Jako, że koniec roku się zbliża (
) i mam teraz dużo wolnego czasu, postanowiłem pobawić się w tłumaczenie artykułów. Dzisiaj wpadł mi w ręce, tekst poświęcony atakom Bigfoota na ludzi. To mój pierwszy pełny artykuł, więc proszę o wyrozumiałość.
Istnienie Wielkiej Stopy (Sasquatcha lub wiele innych nazw przypisanych do tego nieznanego naczelnego) nie jest jeszcze udowodnione naukowo, tylko dlatego, że żaden osobnik - żywy lub martwy, nie został jeszcze schwytany. Istnieje jednak wiele dobrych poszlak w postaci setek relacji naocznych świadków, odcisków stóp, próbek włosów oraz kilka mniej przekonywujących, rozmytych lub niewyraźnych zdjęć.
Być może słyszeliście lub przeczytaliście o wielu obserwacjach nieuchwytnego „owłosionego dwunoga”, ale mniej znane są tzw. „bliskie spotkania trzeciego stopnia” lub nawet czwarty rodzaj czyli porwanie przez Sasquatcha. Tak, ludzie zostali podobno fizycznie zaatakowani przez Bigfoota – a nawet przez niego porwani. Dlaczego te historię są mniej znane? Prawdopodobnie dlatego, że są tak fantastyczne, że większość z nich nie jest traktowanych poważnie, nawet ci, którzy wierzą w istnienie Sasquatcha patrzą na to bardzo sceptycznie.
Nie chcę przez to powiedzieć, że relacje te nie są prawdziwe, tylko że nie ma prawie żadnych dowodów na ich poparcie. Oto kilka z nich czyli… gdy Bigfoot atakuje!
1902 - Chesterfield, Idaho. Grupa osób przyjemnie spędzających czas na jeźdźże na łyżwach nagle została sterroryzowana przez włochatego potwora wymachującego drewnianą pałką. Świadkowie zeznali, że stwór mierzył około 2,5 metra. Ślady sprawcy znalezione wkrótce po incydencie miały wymiary 55 cm długości i 17 cm szerokości. Nikt nie został ranny w ataku.
1912 - New South Wales, Australia. Geodeta, Charles Harper był na kempingu z kilkoma kolegami w rejonie góry Currockbilly. Pierwszego wieczoru, gdy mężczyźni siedzieli przy ognisku, usłyszeli dziwne dźwięki dobiegające z lasu. Aby rozwiać swoje obawy, dołożyli więcej drzewa do ogniska. Wzmocnione światło ujawniło, że coś niespodziewanego najechało ich obóz. „Ogromny małpolud stał wyprostowany, 20 metrów od ogniska, warcząc” powiedział Harper jednej z gazet. Mężczyzna ocenił, że stwór mierzył około 180 cm i był pokryty długimi, brązowo-rudymi włosami, które drgały z każdym ruchem jego ciała. Mężczyźni byli na prawdę przerażeni. Jeden z nich nawet zemdlał. Przez kilka minut, stwór nadal warczał i wykonywał groźne gesty, po czym odwrócił się i zniknął w ciemnym lesie.
1924 - Ape Canyon, Mount St. Helens, Washington. Fred Beck i kilku innych górników było bardzo zaintrygowanych dużymi śladami, które znaleźli w kanionie – dopóki nie napotkali bestii, która je zostawiła... Wkrótce zauważyli dużą małpo podobną istotę, patrzącą na nich zza drzewa. Jeden z górników wycelował swój karabin i strzelił w stworzenie. To uciekło jednak z pola widzenia. Niedługo później inny stwór został zauważony przez Becka. Stał on na krawędzi ściany kanionu, Beck nie namyślając się długo strzelił mu w plecy. Stworzenie spadło martwe, w dół kanionu. Te akty przemocy, nie zostały nie zauważone przez inne Sasquatche. Tej samej nocy, chata górników, została zaatakowana przez co najmniej dwóch naczelnych. Przez pięć godzin, uderzały one w drzwi i ściany oraz obrzucały domek kamieniami. Na szczęście chata bez okien, zbudowana, aby wytrzymać ciężkie zimy, powstrzymała napastników przed wejściem do środka. Ponieważ zbliżał się świt, istoty zaprzestały swego ataku. Gdy górnicy wreszcie odważyli się wyjść na zewnątrz, odkryli liczne ślady małpoluda w okolicy chaty oraz szlak wyżłobiony pomiędzy dwoma polanami i prowadzący do lasu.
Fred Beck z bronią, którą miał ze sobą w Ape Canyon1924 - Vancouver, British Columbia. Albert Ostman jest jednym z niewielu ludzi, którzy twierdzą, że zostali porwani przez Sasquatcha. Stało się to podczas poszukiwań zaginionej kopalni złota, która miała rzekomo istnieć gdzieś w pobliżu Inlet Toba. Ostman słyszał od indiańskiego przewodnika o legendarnym Sasquatchu, ale nie brał tych opowieści na poważnie. Pewnej nocy został obudzony przez coś co wynosiło go razem z jego śpiworem z namiotu. „Byłem w pół śnie i w pierwszej chwili nie wiedziałem gdzie jestem”, powiedział Ostman. „Wtedy czułem się jakbym leżał na koniu, ale czułem, że to idzie”. Po godzinach, mężczyzna wreszcie spadł na ziemie, gdzie usłyszał dziwnie brzmiący trajkot. Dopiero o świcie, odważył się wyjść ze swojego śpiwora. Był zdumiony, gdy spostrzegł, że znajduje się w towarzystwie czterech Sasquatchy – prawdopodobnie rodziny: dorosłego samca i samicy oraz dwójki młodych. Ostman twierdził, że spędził sześć dni w ich towarzystwie. Gdy zdecydował, że ma już dość, strzelił z karabinu w powietrze i uciekł.
Albert Ostman (po prawej)1928 - Vancouver, British Columbia. Traper, Muchalat Harry również twierdził, że został porwany przez Bigfoota. Potężnie zbudowany Indianin z plemienia Nootka uprawiał swoje rzemiosło w jednym ze swoich ulubionych terenów łowieckich wokół rzeki Conuma. Podobnie jak Albert Ostman, Harry został porwany podczas snu razem z całą pościelą w której spał, a następnie prowadzony przez około trzy kilometry przez dużego Sasquatcha. Po chwili znalazł się w otoczeniu około 20 innych stworzeń, zarówno samców jak i samic. Na początku Harry sądził, że zostanie pożarty, gdyż obozowisko było zaśmiecone dużo ilością kości. Istoty szturchały Harry’ego jakby zaskoczone jego ubraniem. Po chwili, gdy pierwsza ekscytacja człowiekiem ustała, wiele osobników oddaliło się. Widząc swoją szansę Harry uciekł i wrócił do swojej wioski. Już nigdy nie zapuścił się samotnie do lasu.
1957 - Zhejiang, Chiny. Pewnego majowego popołudnia w rzadko zaludnionej prowincji Chin, Xu Fudi usłyszała krzyk swojej córki, która pilnowała bydła rodziny. Zaniepokojona kobieta ruszyła w pośpiechu zobaczyć co się stało. Była zaskoczona, gdy zobaczyła swoją córkę walczącą bezskutecznie z potężnych rozmiarów Yeti - azjatycki Bigfoot. Przerażona matka rzuciła się na intruza z drewnianym kijem i zaczęła go bić. Yeti próbował uciec przez pole ryżu, ale został spowolniony przez grubą warstwę błota. Wkrótce więcej kobiet z wioski, dołączyło do Xu Fudi, bijąc napastnika co doprowadziło wkrótce do jego śmierci. Następnego dnia dało się słyszeć upiorne krzyki dochodzące ze wzgórz.
1977 - Wantage, New Jersey. New Jersey, na pewno nie jest pierwszym miejscem o którym pomyślimy, gdy usłyszymy nazwę Sasquatch, ale ten raport pochodzi właśnie z wiejskich regionów tego stanu. Pewnego dnia, nieznane stworzenie włamało się do stodoły rodziny Sites, zabijając bezwzględnie kilka królików. Drapieżnik wrócił tego samego dnia w nocy, po czym został dostrzeżony przez domowników. „Był duży i włochaty” zeznała Pani Sites. „Wyglądał jak człowiek z brodą i wąsami, ale nie miał szyi… wyglądało to jakby jego głowa była osadzona bezpośrednio na ramionach". Kiedy pies Sites’ów zaatakował intruza, stworzenie bez żadnego wysiłku rzuciło nim na odległość około 6 metrów. Stwór był widywany przez okna, jeszcze przez kilka następnych nocy.
To tylko niektóre z bardziej znanych przypadków bliskich spotkań z Sasquatchem. Czy są to prawdziwe historię… czy po prostu bajki?
Autor: Stephen Wagner
Źródło:
http://paranormal.about.com/cs/bigfoots ... 033103.htmPrzetłumaczył: I Need Money