Dobra, napisze co pisze w ksiązce o mngawie.... Fragmenty ciekawsze to będą... Mngawa da sie porównać jedynie z innym niezananym zwierzęciem, żyjącym na wyż. , z ndalawo, zamieszkujący lasy Ugandy.Mngawa jest okazalsza, zdaniem krajowców którzy ją widzieli, jest wielkości osła i pręgowana jak tygrys. Nazwa nunda wywodzi się natomiast ze starej legendy. Czym jest w końcu nunda lub mngawa ? Do lat XX, uważano ją za czysty wymysł, później, jak pisze Frank Lane: "wypadki, które zdarzały się w kilku wioskach rybackich na wybrzeżu Tanganiki, sprawiły że nunda przeniosła się z dziedziny fantazjii do rządowych sprawozdań. Jedną z tych wsi było Lindi. o wydarzeniach które się tam odbyły pisze kapitan William Hichens: "Handlarze murzyńscy mieli zwyczaj zostawiać swe towary przez noc na rynku wiejskim, tak aby następnego dnia móc od razu zacząć handel. Aby zapobiec kradzieżom, askari czyli miejscowy policjant ustanowił wraz z 2 innymi ludźmi warty nocne, zmieniając się co 4h. Pewnej nocy, jeden ze strażników przyszedłszy zluzować warte, nie zastał kolegi. Udał się na poszukiwania i znalazł go w końcu straszliwie okaleczonego . Stwierdzono, iż askari został napadnięty przez jakieś zwierze-być może lwa. Problem w tym, że od lat w tej wsi, lew się nie pokazywał. Następnego dnia debatowaliśmy nad tą sprawą, gdy do naszego biura wpadł naczelnik dyskryktu, a za nim 2 przestraszonych ludzi. Wracając późną nocą-opowiedzieli- szli chyłkiem przez targ, nie chcąc ich uznać za złoczyńców. Wtem zobaczyli z przerażeniem, jak olbrzymi , moręgowaty kot rzuca się na policjanta i obala go na ziemie. Liwali, poważny, wykształocony człowiek, twierdził, że za jego życia nunda kilka razy zjawiała się w wiosce. Zwierze to nie jest, ani lwem, ani lampartem, lecz ogromnym pręgowanym kotem, wielkości osła. Tej nocy razem z 2 askari trzymaliśmy straż na targu. Nic sie nie przydarzyło. Następnego dnia podczas odprawy wygłosiliśmy czarnemu policjantowi kazanie na temat głupich przesądów. Jak się okazalo, zrobiliśmy to zbyt pochopnie. Tejże nocy 2 policjant został zmasakrowany i rozerwany w kawałki. W jego ściśniętej dłoni i wokół guzików munduru znaleźliśmy kłaki szarej sierści" Hichens był jednak dalej przekonany iż był to lew , więc przesłał, sierść do głównej kwatery w celu analizy. Wynik brzmiał : jest to sierść, a nie włosy, jak pan to określił-prawdopodobnie kot. Przez caly miesiąc mngwa kontynuowała swe zbrodnie w nadbrzeżnych wsiach, mimo , iż czyniono wszelkie środki by zabić tą bestie. Potem nagle napady jego ustały-lecz nie na zawsze. Powtórzyły się po kilkuletniej przerwie i tym razem Hichens nie zlekceważył przesądów tubylców. "Niedawno przyniesiono do mnie człowieka na noszach, okropnie poranione przez Mngawe. Krajowiec był dzielnym i doświadczonym myśliwym, który nieraz ze mną i innymi białymi tropił lwy, lamparty i inne-czy można przypuszczać że pomylił sie, i wziął lamparta lub lwa za inne zwierze ?? Raczej nie. Na tym wyczerpują już się nasze wiadomości o mngwawie.
|