"Virgo C." napisał(a):
A to ciekawe, kiedy to te dwie organizacje mordowały za niszczenie przyrody ?
A od kiedy Czerwone Brygady mordowały za niszczenie przyrody? Nie chciałbym też robić uwag na Twoim pozimie kultury w związku z Twoją umiejętnością czytania, ale ja wcale nie pisałem o mordowaniu za niszczenie przyrody, tylko za tyranię (która przejawia się m. in. w niszczeniu przyrody, ale to tylko jeden z przejawów) i ciągoty rewolucyjne. Do tego należałoby zresztą dodać jeszcze parę innych "zasług", a mianowicie: rozwalanie Polski pod pretekstem "rozwoju" w tempie znacznie szybszym, niż to robili komuniści, wspieranie podejrzanych klik biznesowych, wysyłanie polskich żołnierzy jako mięso armatnie do Afganistanu, oszukanie Polaków w najpodlejszy sposób, bo hasłami patriotycznymi... Wszystko to ma znamiona zdrady narodowej
Cytuj:
Co do dalszej części posta to nick idealnie do Ciebie pasuje. W zaślepieniu nie zauważasz, że to nie jest projekt Kaczyńskiego ale ministra Szczygły.
Nieistotne, czyj jest projekt - zresztą, o ile wiadomo, powstał on dużo przed tym, jak prof. Szyszko (nie Szczygło!) został ministrem. Pewne jest, że upieranie się przy nim to sprawa nie tylko ministra, ale ogólnie kaczystów. Oczywiście, jeśli chcesz wierzyć, że minister podejmuje decyzję o złamaniu umowy międzynarodowej bez konsultacji z resztą rządu(szczególnie jeśli się pamięta o doskonale współgrającą z tym wypowiedzi Kaczora), to sobie wierz... . Przecież Tobie, w odróżnieniu ode mnie, wody z mózgu nie zrobili, więc z pewnością masz rację.
Przeniosłem odpowiedź na temat liberalizmu do off-topicu.Gdyby nasze organizacja była "śmieszna", to by jej kaczyści nie zwalczali. Kiedyś nawet jedno forum zlikwidowano z jej powodu.
Dałeś mi swoją wypowiedzią mnóstwo okazji do złośliwości, ale się powstrzymałem. Po co zamieniać dyskusję w połajankę.
[size=9px][
Dodano: 2007-02-12, 21:12 ][/size]
"Chupas" napisał(a):
Żeby zrobić "coś" potrzeba mieć najpierw ludzi, i to prawdziwych fanatyków oddanych sprawie a nie "grupkę radykalnych ekologów" którzy raz się zbiorą i ministerstwo podpalą. Mówmy o konkretach: co najmniej 1 - 2 miliony popierających, ok. 500 tys. aktywnych członków. I nie walczymy o byle Rospudę, ale jeśli już to trzeba przejąć kontrolę i władzę nad całym państwem, wykończyć wszelką opozycję. Potem naturalnie jak najszybszy rozwój dyplomatyczny (+ zakonspirowany militarny) i zbieramy jak najwięcej państw sojuszniczych. Gdy już mamy odpowiednio rozsianych po świecie sojuszników przechodzimy do planu "czystka smogu i dymu" likwidując opozycję zagraniczną. A gdy najsilniejsi zlikwidowani likwidujemy mniejszych opozycjonistów. Poczym ogłaszamy Zjednoczoną Zieloną Planetę: i nie ma konfliktów rasowych (bo jedno wielkie państwo), nie ma konfliktów gospodarczych (bo jedno wielkie państwo), nie ma konfliktów na tle sądowym ("Co, jaśnie pan składa apelację? Wania, zaprowadź pana do komory..."), itd. itd.
Chupas, coś w tym, co piszesz, jest
. Tylko proponujesz iść "od zwycięstwa do zwycięstwa" - nie mówiąc, w jaki sposób. Samą brutalnością nic się nie osiągnie, a wręcz należy uważać ją za ostateczność. Choć jesteśmy terrorystami, pilnujemy się tej zasady.
Nie należy też działać na zasadzie zamordyzmu, lecz stawania na czele ludności przeciw władzy. Tylko dzięki temu naszej organizacji udało się cokolwiek osiągnąć. Inaczej nawet, gdyby się wygrało, stworzy się następną klikę, która szybko pogodzi się z poprzednią i będzie robić to samo.
Najlepszy sposób na likwidację opozycji to podwyższanie poziomu umysłowego ludności (czym się zresztą zajmujemy), bo wszelkie dominujące dziś siły polityczne bazują na głupocie/ogłupianiu ludzi. Pomóc im siłą można jedynie wtedy, kiedy oni sami będą unikać argumentacji i bazować na sile fizycznej.
Cytuj:
A teraz na poważnie: wszystko pięknie i zgrabnie tylko nierealne. Dlaczego? Bo nie ma ludzi o identycznych poglądach/celach. Zawsze znajdzie się ten, który chce wszystko dla siebie. I dlatego ludzie powinni zostać wytępieni, a jeszcze lepiej nie powinni się w ogóle pojawić.
Nie chodzi też o to, żeby każdy miał dokładnie takie same poglądy/cel, tylko o to, żeby te poglądy miały ogólną wspólną zasadę, a różniły się tylko o tyle, że by się uzupełniały. Dlaczego wszelkie mafijne kliki polityczne potrafią się doskonale dogadywać tak wewnątrz, jak i między sobą, a zwykli ludzie w identycznej sytuacji zaraz zaczynają wymyślać teorie, że jest to rzekomo niemożliwe?
Od bezpośrednich aktów przemocy istotniejsze jest dziś podkopanie moralne rządzącej kliki (w przypadku PiS nie jest to konieczne, bo PiS podkopuje się sam, można to tylko wzmocnić) oraz stworzenie organizacji dysponującej siłą fizyczną, z którą władza musiałaby się liczyć, nawet, gdyby ta organizacja nie chciała tej siły używać.
Jeśli się znajdzie ten, kto chce wszystko dla siebie, to się go wyłączy z grupy i do widzenia. To, co napisałeś na końcu, pachnie mi gnozą.