Zapewne większość kryptyd to nie przewidzenia, duchy, zjawy tylko żywe istoty z krwi o kości, które stworzyła natura i wyposażyła w pazury, kły, płetwy, skrzydła. Człowiek nie jest genialna istotą, to tylko gatunek, chyba najlepiej przez nas znany. To gatunek obdarzony niebywałą inteligęcią, nalwiększa wśród nie tylko ssaków ale i także wszelkiego stworzenia. Ale jak wczesniej wspomniałem nie jest to istota doskonała. Samą inteligencją człowiek nie pozna wszystkiego- najprawdopodobniej nigdy Homo sapiens nie pozna wszystkiego.
Spójrzmy na nowe wieści z dziedziny fizyki, genetyki, chemii, matematyki, astronomii. Coraz to więcej się odkrywa, nauka idzie do przodu w zastraszającym tempie.
"większość zoologów zapatruje sie sceptycznie na możliwość odkrycia nie znanych jeszcze gatunków dużych zwierząt. Niektórzy posuwaja się tak daleko, iż nie tylko zachowuja własciwy uczonym, uzasadniony krytycyzm aż do otrzymania dowodu istnienia danego gatunku lecz twierdzą a priori kategorycznie że nie może on istnieć. tych naukowców trzeba nieraz zmuszać do uznania swej pomyłki" B.Heuvelmans " On the track of unknown animals" str.6.
Oprócz tych kryptyd które znamy: Nessie, Yeti, mokele mbeme, marozi, mapinguari, champ, thunderbird, bigfood, Yowie, orang pendek, megelannia, agogwe, almasti, chupacabra, waheela, pomórnik, mngwa itd.
jest zapewne wiele kryptyd nie zapisanych, które znają pojedyncze jednostki, jacyś indianie, ludy, ogległe plemiona których nie widziała cywilizacja, są to kryptydy bardzo tajemnicze, mało znane nawet przez te grupy.
Ale są jeszcze inne nieznane zwierzeta te prawdziwie nieznane nikomu, zyją gdzieś w ustronnych zakątkach świata, nie wiemy o nich nic, gdzie żyją co jedzą- kim są. Nigdy nikt ich ne widział, czas na to właśnie aby kryptozoologia stała się oficjalna dziedzina zoologii, a nie jakimiś wymysłami o czymś co nie istnieje. Abyśmy się dowiedzieli więcej musimy zbadać okrutne lasy tropikalne, zagubione wyspy,podwodne krainy, dzikie doliny,szerokie pustynie, stepy. Człowiek posiada nowoczesna technikę, łatwiej mu przecież odkrywać niż w XIX wieku. Dlatego kryptozoolodzy szukajcie kryptyd, tych znanym nam i tych zupełnie nieznanych nikomu, które nietknięte przez żadne oko ludzkie zyją tam gdzieś........daleko...
"Świat nie jest bynajmniej dokładnie zbadany"B.Heuvelmans " On the track of unknown animals" str.7.
"Nie waham się twierdzić, że w najbardziej ustronnych miejscach odkryjemy najdziwniejsze stworzenia, istoty niedostatecznie przygotowane do walki o byt, które schronił się w te niedostępne i dzikie okolice. Są to przeżytki licznych niegdyś grup, wyparte przez nowsze i energiczniejsze gatunki...."B.Heuvelmans " On the track of unknown animals" str.19.
Moja wyprawa andyjska trafiła w Andy, cięzka podróż zoologiczna przez długie Andy trwała prawie 3 lata, na drodze trfiliśmy wiele plemion, gwanako, lamy, kondory, lisy andyjskie, pumy, itd.W drugim roku najwięksej podróż mojego życia lawina zabiła moich najlepszych przyjaciół, nie wiedziałem co zrobić, jak się zachować, ja i Jack przeżyliśmy, kilkanascie godzin morderczej wędrówki by nas zabiło gdyby nie to że trafiliśmy do jakiegoś obozu andyjskich indian, chyba ajmarów. Przebywaliśmy tam cztery dni, ugoszczeni przez tutejszą ludność. Cieszyłem sie że przeżyliśmy, obóz był ciekawy, szczególnie te indianki, ale co mnie zainteresowało naprawdę to dziwy kawałek siwej skóry na ścianie w ich świątyni, gdzie modlili sie do jakichś bogów, nie wiem kto był ich bogiem, ale mogło to być zwierzę którego skórę posiadali. Później wyruszyliśmy z ciekawego obozu, na połodniowy zachód od 25 szerokości geograficznej południowej, tak bowiem wskazywały przedmioty Jacka. Nie wiem na jakiej wysokości byliśmy ale był to płaskowyż, ale napewno nie Altiplano który jest bardziej na północ. Mieliśmy trochę jedzenia, i namioty zagubilismy wszystkie łącza oprócz jednek komórki. kilka godzin wędrówki, myśleliśmy że po nas. Póżniej przedostaliśmy sie przez jakąś dużą, andyjską przełęcz, aż tu nagle spostrzegłem dużego kota, nie wiem co to było, ale moje wiadomości z dziedziny zoologii były na tyle duże że domyśliłem sie że zwierzę nie było pumą czy małym kotem andyjskim, albowiem posiadało ono sirść niebywale siwawą z czarnymi pasami na głowie i i grzywiastą turkosową pręgą wzdłuż grzbietu.... ........Kilka lat później w 2015 roku, naukowcy z BBC wraz z doktorem Wallesem opisali duży gatunek andyjskiego kotowatego z podrodziny Felinae, nazwali go andyjskim kotem pręgogłowym lub nazwą miejscowych Anuana, to był mój kot którego ja pierwszy odkryłem, czy ja mogłem stać się jego odkrywcą, mogłem ale nie byłem ani zoologiem,a ni kryptozoologiem, ani nie miałem ku temu możliwości ? Późniejsze, skrupulatne badania morfologiczne wykazały że zwierzę posiada również na całym ciele pręgi ale są one mało widoczne. Badania genetyczne wykazały że zwierzę jest blisko spokrewnione z grupą niewielkich kotów amerykańskich z rodzaju Oncifelis i Oreailurus takie jak koty argentyńskie, andyjskie lub kolokolo. Teraz komu to opowiadam.......
Opis ciekawy, ale jest to tylko fikcja literacka, ale czy historia mogła się zdarzyć naprawdę. Na to już niech każdy sobie odpowie. Ja nie myślę, ja to wiem że za kilka lat nie będzie np. 37 gatunków kotów...a będzie ich np. z 50 gatunków, napewno większość z nich będzie niewielkich rozmiarówm np. wielkości margaja czy kota marmurkowego.
Co wy myślicie o tym czy istnieją takie kryptydy których nie znamy, których zapewne jest wiele, kilkadziesiat, kilkaset. Że wszystkich kryptyd które czekają na odkrycie jest tysiące, miliony- tych małych i dużych, ssaków, ptaków, gadów, ryb.... Ja myślę że jest to bardziej niż prawdopodobne.
othrland.jpg
Ostatnio edytowany przez quatl pietrzak, 02 Lut 2007, 23:40, edytowano w sumie 1 raz
|