KryptoZoo
KryptoZoo >> Artykuły >> Kryptydy lądowe
Pomórnik
Dodano: 2005-03-08 20:39:39
"Spanikowani ludzie z okolic Goleniowa na Pomorzu Zachodnim zamykają się w domach na cztery spusty. Po zmierzchu sami nie wychodzą i nie wypuszczają dzieci za drzwi. Z drżącymi sercami, uzbrojeni w widły, siekiery i kołki, każdej nocy wyglądają morderczej bestii. Boją się, że po zwierzakach przyjdzie kolej na nich..."

Tak brzmi początek jednego z pierwszych artykułów gazety "Fakt" na temat nieznanego, grasującego po Pomorzu stwora, którego od miejscowej legendy mieszkańcy nazwali Pomórnikiem.


Jeden z zabitych przez Pomórnika królików z hodowli Piotra Wojteckiego


Kimże jest ów Pomórnik?

Bez kozery można nazwać go polskim kuzynem El Chupacabry. Ten przerażający i niebezpieczny stwór przychodził nocą. Zabijał zwierzęta gospodarskie, a szczególnie upodobał sobie małe króliki.
Widok za każdym razem był przerażający - odgryzione głowy i uszy oraz odarte z futerek ciała spływające krwią. W artykule "Faktu" czytamy dalej:
"W okolicy zachodniopomorskich wsi Świętoszewko i Czarnogłowy od kilku tygodni bestia zbiera swoje krwawe żniwo. Do dziś potwór zabił 120 zwierząt i żadnego nie zjadł!"
Polskiego Pomórnika oraz brazylijskiego El Chupacabra łączy również jedno - nikomu nie udało się sporządzić jego wiarygodnego wizerunku, mimo, iż istnieją relacje osób, które zetknęły się z Pomórnikiem oko w oko.


Takie ślady na ciałach zabitych zwierząt zostawiał Pomórnik


Jedną z tych osób był hodowca królików ze Świętoszewka, Piotr Wojtecki. -Złapałem latarkę, wybiegłem na podwórze i zaświeciłem. Zauważyłem tylko duże świecące na niebiesko oczy bestii. PóĄniej odkryłem 40 okaleczonych, martwych królików.

W pobliżu zagryzionych ciał często odnajdowano krwawe odciski dziwnych łap, przy czym z całą pewnością nie były to łapy psa. Znajdowano również ślady ostrych pazurów bestii, pozostawione na wysokich drewnianych klatkach, w których trzymane były króliki. Świadczyło to o tym, iż bestia mogła mieć około 1,5 metra wzrostu.

Tymczasem Piotr Wojtecki powiadomił o całej sprawie policję, która już na wstępie wykluczyła jakiekolwiek działanie człowieka. Z drugiej jednak strony zwyczajne polskie zwierzę, takie jak wilk czy lis, nie byłoby w stanie wyłamać deski w drzwiach, ani też też rozerwać stalowej siatki w ogrodzeniu. Opinię tą podzielał również znany weterynarz Jakub Kolanek.

Obława na tajemniczego mordercę trwała nadal. "Trzydziestu chłopa uzbrojonych w widły, siekiery i specjalnie skonstruowane dzidy ruszyło wczoraj do lasu, żeby dorwać tajemnicze stworzenie." Niestety, wielogodzinne poszukiwania stwora spełzły na niczym.


Agata Wojak i Piotr Wojtecki w trakcie badania zwłok jednego z zabitych królików


Znawca rzadkich gatunków zwierząt, Agata Wojak, dokonała ekshumacji zwłok kilkunastu zamordowanych królików, aby sprawdzić, czy morderca nie pozostawił po sobie jakichś śladów. Ze zdumieniem odkryła, iż króliki zostały zabite JEDNYM uderzeniem łapy w okolice serca!

Wreszcie i policja włączyła się do poszukiwań tajemniczego mordercy. Lasy przeczesywali funkcjonariusze uzbrojeni w broń palną i noktowizory. Niestety, znaleziono tylko zagryzioną sarnę i zająca. Samego Pomórnika nie udało się schwytać.

Sprawa Pomórnika ciągnęła się przez dobre kilka tygodni. Poszukiwania nie przonosiły żadnych rezultatów. Zresztą czy można upolować diabła? Wątpili w to najstarsi mieszkańcy Świętoszewka. Tymczasem bestię zdołała przegonić z bagien pewna staruszka, zwana w okolicy guślarką.


Sprawę Pomórnika wzięła w swoje ręce guślarka Wiesława Czerniach. Z jej działań zadowolony był nawet sam proboszcz


Dobra, stara czarownica Wiesława Czerniach wyjęła z zawieszonego u pasa woreczka garść poświęconych w kościele ziół i kilka godzin krążyła po okolicy. PóĄniej wymieszała zioła z żarem z drewnianych patyków. Gdy zapłonęły, dodała do nich kilka jasnych kłębów sierści, szepcząc przy tym zaklęcia. Następnie na skraju lasu zakopała świńskie nogi - symbol nieczystości. Niech to, co z ziemi wyszło, na zawsze w niej pozostanie! Tak się stało! Od tego dnia nie zanotowano kolejnych przypadków mordowania zwierząt, a na Pomorze Zachodnie wrócił spokój. Nie wiemy tylko, na jak długo...

Autor: Marek Ivellios Sęk

Za udostępnienie materiałów chciałbym podziękować Werwolfikowi http://werwolfik.blog.pl