Witam po dłuższej nieobecności:)
Wg mnie, żeby mówić o teoriach powstawania nowych gatunków trzeba wyjść z definicji gatunku. W skrócie przypomnę, że gatunek to zbiór populacji osobników zdolnych do swobodnego krzyżowania się, czego efektem jest płodne potomstwo. Teraz możemy się zacząć zastanawiać, kiedy jest mowa o nowym gatunku. Nowy gatunek mamy wtedy, kiedy, pomiędzy dwoma, dotąd uznawanymi za 1 gatunek osobnikami zajdą tak duże zmiany, że nie potrafią one wydać płodnego potomka. To o czym krąży w okół 1 z teorii, mianowicie specjacji sympatrycznej.
Najczęściej jednak dochodzi do powstania gatunku w inny sposób.
Załóżmy, że istnieje duża populacja (załóżmy małych ssaków, np myszy). Populacja ta posiada własną unikalną pulę genową. Dochodzi jednak do czegoś, co powoduje, że populacja ta zostaje podzielona na 2 części. Podziałowi ulega też pula genowa. Obydwie populacje są jednak na tyle silne, że udaje im się przetrwać. Zaczynają się rozwijać na nowo, z rozdzielonymi pulami genów. W 1 grupie dochodzi do wymiany genów z innymi populacjami, a w drugiej nie. Po dłuższym czasie w każdej z tych populacji zaczną się uwidaczniać inne cechy. Na pierwszy rzut oka będą to te same myszy, ale w 1 populacji zaczną dominować geny które sprawią, że myszy będą większe, a w 2 będą zielone. Po baaardzo długim czasie, populacje spotkają się ponownie i mogą mieć problemy z krzyżowaniem się.
Uważam, że mało prawdopodobne, o ile wogóle możliwe jest powstanie nowego gatunku poprzez 1 nawet dużą rekombinację genów. Po pierwsze prędzej doprowadzi ona do powstania osobnika chorego, a po 2 gdyby była ona "udana" to musiała by zajść w przynajmniej kilku przypadkach jednocześnie, a osobniki z tą zmianą musiałyby się ze sobą skrzyżować i to nie 2, ale co najmniej kilkadziesiąt żeby nowy gatunek mógł się rozwinąć. No i oczywiście nie mogłyby wydać płodnego potomstwa z osobnikiem :"oryginalnym".
Kiedyś słyszałem stwierdzenie, że osoby dotknięte autyzmem nie są chore, ale są prekursorami nowego gatunku człowieka.
Sorry, że się tak rozpisałem, ale to z radości, że wróciłem