Niedawno świat obiegły zdjęcia przedstawiające tajemnicze ślady, jakie kilka miesięcy temu pojawiły się na szybie samochodu w parku narodowym Sierra National Forest w stanie California w USA. Właściciel samochodu, badacz zjawisk paranormalnych Jeffrey Gonzalez, podróżował nim z kilkoma kolegami. Wszyscy opuścili samochód, gdy zaskoczyła ich burza śnieżna. Gdy wrócili, zauważyli na jednej z szyb dziwne ślady.
Poproszony o obejrzenie śladów fotograf Mark Burrow stwierdził, że mogą one zawierać DNA. Ani Gonzalez ani jego koledzy nie dysponują jednak odpowiednimi środkami finansowymi, dlatego też proszą naukowców o pomoc. Niestety, jak dotąd bez skutku - genetycy kilkukrotnie odmówili zbadania śladów, Gonzalez postanowił więc zorganizować publiczną zbiórkę pieniędzy na badania.
"Ponieważ nikt nie wie, czym tak naprawdę jest Bigfoot, nie istnieje żadna należąca do niego próbka DNA. Badając DNA, jesteśmy jednak w stanie, poprzez proces eliminacji, ustalić czy ślady należą do niedźwiedzia, goryla, pawiana lub innego zwierzęcia", powiedział Gonzalez. "Jeśli ślady nie należą do żadnego z wymienionych, wyeliminowane zostaną wszystkie możliwości, ani też nie należą do człowieka, co wtedy pozostaje?", dodał.