Co do paraliżu nocnego, to naturalny mechanizm obronny ludzkiego organizmu. Mózg zabezpiecza nas w ten sposób przed wędrowaniem w czasie snu, lunatykowaniem itp. - po prostu "włącza" program bezruchu i po krzyku. Nie jesteśmy tego świadomi, dlatego w większości w ogóle tego nie odczuwamy. Problem pojawia się wtedy, gdy proces wejścia w paraliż jeszcze trwa, a my nadal jesteśmy w stanie świadomym. Wtedy właśnie mamy wrażenie bezruchu, czasem dochodzą do tego problemy z oddychaniem, wrażenie braku powietrza itp. To prawdopodobnie z takich doznań wywodzą się ludowe opowieści o zmorach i dusiołkach, siadających na piersi ofiary i wysysających z niej życie.
Czytałam gdzieś, że często powtarzające się wrażenie paraliżu nocnego może być sygnałem problemów z układem nerwowym lub skutkiem silnego stresu i może kwalifikować się do leczenia w skrajnych przypadkach.
Najciekawszy jest stan półsnu, kiedy dopiero zaczynamy zasypiać. Jeśli nasz mózg pracuje wtedy jeszcze na pełniejszych obrotach, pojawiają się czasem złudzenia, omamy, realistyczne sny itp. To w tym stanie najczęściej człowiek ma wrażenie niepokoju, strachu, doświadcza obecności jakiejś istoty w tym samym pomieszczeniu, czasem widzi różne dziwne rzeczy. Niektórzy badacze uważają, że to właśnie w takim stanie mózg ludzki tworzy historie o porwaniach przez obce istoty - bo obawa przed tym należy podobno do silnie zakodowanych w naszym umyśle lęków (bezwolność, brak możliwości ucieczki, nieprzyjemne doświadczenia fizyczne itp.)
Ze swoich doświadczeń dodam, że czasem miewam sny, w których ktoś coś do mnie mówi, a ja później tego nie pamiętam. Jedyne, co ostatnio udało mi się zapamiętać, to wyrwane z kontekstu słowa "połamane gałęzie traktują drzewa protekcjonalnie". Mój umysł musi się bardzo nudzić w czasie snu, skoro wymyśla podobne sprawy...