Prawda o ChupacabrzeCo myślisz gdy usłyszysz słowo: „Chupacabra”( języku hiszpańskim oznacza ono „wysysacz” kóz). Pomyślisz że to nieznane zwierzę - kryptyda z kręgu wręcz fantastycznego, istna strzyga, zwierzę które występuje rzekomo w Południowej i Środkowej Ameryce, o wyglądzie około półtorametrowej, dwunożnej człekopodobnej istoty, o małych skrzydłach, bystrych, czerwonych oczach, o pysku w rodzaju wąskiego dzioba z ostrymi kłami, kończynami zakończone trzema dużymi szponami i długim językiem przypominającym sztylet, z wyrostkami kostnymi na kręgosłupie. To fantastyczne zwierzę potrafi latać i wyrządzać nie małe szkody w inwentarzu, ale i nie boi się zaatakować człowieka.
Pewne teorie mówią, że chupacabra przecina kłami krtań ofiary, a następnie wsuwa w otwór rurkowaty język wysysając krew z wnętrza ciała. Chupacabra wydziela ponoć również odpychający zapach siarki. Istnieje wiele relacji widywania tego stwora, wielu ludzi twierdzi, że to zwierze rzeczywiście istnieje. Posiadamy wiele nieostrych zdjęć, wiele rysunków i szkiców tego stwora. Jednak nadal zwierzę nie zostało schwytane przez naukowców.
Nieraz chupacabra bardzo odbiega od klasycznego wizerunku o ludzkiej posturze. Często ukazywana jest jako kosmita lub psopodobne zwierzę o długich szablastych kłach, i kostnych wyrostkach na grzbiecie. To drugie porównanie może być najbliższe prawdy, jeśli chodzi o Portoryko. Pierwsze doniesienia pochodzą z sprzed 1973 roku, ale relacje przybrały na sile od 1991 roku.
Jednym wyda się niemożliwe istnienie takiej istoty w takim rozumieniu jak postrzega ją wiele osób z grona zajmujących się kryptozoologia, czy przypadkowych osób, które spotkały tą bestię. Wyglad chupacabry jest praktycznie nieokreślony, wielu świadków ma różne pojęcie na temat jej wyglądu. Można jednak przyjać ogólną sylwetkę postaci, która została przedstawiona na poczatku.
Jak zatem zachować się w przypadku badań nad semantyka chupacabry:
Błędnym twierdzeniem jest takie, że:
-chupacabra istnieje rzeczywiście jako nieznane zwierzę o sylwetce ogólnie znanej.
Czym naprawde jest chupacabra:
- jest złą identyfikacją psów i rezusów na Portoryko, skąd na całym świecie podobne przypadki określane są jako „kolejna chupacabra ?”(np. w Polsce - pomórnik, w Rosji, w USA, w Ameryce Południowej, w Hiszpanii)
-jest wynikiem świadomej działalności poszczególnych ludzi, którzy w wyniku istnienia legendy chupacabry, planowali podsycać nastroje działalnosci tej istoty.
- jest mitem określanym jako „współczesna legenda” typu wampirów, zombie czy wilkolaków.
- jest częścią kultury człowieka, częścia jego wyobraźni.
- stanowi część medialnego topu dzisiejszych czasów.
-stanowczo uniewiarygodnia kryptozoologię.
Nie zamierzam tu opisywać wszystkiego na temat chupacabry, bo pewnie wiekszość z was ją zna, ale mam zamiar nieco przyblizyć jej historię powstania. Jak rzeczywiście powstała chupacabra, co jest przyczyną stworzenia jej mitu? Co stało sie na Portoryko ? Czas poznać prawdę.
Tajemnicze zgony zwierząt na małej wyspie Portoryko stały sie przyczyną masowych histerii. Mieszkancy wyspy nazwali zwierze El Vampiro de Moca, nawiazujac do tutejszej legendy o mitycznym potworze. Naukowcy nadali mu nazwe chupacabra co znaczy z hiszpanskiego "wysysacz kóz". Od kiedy tylko podobne przypadki stwierdzono w innych rejonach świata chupacabra z "wiejsckiego potwora stała sie istota o miedzynarodowej sławie" - powstało wiele gadżetów zwiazanych z chupą, pluszowe zabawki, koszulki z jej podobiznami. Chupa miała być efektem manipulacji genetycznych które teoretycznie przeprowadzano na zwierzętach przetrzymywanych na obszarze Portoryko. Wszystko utrzywywano w tajemnicy bo chupa miała być eksperymentem rządowych agencji USA. Takie manipulację prowadzi już wielu naukowców z całego świata. Chiński naukowiec Dr. Tsian Kanchen wytworzył produkt manipulacji genów roślinnych i zwierzęcych. Niedawo doszło do wielu eksperymentów z wieloma ludzkimi genami i wytworzeniem np. mysz z ludzkimi uszami !! Kanchen rozwinął metody przenoszenia części DNA jednych organizmów do drugich - czy możliwe jest więc stworzenie krowy ze skrzydłami ? - naukowe badania zdecydowanie wskazują że za kilka lat taka mutacja w laboratorium z zarodkami bydła i np. ptaka drapieżnego będzie jak najbardziej możliwa. Ale takie manipulowanie może kiedyś wymknać się z kontroli i doprowadzi do katastrofy ekologicznej. Lepiej wiec nie ryzykować. Doszło do tego że chupa jako efekt ludzkich eksperymentów nad rezusami uciekła i zaczęła atakować zwierzęta gospodarskie. Wszystko utrzymywano w tajemnicy bo była to teoretycznie sprawa honoru USA. Niektórzy twierdzili że wiele zwierząt sprowadzanych na tą małą karaibską wyspę takich jak np. duże koty także stanowiło przyczynę histerii nieprzystosowanej ludności. Błędne badania DNA tajemniczej istoty wykazały że nie jest to żaden ze znanych na ziemi gatunków. Stosunki pierwiastków w krwi nie zgadzały się także z tymi jakie posiada człowiek. W którymś momencie musiało paść to słowo - to kosmita. Istota pozaziemska która przybyła na ziemię żeby nas zniszczyć !! Były to jednak fałszywe badania i teorie które nie miały nic wspólnego z prawdą. Tajemnicze zgony mają swoją przyczynę w naturze. To, że człowiekowi się wydaje, że to co widzi jest czymś nieznanym nie znaczy że musi tak być. Obecnie naukowcy doszli do wniosku, ze w wyniku ataków bezpanskich psów i rezusów których populacje były hodowane na terenie instytutów naukowych na terenie wyspy zdołały zbiec z ośrodków hodowlanych i zaczeły atakować zwierzęta domowe. Również zdziczałe psy, które przyzwyczajone do człowieka i na powrót przystosowane do na wpół naturalnego środowiska z braku naturalnych zdobyczy zaczęły polować na słabe i bezbronne zwierzęta hodowlane, które nie potrafiły się bronić. Zaś teoretyzowanie, że wysysanie krwi odbywało się bez naruszenia zdobyczy było czymś porównywanym do opisów w stylu "widzialem UFO". Strach i inne czynniki, które towarzyszą człowiekowi w nadzwyczajnych, niecodziennych sytuacjach, stworzyły nierealne opisy jakichś stworzeń, które nie przypominają tego, co naprawdę widziano. Niekiedy, bowiem także owa chupacabra była tylko czlowiek przebranym za stwora. Ludzie przebierali się za chupę dopiero wtedy, gdy wiedzieli jak ogół społeczeństwa określa to stworzenie, jak interpretuje jego wyglad. Było to wynikiem samej wyobraźni tych ludzi, którzy widzieli rzekomą chupę, będąca tak naprawdę tylko psem lub małpą.
Praktycznie wszystkie przykłady stanowią prawdziwą cechę interpretowania chupacabry, tylko opis mówiacy o tym, że chupacabra to nieznane zwierzę jest błędny i nie oddaje prawdy na temat zródeł powstania mitu chupacabry. Zatem można powiedzieć z cała pewnością, że chupacabra nie jest nieznanym zwierzeciem jak ją określa wielu, ale stanowi szum i sensację dzisiejszego świata. Jest nawet czymś w rodzaju uosobienia karykatury zła wsród wszelkiego istnienia, poprzez ohydne ataki na zwierzęta domowe i dzikie, paskudny wyglad, czy dziwne, specyficzne zachowanie. Taką błędną identyfikacją są np. zdziczałe psy, rezusy, nietoperze, rosomaki, przebrani ludzie, chore lisy i kojoty, itd.
Wskazałem tu, że sama chupacabra jest wynikiem ludzkiego działania, a opisy wielu chupacabr odnoszą się do różnych zwierząt, które łączy z chupacabrą-legendą jedynie przypadkowy zbieg okoliczności.
Poczatkowe relacje widywania „chupacabry” miały miejsce tylko na Portoryko, pózniej na innych wyspach morza karaibskiego oraz na Hondurasie, Panamie, Meksyku, Nikaragui, USA, Salwadorze oraz w Ameryce Południowej, w Kolumbii, Brazylii, Argentynie i Chile.
Ostatnimi laty relacje chupacabr znowu się nasilają m.in. w Chile, widziano tajemniczą bestię z psim łbem i rzędem tarczek na grzbiecie, co było ciekawe zwierzę poruszało się w postawie wyprostowanej tak jak czlowiek. „Zwierz” pojawił się niespodziewanie i również niespodziewanie szybko znikł. Świadkowie twierdzili, że to, co się im przytrafiło zapamietają do końca życia. Jeden z kierowców, który widział bestię opisuje jej szkaradny wygląd jako coś podobne do wilkolaka. Prowadzone przez naukowców wiele badań prowadziły do jednego zakończenia. Badacze nie mieli wątpliwości - owa bestia była jedynie przebranym człowiekiem, któremu zachciało się żartów.
Tymczasem w sierpniu 2004 roku w Chilijskim miescie, Cerro Cordillera znaleziono w psiej budzie jakieś dziwne zwierzę którego nie potrafiono jednoznacznie zidentyfikować. Owo stworzenie miało małą głowę i rude futerko. Zwierzę podobno według zeznań świadków posiadało długie kły i pazury oraz łapy podobne do skrzydeł. Właściciel posesji, na której zdechło zwierzę zakopał dziwnego stwora. Później przejęci całą sprawą właściciele skontaktowali się z Muzeum Historii Naturalnej, w Valparaiso, które przejęło eksponat. Zwierzę zostało rozpuszczone w specjalnym roztworze, by uzyskać sam szkielet, bez części miękkich. Naukowcy wykonali badania, które wykazały, że zwierzę mogło być kotem lub psem, lecz zoologów zdziwiły specyficzne cechy, jakimi były m.in. brak siekaczy, czy kolor sierści. Nie należy się tu dziwić. Nie rzadko zdarzają się mutacje zwierząt dobrze nam znanych. Wielu z nas słyszało o dwugłowych żółwiach, pięcionogich krowach, kotach-cyklopach, czy świniach z trzema oczyma. Brak 6 siekaczy u psa nie powinien, zatem nikogo zdziwić. Co do koloru sierści, to zmienność tej cechy psa lub kota jest bardzo duża.
Lipiec przyniósł nowe niespodzianki. Farmer z Teksasu na południowy-wschód od San Antonio zabił jakiegoś bezwłosego ssaka podobnego do psa, który atakował jego zwierzęta. Zwierzę zostało nazwane stworzeniem z Elmendorf. Ten psowaty został określony jako nieznany gatunek, podobny do kojota. Tymczasem w październiku tego samego roku zarejestrowano dwa osobniki podobne do tego stworzenia, które były pozbawione włosów. Niedługo potem znaleziono je martwe. Jeden z nich miał nieprawidłowy zgryz szczęki, co było zapewne wynikiem jakiejś wrodzonej deformacji. Zwierzęta miały suchą skórę będącą zapewne wynikiem działalności pasożytów.
Nieżywe osobniki, zostały później przebadane przez zoologów, którzy jednak nie doszli do całkowitego rozstrzygniecia sprawy. Pózniejsze wyniki prowadzone m.in. przez biologa Briana Mesenbrinka, z Biura zdrowotności roślin i zwierzat Inspekcji Stanów zjednoczonych departamentu rolnictwa w San Antonio wykazały jednak jednoznaczne wyniki - owe zwierzęta nie były takie niezwykłe, ponieważ były jedynie kojotami ze świerzbem. Jak podają biolodzy niektóre kojoty czy lisy posiadają wrodzony brak odporności na pasożyty i charakteryzują się wrodzoną "wadą skóry" nie warunkującą jednak oczywistego pozbawienia owłosienia. Brian Mesenbrink powiedział, że okolice Elmendorf stanowią dużą koncentracje kojotów i że nie należy sie dziwić, ze pewne osobniki populacji zostały zarażone świerzbowcem.
Trzy lata wcześniej w Nikaragui farmer zabił dziwna bestię, która zabijała jego owce, zwierzę zostało zranione a na drugi dzień padło wskutek odniesionych ran. Rolnik wysłał zabite stworzenie do przebadania. Naukowcy nie mieli się, nad czym zastanawiać, bowiem zabite zwierzę posiadało 42 zęby w szczece górnej, specyficzną czaszkę z kłami i siekaczami, charakterystyczną dla Canis lupus familiaris, a nie 20 zębów tak jak twierdził bohater całej akcji-mieszkaniec Nikaragui. Zwierzę zostało sklasyfikowane przez patologów jako niezwykle wygladajacy pies, wręcz jak przedstawiciel nieznanego gatunku. Mimo to jednak był to chyba jedynie efekt jakiejś mutacji genomowej lub deformacji która spowodowała, że zwierze charakteryzowało się dziwnym wyglądem.
lis pospolity (
Vulpes vulpes) zakażony świerzbowcem
Trzy lata później, w północnych osiedlach mieszkaniowych Cardiff zostały zarejestrowane liczne relacje małego bezwłosego stworzenia.
Później okazało się, że zwierzę, które miało ranną nogę, było lisem cierpiącym na świerzb oraz niedożywienie, które musiały spowodować utratę włosów i wyniszczenie organizmu.
W marcu, następnego roku w Rosji doniesiono także o zabijaniu zwierząt i wysysaniu krwi z ich ciał. Relacje pochodziły ze środkowej Rosji. W pewnym gospodarstwie rolnym znaleziono 32 zabite indyki. W międzyczasie pojawiły się doniesienia z sąsiednich wsi, w których ofiarą chupy padło ponad 30 owiec i kóz. One również były pozbawione krwi, jednak ich ciała pozostały nietknięte. Zwierzę wyglądało jak typowa chupa, miało małe przednie i duże tylnie nogi i ponoć wyglądało jak kangur.
Dymitr Madinowski z Orenburga wyruszył na poszukiwania rzekomej chupacabry. W lesie w pobliżu rzeki Samara zauważył ślady pewnego zwierzęcia które mogło ważyć nawet 40 kg. Ślady wskazywały na pięciopalczaste łapy z pazurami, złączone błoną międzypalcową oraz ogonem, który wlókł się pomiędzy kończynami. Do dzisiaj nie ma jasnej odpowiedzi na pytanie, czym było zwierzę. Obecnie wydaje się, że znowu mamy tu jednak do czynieni z działalnością człowieka.
W Coleman, w stanie Teksasie rolnik Reggie Lagow złapał nieznane zwierzę, które atakowało jego kurczęta i indyki. Zwierzę wyglądało jak mieszanka między psem, szczurem a kangurem. Dane na temat owego stworzenia zostały przesłane do Texas Parks i Wildlife, w nadziej na zidentyfikowanie zwierzęcia. Przeprowadzone badania wykazały jednoznacznie, że owym zwierzęciem był lis zakażony świerzbowcem.
Polska również posiadała swoją chupacabrę. Doniesienia z Pomorza Zachodniego, od razu zostały zaklasyfikowane jako polski odpowiednik chupacabry. Tajemnicza bestia została nazwana pomórnikiem. Na miejscu znaleziono wiele ofiar zwierza m.in. króliki. Polscy badacze wykluczyli wilka, rysia, czy psa. Organizacja zajmująca się zjawiskami paranormalnymi wysłała próbkę tkanki owego stworzenia do przebadania do Szwajcarii. Wybitni badacze jednoznacznie stwierdzili, że owym zabójcą był rosomak (Gulo gulo) duży i dość agresywny przedstawiciel rodziny łasicowatych, który jednak w Polsce nie występuje. Najprawdopodobniej w jakiś sposób mógł się przedostać z Rosji lub Skandynawii na teren naszego kraju. Być może była to sprawka jakiejś grupki ludzi, którzy wypuścili to zwierzę, a być może zwierzę przedostało się samo bądź przy udziale nieuświadomionego człowieka.
W 1998 roku w Nebrasce, Aarona Murphy odnalazł tajemnicze zwłoki niezidentyfikowanego zwierzęcia. Ową padlinę znalazł w pewnym silosie, który był pusty poza owym ciałem. Zrobił zdjęcia i w pośpiechu opuścił miejsce. Trudno na podstawie samego zdjęcia zidentyfikować, czym było owe stworzenie. Naukowcy spekulowali, że był to jakiś ssak drapieżny np. kot lub pies.
Dwa lata wcześniej zrobiono zdjęcie pewnemu potraconemu przez samochód zwierzęciu leżącemu na poboczu drogi do Pearce, na wschód od Temple-Inland w Luizjanie. Zdjęcie przedstawiało dziwne zwierzę podobne do nowofunlandczyka, które było pokryte ciemnobrązową sierścią. Zwierzę był pozbawione ogona, a jego pysk przypominał nieco pysk pawiana. Pewnej grupie studentów przedstawiono zdjęcie, ci wykazali, że owym zwierzęciem był pies. Zwierzę miało specyficzne dla Canis lupus struktury kończyn, niepodobne do szponów chupacabry i było ostrzyżone w sposób charakterystyczny dla pudli.
Na początku 2006 roku na trawiastych stepach w Północnej Karoliny pojawiło się dziwne zwierzę. Smukłe stworzenie o głowie podobnej do kangurzej, dużych stojących uszach i ogonie podobnym do szczurzego stanowiło nie lada gratkę dla wielu osób. Zdjęcie owego zwierzęcia zrobione przez pracowników tutejszej firmy elektronicznej - Tyco Electronics wysłane zostało do stanowych ekspertów przyrody.
Według biologa, Perry'ego Sumnera zwierzę było prawdopodobnie lisem z rzadką chorobą genetyczną zwaną Sampson. To anomalia, która powoduje całkowitą utratę zewnętrznej części futra zwaną pokryciem. W ciągu ostatnich lat przypadki chorych na Sampson lisów były opisywane na terenie całego stanu. Donoszono również o owych przypadkach z Colorado i Alaski. Sumnet twierdził, że widział swojego pierwszego lisa Sampson ponad 20 lat temu, kiedy to pewien myśliwy gonił jednego osobnika i zabił go. Sumner przypuszcza, że taka mutacja genetyczna dotyka nie więcej niż 1% lisiej populacji.
Inni naukowcy twierdzili, że może to być również kolejny przypadek zakażonego na świerzbowca przedstawiciela gatunku Vulpes vulpes.
Rozkład dziedziczenia zmutowanego recesywnego allelu Sampsona, powodujacego brak zewnetrznego owłosienia.
A- allel dominujacy, warunkujący normalny skład, budowę i dlugość owłosienia.
a1-zmutowany allel warunkujacy brak owłosienia
a2-inny allel recesywny
AA
Osobnik zdrowy
Aa1
Osobnik zdrowy, ale posiadajacy allel recesywny Samsona
a1a1
Osobnik chory, pozbawiony owłosienia
AA, AA, AA, AA -populacja lisów homozygotycznych, z dominujacymi odmianami genu, bez wadliwego allelu warunkujacego brak owłosienia.
Aa2, Aa2, AA, a2a2, AA, Aa2 - populacja lisów heterozygotycznych i homozygotycznych z allelami dominujacymi i recesywnymi. W populacji tej nie wystepuje allel warunkujacy mutacyjny brak owlosienia.
Aa1, AA, Aa1, AA, a1a1, AA, Aa-populacja, w której istnieje wadliwy allel warunkujacy brak owłosienia.
Jak przebiega powstanie chorych osobników:
P: AA x Aa
G: A, a
F1: AA, Aa, AA, Aa
W pierwszym pokoleniu badanych lisów zaobserwowaliśmy dwie homozygoty dominujace (prawdopodobienstwo ok. 50%) bez wadliwego allelu, oraz dwie zdrowe heterozygoty (prawdopodobienstwo ok. 50%) będace nosicielami wadliwego allelu „Sampsona”.
P; F1: Aa x Aa
F2: AA, Aa, aA, aa
W drugim pokoleniu zaobserwowano obok zdrowych homozygot dominujacych (25 %) i zdrowych heterozygot (50%) będacych nosicielami wadliwego allelu spostrzeżono również niewielką liczbę osobników bez owłosienia (25% wszystkich osobników), homozygotycznych z wadliwymi allelami danego genu.
Najprawdopodobniej sama mutacja nie szkodzi zwierzęciu, ale przez to zwierzę może być mniej odporne na warunki pogodowe, zimne noce i łatwiej może stać się ofiarą innych lisów. Lisy stają się wtedy również łatwym łupem dla większych drapieżników np. wilków, rysi czy pum.
Kojot ze świerzbem nazwany psią chupą
Badanie rozkładu alleli w populacji jest tym trudniejsze, że w tym przypadku dochodzi wiele zjawisk, które zaburzają rozkład alleli począwszy od izolacji poprzez śmiertelność osobników bardziej narażonych, zatem taki rozkład alleli w populacji jaki przedstawia prawo Hardy’ego i Weinberga nie będzie możliwy. Chromosom, na którym znajduje się gen lub geny odpowiedzialne za prawidłową budowę sierści, jej właściwy skład i długość mogą ulegać mutacjom negatywnym, ale nie powodującym śmiertelności uzależnionej od samego zadziałania mutacji na osobnika czyli tzw. mutacji samonegatywnej. Być może przy tworzeniu mutacji „Sampson” ma wpływ mutacja wielu genów, gdyż najprawdopodobniej za rozkład i budowę włosów oraz za prawidłową produkcję keratyny i regulacji hormonów (odpowiedzialnych za prawidłowy wzrost owłosienia w skórze, odpowiada więcej niż jeden gen).
Prawdopodobny rozkład populacji lisów z choroba Sampsona:
Równanie Hardy’ego i Weinberga:
p2+2pq+q2=1
p2-allel dominujacy
q2-allel recesywny
Calkowita liczba osobników w populacji: 1 100 %
Liczba osobników bez owlosienia: 0,005-0,02 0,5-2%
Prawdopodobny cykl z uwzglednieniem czynników naturalnych
Zakładajac powyzszy przyklad prawdopodobieństwo bedzie takie:
Liczba osobników w populacji: 450
Liczba osobników bez owłosienia: 2-9
W Androscoggin County od 1991 roku ludzie donosili o spotykaniu tajemniczej bestii przez wielu uważanej za najbardziej klasyczną amerykańską psią chupacabrą. Przez lata donoszono, że w Maine egzystuje nieznane stworzenie podobne do psa. Przez wielu bestia była rozpoznawana jako jakiś amerykański wariant dingo - typu psów z Karoliny, jakiejś hieny bądź zdziczałego agresywnego psa. Świadkowie opisywali że zwierzę miało żółte ślepia i chropliwy odgłos. Właśnie w zabite zwierzę z 2006 roku było zidentyfikowane jako taka chupa. Zwierzę zginęło na drodze kiedy goniło kota i zostało potrącone zapewne przez jakiś samochód. "To jest zwierzę jakiego ja nigdy wcześniej nie widziałem," powiedział Mike O'Donnell, który mieszka niedaleko miejsca gdzie zginęło zwierzę." To wyobrażenie zła. Wygląda jak pół pies, pół gryzoń"- wspomniał. Zrobiono fotografię i sporządzono relacje świadków. Już tydzień przed jego śmiercią pewna Amerykanka zauważyła to okropne zwierzę o obrzydliwym smrodzie, które przechadzało się wokół jej domostwa. Znany kryptozoolog Coleman wskazywał że zwierzę mogło być mieszańcem psa i wilka. Badania DNA wykazały później że zwierzę było jedynie zwykłym kundlem o orginalnej budowie morfologicznej. Może takie właśnie kundle stały się źródłem legend o bestii z Maine? Coleman wskazuje jednak że prawdziwa bestia rzeczywiście tam gdzieś istnieje i może wyglądać tak jak opisują ją ludzie.
Miesiąc później muzeum Lost world nabyło resztki jakiegoś zwierzęcia. Małe zwierzę wyglądało jak lis, z żółtymi oczyma i na tle łysych pleców miało pomarańczowy pas biegnący wzdłuż ciała. Wydaje się, że zwierzę było kolejną ofiarą działania świerzbowca, świadczy o tym brak owłosienia w niektórych miejscach.
Tymczasem w Anglii w Lytham, szczególnie w Lancashire również donoszono o istnieniu jakiegoś psopodobnego zwierzęcia które włóczyło się w pobliżu lasów i domostw ludzkich. Z tego powodu nadano mu nazwę „bestia z Green Drive”. Padało wiele rozwiązań czym było zwierzę, zdziczałym psem, chorym lisem czy może jakimś mundżakiem ? Niektórzy mówili ze wyglądało jak pies Baskervillów. Zwierzę miało duże uszy i było wielkości owczarka szkockiego. Do dzisiaj nie rozwiązano do końca tej zagadki, jednakże wiadomo że mieliśmy tu do czynienia ze znanym gatunkiem. Zwierzę nigdy nikogo nie zaatakowało, nie zachowywało się też agresywnie. Mimo to spowodowało niemałe zamieszanie. Niektórzy twierdzili że jest to wynik urojonych wyobrażeń spowodowanych nadmiernym pijaństwem. Jednakże 20 doniesionych spotkań w których ludzie określali zwierzę dosyć podobnie, nie może tłumaczyć zbiorowego urojenia. Wśród osób które zrelacjonowały opisy zwierzęcia znaleźli się między innymi: malarz i rysownik którzy sporządzili opisy zwierzęcia. Według wielu osób zwierzę które było widziane przez tyle osób mogło być jakimś chartem chorym na świerzba. Czy zatem można określać chupę i jej lokalne odmiany jako kanida chorego na świerzba ? Tak by na to wychodziło. Tyle przypadków, w których opisywano chupacabrę jako tajemnicze zwierzę okazywało się zwykłą, pospolitą chorobą.
chupacabra
Przypadki kilku tajemniczych istot pojawiających się w różnych stanach USA, Europy i innych części świata określane były m.in. jako „psia chupacabra”. Twierdzenie, że jest to chupacabra napełniało niektórych ludzi grozą. Owe twierdzenie stało się dość popularne po tym, gdy ludzie coraz częściej mieli do czynienia z chorymi lisami, psami czy kojotami. Wielu z nich nie zdawało sobie sprawy z tego, że owe „bestie” nie dość, że nie stanowią zagrożenia dla człowieka to są to zwykle zwierzęta zamieszkujące te tereny, bądź to posiadające zmutowany allel warunkujący brak sierści (określany jako choroba Sampsona) bądź to zaatakowane przez pasożytniczego roztocza - świerzba powodującego wypadanie włosów głównie na ogonie, rany, strupy i krwawienie, wychudzenie, zakażenie lub będące efektem innych zjawisk stanowiących ich marny wygląd.
Większość przypadków (ok. 70%) dotyczyła w znacznym stopniu zjawiska zaatakowania lisów przez świerzba. Lis pospolity jest łatwo podatny na ataki tego pasożyta, podobnie jest zresztą w przypadku kojotów czy innych psowatych z rodzaju Canis takich jak wilki czy szakale. Pewne jest natomiast to, że nie wszystkie gatunki z rodziny Canidae są podatne na działanie takich pasożytów (jednym z przykładów jest prymitywny lis wirginijski, który jednak choruje na inne choroby pasożytnicze powodujące rany na ciele). Oczywiście wszystkie są uzależnione od działania pasożytnictwa, ale nie wszystkie są podatne na działanie świerzba. Ale jak na razie najczęściej to zjawisko występuje u lisów pospolitych i kojotów. A dlaczego tak jest?
Odpowiedź jest dosyć prosta, zarówno zjawisko mutacji jak i częstych chorób może mieć prostą przyczynę. Taką przyczyną może być np. przegęszczenie populacji licznych gatunków takich jak właśnie lisy. Brak naturalnej selekcji i duży dostęp do ofiar, tych dzikich i domowych, ogromne tereny egzystowania oraz naturalne cykle dynamiki połączone z nader zdolną możliwością adaptacyjną powodują wzrost zachorowalności. Mimo że na pierwszy rzut oka stanowi niewyobrażalny znakomity przykład synantropizacji i współdziałania w otoczeniu człowieka.
Zjawisko mutacji może być wynikiem zarówno negatywnych oddziaływań czynników chemicznych, czy fizycznych w pobliżu osiedli ludzkich jak i zwiększenie naturalnej proporcji pojawiania się recesywnych alleli a przy tym chorych, bezwłosych osobników. Czy ktoś widział chorego na świerzb korsaka? Ja, przynajmniej o takim przykładzie nie słyszałem. Co nie znaczy że takowy nie istnieje, ale liczba korsaków stanowi nie więcej niż 5% liczby lisów pospolitych na ziemi, zarówno pod względem rozkładu populacji na kuli ziemskiej jak i zagęszczenia i liczby osobników na danym terenie np. 100 km2. Zakładając występowanie bezwłosych zwierząt stwierdzamy to zjawisko tylko w przypadku lisa Vulpes vulpes, kojota Canis latrans i psa domowego Canis lupus familiaris.
Skupmy się teraz nad działaniem choroby na poszczególne zwierzęta i całe populacje. Świerzb powoduje pasożytniczy świerzbowiec drążący (Sarcoptes scabiei), wywołujących również tę chorobę u innych przedstawicieli psowatych, także u psów domowych oraz wielu innych ssaków w tym np. ludzi. Zwierzę drąży korytarze w skórze tworząc brzydkie rany, strupy, wypadanie włosów, krwawienie, grudki rumieniowo-wysiękowe na skórze, wtórne zakażenia bakteryjne i grzybicze, przerzedzenie włosów, sfałdowanie i zgrubienie skóry, wyniszczenie i śmierć zwierzęcia. świerzb nasilający się w ciepłym pomieszczeniu. W 1 cm2 skóry można znaleźć nawet kilka tych
pajęczaków. Utrata wagi i wyniszczenie organizmu są wynikiem ich ataku, a zarazem stanowią najbardziej niebezpieczny skutek zachorowania, często śmiertelny. Na ogół zachorowanie zwierzę żyje ok. 6 miesięcy. Zakażone lisy bardzo cierpią, często gryząc ogon, kończyny i resztę zainfekowanego ciała.
Czynniki zachorowań populacji lisów na danym terenie są bardzo skomplikowane. Naukowcom nie udało się na razie rozwikłać mechanizmów epidemii zwierzęcego świerzbu. Na razie tylko przyjmuje się, że leczenie pomaga zarówno poszczególnym osobnikom jak i całym populacją. Lis chory na świerzb często zachowuje się anormalnie, według wielu ludzi takie zwierze skazane jest na straty. Zwierzę jest niezdolne do normalnej egzystencji zarówno jest odwodnione jak i stale kąsa i staje się wręcz agresywny w stosunku do otoczenia.
Wiele jest kontrowersji na temat leczenia i pochodzenia świerzbowca, naukowcy są pewni że lisy miejskie są bardziej narażone na negatywne działanie świerzbowca. Lisy wiejskie zazwyczaj żywią się żywymi ofiarami, dzikimi królikami (podstawowe witaminy i minerały pochodzące z wątroby, serca), myszami polnymi, młodymi sarnami. Zatem ofiarami ich nie tylko pada żywa zdobycz, bogata w witaminy (głównie witaminę A odpowiedzialną za prawidłowe działanie skóry), ale i jest to zdobycz bez środków trujących. Lisy z miasta natomiast są o wiele bardziej podatne na działanie świerzbowca, ponieważ w pożywieniu nie tylko brak witamin, ale i występuje nadmiar związków trujących. Miejskie lisy żywią się głównie odpadkami, resztkami z ludzkich domostw znajdującymi się na ulicach, i z tego wypadku są często narażone na działanie świerzbowca. Skutkiem działania świerzbu, jest nie tylko wyniszczenie organizmu, ale i osłabienie, czego skutkiem są zakażenia bakteryjne, słabsza odporność na toksyny, czy nawet wirusy. Chore zwierzęta np. lisy lub kojoty mogą spowodować zakażenie innych zwierząt lub nawet ludzi. Na szczęście jest wiele metod wyleczenia z tych mikroskopijnych pasożytów i choroba może być łatwo zlikwidowana. ( Źródlo: Canine Mange)
Dzikie drapieżniki są zdolne do atakowania zwierząt domowych, jednak są to stworzenia nieśmiałe i unikające człowieka. Wilki w Europie od średniowiecza były uważane za wcielenie szatana. Od XIX wieku ustanowiono nagrodę za zabicie, chociaż jednego wilka. Uważano bynajmniej, że te diabelskie zwierzę nie tylko atakuje krowy czy owce, ale i nie boi się zaatakować człowieka. Do dzisiaj nikt nie udowodnił, aby wilk zaatakował człowieka bez sprowokowania. Wilk boi się człowieka i nie zmienią tego nawet jakieś zabobonne wierzenia. Inaczej przedstawia się sytuacja z psami a tym bardziej tymi zdziczałymi. Zwierzęta te nie boją się człowieka, toteż chętnie podkradają się do gospodarstw i agresywnie atakują kozy, owce czy drób. Często zostawiają niedojedzone, zmasakrowane ofiary. Gdy jest nadmiar pokarmu zostawiają zwierzęta pozbawione kończyn czy oczu. Nasze domowe pupile stają się członkami naszych rodzin, znają nasze nawyki i przystosowania. Gdy zdziczeją nauczone od człowieka zachowań stają się bezwzględnymi kryminalistami. Tworzą stada jak dzikie psowate, na ogół posilają się resztkami ze śmietnisk, wałęsają się po ulicach i polach i żywią się padliną, w tropikach także ludzką. Zdziczałe psy przystosowane do obcowania z człowiekiem uległy domestyfikacji i nie czują przed nim strachu. Toteż poplamiony krwią zdziczały pies, okaleczony poprzez ciągłe anarchiczne walki między innymi członkami stada, w dodatku ze świerzbem (jako częsty efekt nadmiernej koncentracj pasożytów i psów zarazem) nieuciekający przed człowiekiem, który stracił właśnie kilka królików może się wydać jako istota nie z tego świata. Rezusy, które w Indiach uważane są za święte nie tylko napastują ludzi, ale w dodatku wszystko im wolno, nie zawahają się tam zaatakować kota i porwać jedzenie. W Indiach nauczone bezkarności, na Portokyko polubiły polowania na inwentarz, nie z głodu, ale z przyjemności. Zostawiali nietknięte, nienaruszone ofiary i przekłuwały im swymi kłami szyję a konkretnie tętnicę szyjną doprowadzając do wykrwawienia się ofiary. Stały się istnymi wampirami wysysając pożywną krew. W nocy, taki makak, który zostawił wykrwawionego królika z ranami na szyi, zaczął leniwie uciekać, miał zaplamiony pysk krwią i jeszcze wystające kły, uciekając zaczynał jeszcze skakać na drzewo to już napewno wydał się takiemu laikowi stworem z bajek i legend, istnym potworem który przychodzi w nocy i burzy harmonię świata.
Chupacabra stała się klasyczną legendą. Ktoś zobaczył chorego psa, który atakował kozy lub drób na Portoryko i powstał mit, który rozwinął się na całym świecie. Wiele przypadków na przykład okaz dziwego zwierzęcia w Chile był prawdopodobobnie chorym psem, który w wyniku jakiejś mutacji genetycznej był pozbawiony siekaczy. Być może był to również wynik jakiegoś wypadku, który spowodował zniekształcenia i mógł nawet spowodować śmierć zwierzęcia. To, że właściciel posesji był zaniepokojony nie jest dziwne. Ale nie każdy przypadek zwierzęcia, którego nie potrafimy zidentyfikować musi być czymś rzeczywiście nieznanym. Przykład stworzenia z Elmendorf czy z Coleman z Teksasu potwierdzają regułę i wskazują, że takie zjawisko jest powszechniejsze. Jedynie ok. 2-5 % takich przypadków może odnosić się do prawdziwie nieznanych przypadków i tylko praktycznie jedynie na terenach nieodwiedzanych przez człowieka.
-Byłem w Kongo i widziałem dziwnego ssaka przypominał jak wymieszanie małpy i kota. Zdaję sobie sprawę, że to, co widziałem może wzbudzić powszechny sprzeciw, co do realności tego, co widziałem i może być jedynie błędnym rozpoznaniem znanego już gatunku. Świadom tego, że nauka nie zna jeszcze takich kongijskich zwierząt może to spowodować, że całą sprawę sobie zmyśliłem. Ale ja jestem pewny tego, co widziałem i wyruszam ponownie do Afryki na poszukiwania owego zwierzęcia-
65%, pradziwości stwierdzenia.
w tym:
-50%, że jest to nowy, nieznany gatunek
-Widziałem chupę i wyglądała tak jak o tym mówią ludzie, wyglądała jak pies i nie miała owłosienia. Atakowała króliki mojego sąsiada. Chciałem ją zastrzelić ponieważ jestem myśliwym, ale nie udało mi się tego zrobić-
90% prawdziwości stwierdzenia
w tym:
-2%, że to nowy, nieznany gatunek
Tajemnicze chupy
Zatem dochodzimy do wniosku, że każde zwierzę, które według nas może być nieznanym psem, wcale takie nie musi być. Wszelkie bestie, o których donoszono ostatnimi laty były sklasyfikowane jako chupacabry, w większości okazywały się psami lub chorymi lisami. Nieco rzadziej był to wybryk człowieka, rzadko były to inne zwierzęta. Bestia z Elmendorf była jedynie chorym kojotem, w którym ludzie widzieli okrutną bestię. Nie inaczej było ze stworem z Nikaragui, która również okazała się psem z kolejnym zniekształceniem. Bestie, które zginęły na drogach Luizjany i Maine również nie były takie niezwykłe. Pierwsze z nich ciemno ubarwione o zadziwiająco krótkim pysku, małych uszach i gęsto owłosionym ogonie zabite na ruchliwej autostradzie po badaniach DNA okazało się oryginalnym kundlem. Drugie był jedynie jakimś psem podobnym do nowofunlandczyka. Co tydzień z całego świata napływają coraz to nowe doniesienie o wielu niewytłumaczonych przypadkach dziwnie zniekształconych psach, chorych lisach czy kojotach, albo zwariowanych osobach które przebrane za mityczną bestię chciały podtrzymać jej ciągle żywą legendę. Wydaje mi się, że takie przypadki powinny zostać włożone do weterynarii czy psychiatrii a nie do kryptozoologii. W końcowym rozrachunku dochodzimy do wniosku, że wiele przypadków można łatwo i prosto wytłumaczyć, nawet łatwiej niż się nam wydaje. To co teoretycznie jest dziwne, ma swoją przyczynę w naturze nam znanej.
Uważajmy jednak i nie bądźmy tacy pewni swoich racji, gdyż możliwe że, pewnego dnia jakiś osobliwy chupacabras znaleziony na leśnej południowoamerykańskiej drodze może okazać się rzeczywiście nowym gatunkiem....Opracował: CanichePoniedziałek, 16.07.07