Ostatnio kilka większych serwisów piszczy na temat tego gnoma - i chociaż sytuacja jest mocno groteskowa, a z kryptozoologią ma tyle wspólnego co Mothman z brudnicą mniszką - i my o tym wspomnimy. Otóż, w południowoamerykańskim miasteczku General Guemes (na prowincji Salty, Argentyna) grupa przyjaciół nagrała na kamerą telefonu komórkowego coś, co "wszechpiszczące" media określają mianem "gnoma ze spiczastą czapką". Zdarzenie miało miejsce 10 marca i jest o tyle dziwne, że ci młodzi ludzie akurat "przypadkiem" spotkali się w tym miejscu, "przypadkiem" nagrywali swoje rozmowy (po co?!) i "przypadkiem" zza krzaków wyskakuje główny bohater całej afery - rzekomy gnom - podskakując kilka razy jak jakiś pluszak rodem z Eurodisneylandu, po czym z powrotem ucieka w krzaki. Naturalnie na końcu nagrania, gdy gnom już zdążył swoje odtańczyć, słyszymy zabójczo klimatyczny krzyk "przerażonych" młodziaków (na końcu nagrania, bo chyba zapomnieli krzyknąć w momencie gdy gnom z krzaków wyczłapał...). Trzymający kamerę naturalnie nie zapomniał zrobić
największego mozliwego cyfrowego zoomu na "bohatera ostatniej akcji"... chyba nikomu nie muszę przypominać, że jedyną faktyczną funkcją cyfrowego zoomu w kamerach/aparatach jest psucie jakości nagrania/zdjęcia w zamian za powiększenie, które uzyskuje się w nawet najbardziej prymitywnych programach do edycji grafiki....
A teraz owa dawka śmiechu, czyli niesławny film:
http://www.youtube.com/watch?v=q0fPoH2gWzcThe Sun