W latach siedemdziesiątych w niemieckiej miejscowości Freiburg zaobserwowano stworzenie, które spokojnie można nazwać europejskim Mothmanem (nadano mu nazwę Freiburg Schrecker). Na uwagę zasługuje fakt, iż stworzenie prawdopodobnie przyczyniło się do uratowania dziewięciu istnień ludzkich.
Wszystko działo się 10 września 1978 roku w kopalni węgla we Freiburgu. Górnicy byli zdziwieni, gdy zastali blokujące wejście do kopalni olbrzymie czarne stworzenie z ogromnymi rozpostartymi skrzydłami. Kilku ludzi próbowało się zbliżyć do stworzenia, musieli się jednak wycofać, gdy stwór wydal z siebie ryk przypominający - jak to opisywali górnicy - "wrzask 50 ludzi" lub odgłos "hamującego pociągu".
Po mniej więcej godzinie czekania górnicy odeszli i udali się do szatni, mając nadzieję, że zwierzę odejdzie. Jednakże około ósmej rano ziemia pod stopami górników zadrżała, co sugerowało, że doszło do potężnej podziemnej eksplozji. Gdy górnicy wrócili do szybu, stworzenia już tam nie było, za to z wnętrza kopalni wydobywał się ogromny słup ognia. Gdyby górnicy weszli wcześniej do środka, prawie na pewno zginęliby w płomieniach.
Interesującym postscriptum do tej niezwykłej historii jest fakt, że w niecałe pół roku od opisanych wydarzeń większość z dziewięciu uratowanych przez zwierza górników odeszło z pracy. Większość poszła na bezrobocie, niektórzy cierpieli później na zaburzenia psychiki. Z całej dziewiątki w kopalni pozostało tylko dwóch górników, niestety umarli oni dość młodo.
Cała historia została dokładnie opisana w dokumentach kopalni, w której pracowali górnicy.
Opracował: Ivellios