursell z Pemberton także zauważyli Diabła z Jersey. Pursell powiedział "Nigdy nie widziałem czegoś takiego jak to".
Kolejne ślady znaleziono w Haddonfield. W Collingswood, NJ, widziano Diabła lecącego w kierunku Moorestown. W Moorestown, John Smith z Maple Shade widział Diabła nad cmentarzem Mount Carmel. George Snyder zobaczył go zaraz po Johnie Smithie i ich opisy były identyczne. W Riverside, NJ, znaleziono ślady kopyt na dachach i obok martwego szczeniaka. Oficer policji z Camden - Louis Strehr - widział Diabła pijącego wodę z koryta dla koni. Szkoła w Mt Ephraim była zamknięta, ponieważ żaden uczeń nie odważył się wyjść z domu. Młyny i fabryki w Gloucester i Hainesport także musiały zostać zamknięte z braku pracowników. Oficer z Blackwood narysował szkic Diabła, którego widział, pokrywający się z poprzednimi.
W czasie masowej paniki miało miejsce tzw. Wielkie oszustwo Diabła z Jersey (Great Jersey Devil Hoax). Jacob F. Hope i Norman Jeffries wykorzystali masową histerię związaną z atakami Diabła. Zaoferowali 500$ temu, kto złapie Diabła, twierdząc, że to bardzo rzadki Australijski wampir. Oczywiście nie mieli zamiaru nikomu płacić, bo "Diabła" już mieli. Po ogłoszeniu "złapania" wymalowali na zielono kangura, doczepili mu pióra, rogi i ustawili go na wystawie pobierając opłaty za oglądanie. Oczywiście oszustwo wyszło szybko na jaw, z powodu kolejnych ataków...
Z kolei Zoo w Filadelfii ogłosiło się, że zapłaci 10,000$ (wg niektórych źródeł milion) za żywy okaz Diabła z Jersey. Jak nietrudno się domyśleć, nikomu się nie udało...
Po Niezwykłym tygodniu Diabła widziano dopiero w lutym. Z czasem liczba relacji zaczęła topnieć...
[Podziękowania dla Dave'a Juliano (
davejuliano@theshadowlands.net) za szczegółowe informacje dotyczące "Niezwykłego tygodnia 1909" i Legendy o Mrs. Leeds.]
Obrazki z gazet w latach 1909 - 19274. Po roku 1909
Diabeł dał większego znaku życia aż do 1927 roku. Taksówkarz zmieniał oponę podczas nocnego kursu na Salem. Właśnie skończył, gdy na dachu wylądowało ogromne, skrzydlate stworzenie. W szoku zostawił wszystko jak leżało, wskoczył do samochodu i docisnął gaz. Stworzenie zleciało z dachu. Taksówkarz opowiedział o wszystkim polcji w Salem.
W sierpniu 1930 grupa dzieci była rzekomo ścigana przez Diabła aż do Duport Clubhouse w Gibbstown. Stworzenie dało za wygraną nie krzywdząc nikogo, jednak wiele doniesień mówi, że było widziane jeszcze po drodze zanim znikło.
W 1960 roku przeraźliwy skrzek (znowu...) wystraszył grupę ludzi niedaleko Mays Landing, NJ.
Doniesienia pojawiały się tu i ówdzie, jednak przez kolejne lata nie było większych akcji z Diabłem w roli głównej.
Ostatnie wartościowe doniesienia pochodzą z 1993 roku, kiedy to strażnik leśny John Irwin jechał wzdłuż rzeki Mullica w południowych regionach New Jersey. Zatrzymał się aby zorientować się w terenie, gdy nagle drogę zagrodziło mu stworzenie wielkie na 6 stóp, z rogami, w kolorze matowo czarnym. Nie wiadomo, czy był to ten sam Diabeł sprzed lat (w sensie gatunku), czy już inne zwierzę. Irwin twierdził, że on i istota patrzyli na siebie kilka minut, aż stwór poderwał się do lotu i zniknął w lesie.
Diabeł z Jersey uderza w przemysł zabawkarski5. Pomyślmy racjonalnie, czyli teorie
Nowy gatunek
W przypadku kryptyd zawsze można wstawić tą teorię i pasuje ona do każdego przypadku – przecież na tym właśnie polega w połowie kryptozoologia. Teorie tą wspiera The Academy of Natural Sciences (najstarsza amerykańska instytucja zajmująca się naukami wszelakimi) - żaden ze znanych gatunków, żyjących aktualnie bądź wymarłych, nie wygląda jak Diabeł z Jersey.
Jednak w stanie New Jersey żyje prawie 8 milionów ludzi – czy w takim natłoku jakikolwiek gatunek byłby w stanie przetrwać niezauważony tyle lat? Nawet zakładając, że wcześniej tyle nie mieszkało, trudno byłoby ukrywać się zwierzęciu. Jednak Niezwykły tydzień 1909 niemal w pełni przemawia za tą teorią.
Żuraw kanadyjski (Grus canadensis)
Jedna z prawdopodobniejszych możliwości. Przede wszystkim – występuje w Ameryce. Ponadto – może przypominać Diabła z Jersey. W połączeniu ze zbiorową histerią ludu i osłoną nocy tworzy się nam całkiem fajna teoria. W dodatku skrzeczy jak Diabeł, żyje na bagnach, nie są dymorficzne płciowo... no bosko po prostu. Jednak nie ma tak prosto jakby się wydawało – żurawie nie jedzą mięsa i nie atakują „same z siebie” zwierząt. Nie mają też kopyt zamiast szponów. No i są raczej znane miejscowym ludziom. Choć osobiście uważam, że podczas Niezwykłego tygodnia kilka „Diabłów” było właśnie żurawiami – w takiej histerii ludziom wystarczyłby niemal rzucony patyk żeby uznać, że widzieli potwora...
Pterozaur/pterodaktyl
Profesor Bralhops twierdzi, że jest to stworzenie prehistoryczne, które w jakiś sposób (jaskinia itp.) przetrwało do naszych czasów, być może nieznane. Ekspert z Instytutu Smithsona wysnuł jeszcze śmielszą teorię, w myśl której Diabeł z Jersey to pterodaktyl. Jednak szanse przetrwania tak dużego stworzenia tyle czasu mieszczą się między „marne” a „żadne”. A „marne” właśnie zrobiły skok w nadprzestrzeń...
Według legendy
Jack E. Boucher twierdzi w myśl legendy, że Diabeł to zdeformowane dziecko pani Leeds. Jednak tą teorię burzy zbyt duży wiek stworzenia - w 1909 roku miałoby 174 lata. No i przede wszystkim - ludzie nie latają.
Emerytowany wice prezydent Mike McLeer też ma swoją teorię. Jego zdaniem Mrs Leeds mogła rzeczywiście istnieć i mieć 12 dzieci. Z powodu tak licznego potomstwa miała już pewnie dość sporo lat jak na matkę – 45+. Taki wiek sprawia, że ciąża jest mocno zagrożona i jest duże prawdopodobieństwo na urodzenia niepełnosprawnego dziecka. I istotnie – dziecko mogło się urodzić zdeformowane, a takie dzieci nie były wtedy zbyt szanowane... a ich matki nawet oskarżane o czarownictwo. W tym czasie ktoś widuje dziwne stworzenie, przypuszczalnie nasz nie odkryty gatunek „Diabła z Jersey” i myśli „O, to pewnie Diabeł Leeds!”. Mieszkańcy szybko pochwycili plotkę i legenda gotowa.
Smok
W tym kierunku skłaniają się wierzenia plemienia Delawarów (patrz: początek artykułu). Diabeł i typowy smok wyglądają podobnie – mają skrzydła, serpentynowy ogon, ogólnie „potworny” wygląd, napadają na wioski, Diabeł niekiedy ział ogniem itd. Brak wiarygodnych danych dotyczących nawyków żywieniowych smoków. Niestety, jak wszyscy wiemy, żadne stworzenie nie jest zdolne ziać ogniem. Poza tym, smoki to oficjalnie stworzenia raczej mityczne, więc odrzucamy tą teorię, mimo sympatii do rdzennych plemion ameryki...
Pies młotogłowy
Czyż on nie wygląda jak nasz Diabełek?Znany też jako wielkogłów, młotogłowy nietoperz owocożerny, czyli Hypsignathus monstrosus. Wygląda niemal identycznie jak Diabeł z Jersey, wydaje podobny odgłos, dożywa 30 lat, prowadzi głównie nocny tryb życia, żywi się owocami jednak większe osobniki kurczaczkiem też nie pogardzą. Głównym kontrargumentem na teorię o wielkogłowym jest to, że nie występuje naturalnie w Ameryce, a wyłącznie w Afryce. I wiecie co? To DOBRZE! Bo gdyby występował NATURALNIE w Ameryce, byłby znany ludności (jak żuraw kanadyjski). A jeśli ktoś specjalnie sprowadził drobną populację tego gatunku do Ameryki to wywołał nie lada sensację. Właściwie jedyną niezgodnością jest to, że Diabeł jest opisywany jako stworzenie kilkukrotnie większe niż ten nietoperz, bardziej postury kangura niż młotogłowego...
Nadnaturalny twór
Czas na najbardziej kontrowersyjną teorię - byt nadnaturalny. Część ludzi skłania się ku teorii Diabła z Jersey jako rzeczywistej manifestacji demona/Szatana, ponieważ objawiał się ludziom przed największymi konfliktami: widziano go przed Wojną Secesyjną, Wojną amerykańsko-hiszpańską, Pierwszą Wojną Światową, w 1939 przed początkiem Drugiej Wojny Światowej (w Mount Holly), 7 grudnia 1941 tuż przed bombardowaniem Pearl Harbor i przed rozpoczęciem wojny w Wietnamie.
Za tą teorią przemawia historia Bena Franklina z 1730 roku o rytuałach czarownic w Mount Holly, NJ. No i sama Mrs. Leeds była podobno czarownicą. Ponadto, w 1909 pracownik kolei widział jak Diabeł wleciał w linie wysokiego napięcia. Spora eksplozja stopiła je na 20 stóp w każdą stronę. Nie znaleziono żadnego ciała, a Diabła widziano później całkowicie zdrowego. W 1957 roku Wydział Ochrony Przyrody znalazł dziwny szkielet w miejscu spalonego lasu (kości, pióra i tylne nogi). Myślano, że Diabeł wreszcie jest martwy, jednak pojawiał się z powrotem. Poza tym w czasie Niezwykłego tygodnia 1909 przelatywał ogromne dystanse - przez South Jersey, Filadelfię i Nowy Jork. Żadne znane żywe stworzenie choć trochę
przypominające Diabła nie dałoby rady zrobić czegoś takiego.
Chupacabra
To jedynie w kwestii wzmianki – na niektórych stronach pojawiają się teorie jakichś idiotów widzących podobieństwa pomiędzy Diabłem z Jersey a Chupacabrą. Pomijając rozbieżność czasową (ponad 300 lat od pierwszych doniesień o Diable do Chupacabry) – Chupacabra nie lata, wygląda zupełnie inaczej i wysysa krew ofiar (Diabeł nie). Więc jak ktoś przy was z taką teorią wyjedzie to możecie go zabić śmiechem.
Hybryda
Diabeł z Jersey ma wiele cech znanych zwierząt (tak z resztą opisują go pierwsi, którzy go widzieli) – końska głowa, kopyta, skrzydła nietoperza, skórzasty ogon. Więc oczywiście pojawiły się wśród niewykształconego ludu teorie, że jest to hybryda kilku znanych gatunków. Pomijając, że taka krzyżówka jest niemożliwa, to jedno stworzenie nie byłoby zdolne przeżyć ponad 500 lat. A jak wszyscy wiemy (a jak nie wiecie to wam mówię) krzyżówki tego typu (np. osioł + wół = muł) są bezpłodne.
Teoria Chupasa...
...a jakże by inaczej.
Pierwsze primo - o czym więc świadczą te "reinkarnacje", 500 lat aktywności, przelatywanie ogromnych dystansów, setki śladów w jeden dzień? A o tym, że to nie jedno stworzenie, a co najmniej kilkanaście (jeśli nie cała populacja...). Bandytom ukrywanie się po krzaczorach raczej by się znudziło. Dlatego moja teoria zakłada przede wszystkim populację jakiegoś gatunku. Drugie primo – legenda. Jej wyjaśnienie nie jest trudne – wcześniej wykazałem już, że są dziesiątki wersji legendy a każdą łączy słowo Leeds. Wniosek z tego taki, że ludzie potrzebowali jakiegoś wyjaśnienia i drogą pantoflową rozeszła się taka a nie inna historia o Pani Leeds. Obstaje za tym kilka faktów wiążących główne wersje, jak np. istnienie miejscowości Leeds Point itp. (patrz – rozdział Legenda). Co do samego Diabła – na pewno do jego egzystencji przyczyniło się kilka rzeczy – wierzenia rdzennych ludów, „nieużytkowość” Pine Barrens i rola tych okolic jako meliny dla wyjętych spod prawa i, co najważniejsze, konkretny gatunek.
Na pewno swoją rolę odegrał tu żuraw kanadyjski. Jednak ani on, ani nietoperz nie są owym Diabłem. Nie skłaniam się też ku teorii bytu paranormalnego – takie rzeczy zostawmy innym badaczom, tutaj się uprawia wyłącznie kryptozoologię.
Podsumowując – gdybym musiał określić Diabła z Jersey jako konkretny, znany gatunek, postawiłbym na młotogłowego nietoperza - Hypsignathus monstrosus... ale tak się szczęśliwie składa, że nie muszę nic znanego obstawiać. Osobiście sądzę, że Diabeł z Jersey jest albo perfekcyjną mistyfikacją (dziełem człowieka – przebrane/modyfikowane znane gatunki itp.) lub faktycznie nowym gatunkiem. Resztę refleksji pozostawiam wam...
---
Inne:
znane jest też zdjęcie tzw. "Arizona Devil" ("Diabeł z Arizony"). Przedstawiony na nim jest fragment miasta (na dole) i niebo z chmurami, w których stronę leci rzekomy "Diabeł". Jest to oczywiście totalny fake. Zdjęcie jest wybitnie słabej jakości, a "Diabeł" wyraźnie odróżnia się jakościowo od reszty. Poza tym, w Arizonie nikt nigdy nie słyszał o takim stworzeniu. Obrazek poniżej (kliknij, aby powiększyć):
Jak zwykle kilka obcojęzycznych tagów dla szukaczy: New Jersey Devil, Jersey Devil, Leeds Devil, Pine Barrens Devil, Mrs Leeds, Shrouds, Leeds Point, Mother Leeds, Estellville, Burlington, 1909.
Opracowane przez Chupas'a dla KryptoZoo i Pathomidae (
www.kryptozoologia.pl,
www.pathomidae.hosted.pl © 2008 Chupas)