Witam
Wczoraj wracałem z Mamą samochodem, z galerii Białej (ok. godz. 19). Zajrzałem do reklamówki pod moimi nogami, wtedy usłyszałem "Widziałeś to!?". Coś małego przebiegło przez droge i schowało się w ciemnościach, gdzie nie dosięgało światło latarni. Wszystko działo się kilka sekund, po powrocie do domu dokładnie przepytałem mamę.
Opisywała to jako małe zwierze - gabarytowo wielkości szczura, jednak znacznie dłuższe. Ciemna sierść, jasnawa w okolicach kończyn i głowy, oraz "nastroszona" prawie jak kolce jeża. Bardzo malutkie nóżki i coś w rodzaju dzioba. Nie wykluczone, że stworzenie trzymało coś w miarę dużego w pysku. Szybko się poruszało.
Nie mam pojęcia co to było, bardzo intrygujące jest to, że zwierze nie posiadało ogona.
Dodam jeszcze tylko, że w okolicy jest dość (jak na te miasto) duży las.
Było to niedaleko "końca" Białegostoku.
Jeśli ktoś może wiedzieć co to jest, to niech się odezwie.

Jest zima, więc wszystkie zwierzęta się stroszą dla docieplenia, a jak futro mokre, to i może kolce przypominać. Długie, krótkonogie, ze stosunkowo wąskim pyskiem (w dzioby nie wierzę), brak ogona... Tchórz albo kuna z podkuloną kitą?

W każdym razie wydaje się, że był to jakiś łasicowaty, opis wskazuje na to dość dokładnie. Jeśli chodzi o umaszczenie to najbardziej pasowałaby chyba łasica, bo tchórz i kuna mają raczej ciemne łapy, z drugiej strony rozmiarowo łasica może być nieco za mała. Jeśli chodzi o ogon, to tak jak pisała Wiedźma, zwierze mogło go podkulić, twoja mama mogła go nie zauważyć, przecież ciemno było i krótko zdarzenie trwało. W ostateczności można też dopuścić teorię, że zwierzę mogło ogon stracić, zdarzają się takie sytuacje.

Z opisu można się domyślić że twoja mama widziała jakiegoś łasicowatego najprawdopodobniej łasice, dziób się jej napewno przywidział.

Może coś niosło w pysku, stąd ten dziób.

Ptasi dziób w pysku kuny domowej po amputacji ogona metodą psich szczęk.