Cytuj:
Incydent ten wydarzył się w 1930.
Wielkie dzięki za info, wyszukałem że był to okres powojenny i z góry założyłem że chodzi o 2WŚ.
Relacje też ciekawe, ja dotąd natrafiałem tylko na informacje o szczątkach kałamarnic w żołądkach kaszalotów, względnie na badania ciał martwych wielorybów noszących ślady takich walk.
-- 08 Sie 2012, 15:36 --
Pisałem wcześniej, że nie znalazłem dotąd relacji o zatopieniu statku przez krakena. Informuje więc że jest to wiadomość przestarzała bo znalazłem
Maj 1874 r, tonie cejloński szkuner "Pal" na trasie Galle (Sri Lanka) - Rangun (Birma). Kilku ocalałych rozbitków wyłowionych przez przepływający tą samą trasą "Statetown" opowiedzieli o przebiegu katastrofy swej jednostki (relacje przytaczam w słowo w słowo z "Osobliwości życia ziemskiego" L. Znicza):
"Szliśmy na szkunie "Pal" do Rangunu. Trafiliśmy na sztil (całkowity brak wiatru pozbawiający wszystkie żaglowe szkunery możliwości jakiegokolwiek manewru - przyp. aut.). Gdy leżeliśmy w dryfie (to oznacza poruszanie się tylko prądem morza - przyp. aut.) około pół mili od nas (1 mila morska wynosi 1852 m) wynurzyła się z wody jakaś olbrzymia masa przypominająca grzbiet wieloryba. Dziwny przedmiot czy też zwierz wystawał nad wodę niemal tyle samo, co i nasz statek, wydawał się jednak od niego o połowę krótszy. W pewnym momencie dziwoląg począł zrywami zbliżać się do naszej szkuny. Nagle tak silnie uderzył w nią, że statek zakołysał się, i w tym momencie olbrzymie jak drzewa macki uniosły się nad burtami i oplotły całą łajbę. Monstrum zaczęło wpełzać na pokład. Zaczepiło się pomiędzy dwoma masztami. Ktoś z marynarzy krzyknął: "Rąbcie, jeśli wam życie miłe!" Ale było już za późno: potworny mieszkaniec głębin ciągnął już statek w odmęty. Maszty szkuny pochylały się coraz niżej i niżej, aż wreszcie cała łajba przewróciła się i poszła na dno."