Kryptozoologia
 
Obecny czas: 25 Lis 2024, 17:23

Wszystkie czasy w strefie UTC






Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 163 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Odp: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 19 Lip 2008, 18:34 
Początkujący
Początkujący
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Kwi 2008, 08:26
Posty: 42
Miejscowość: Bydgoszcz
a no własnie dziś przypadkiem trafiłem na ten sam artykuł i przyznam ze z wielkim zaciekawieniem go czytałem.Według mnie teoria mowiąca ze był to człowiek odpada,ponieważ zaden człowiek nie porusza sie kilkumetrowymi skokami,a i wilki oraz hieny raczej tez nie skacza na taka odległość.Z reszta co do teorii obstawiającej wilka tez bym sie nie przychylił,wilki bardzo żadko atakują ludzi,raczej stronią od towarzystwa człowieka i napewno nie są w stanie  jednym kłapnięciem szczęk pozbawić człowieka głowy,jak sie zdarzało,przenieśc jej wiele mil dalej i zostawic.Z tego co wiem hieny atakują w grupach i nie polują samotnie,fakt ze jesli taka hiena by sie sama znalazła na terenie Gevaudan to raczej by nie miała z kim polowac,ale nie wyjasnia to ataków majacych miejsce w kilku miejscach oddalonych od siebie o wiele kilometrów jednoczesnie lub prawie jednoczesnie.Inna sprawa pojedyncza hiena nie mogłaby życ 200 lat -tyle ile trwały ataki.Jesli stałyby za tym wilki,hiena i niedzwiedz i tak nic nie tłumaczyłoby przerw w atakach które zdarzały sie co jakis czas,a i zadne z tych zwierzat nie zyje tak długo,ba nizwykle dziwne by było ze nagle wilki,hiena i niedzwiedz zaczeły atakowac ludzi których zazwyczaj sie boją,a na dodatek zabijałyby tylko kobiety i dzieci,napadając na mężczyzn,powalajac ich na ziemie i nie czyniac najmniejszej krzywdy.Ciekawi mnie czy mimo tych relacji znane sa jeszcze jakies bliższe naszym czasom przypadki ataków w tamtym rejonie?

artykuł kończy sie tak:

"W blisko czterdzieści lat potem nowe ataki, które przypisano podobnej istocie miały miejsce w Vivarias a działo się to między rokiem 1809 a 1813. Co najmniej 21 dzieci zostało zabitych. /Dziwne, że okres ataków wynosił zwykle 4 lata/. Kolejne podobne wydarzenia miały miejsce w I'Indre od 1875 do 1879 a niektórzy twierdzą, że i w długo, długo potem aż ku naszym czasom."

Jesli któs znajdzie coś na temat pozniejszych ataków to dajcie znac na forum,osobiscie tez bede szukał...


 Profil 
 
 Temat postu: Odp: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 21 Lis 2008, 14:42 
Nowa krew
Nowa krew

Rejestracja: 21 Lis 2008, 14:25
Posty: 2
Hmmmmmmm to były raczej lwy lub tygrysy noj jak ktoś powiedział Hiena


Ostatnio edytowany przez Ivellios, 22 Lis 2008, 16:29, edytowano w sumie 1 raz

 Profil 
 
 Temat postu: Odp: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 24 Lis 2008, 22:08 
Specjalista
Specjalista
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Paź 2007, 19:19
Posty: 336
Miejscowość: Wrocław
Baros Krwawy, głębia twego twierdzenia stawia mój światopogląd pod znakiem zapytania... Skąd ta pewność siebie? Hm? Przyznaj się, od razu widać że to ty się przebierałeś w weekendy i ludzi straszyłeś, zgadłem?!

A tak serio, proszę wszystkich o wybaczenie, ale to aż przykro patrzeć na takie "teorie".


 Profil 
 
 Temat postu: Odp: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 26 Lis 2008, 15:03 
Nowa krew
Nowa krew

Rejestracja: 21 Lis 2008, 14:25
Posty: 2
Gorsze dni wtedy były  ;)

Sory za tą teorię :hihi:


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 20 Cze 2010, 19:54 
Zaawansowany
Zaawansowany

Rejestracja: 20 Cze 2010, 18:55
Posty: 212
Miejscowość: Żywiec
O ile się orientuje hiena nie jest wielkości cielaka :p więc raczej odpada poza tym żadne zwierze nie przeżyło by odnosząć wielokrotnie rany chyba żeby to był żółw w skorupie :D


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 21 Cze 2010, 04:56 
Początkujący
Początkujący

Rejestracja: 18 Cze 2010, 23:16
Posty: 44
No cóż, nie wiem jak ci którzy do niej strzelali doszli do tego śe została postrzelona?
Czyżby znależli ślady krwi?, bo o tym nic nie wyczytałem, a może tylko uważali że ją trafili?.
Trzeba jednak przyznać że nie było to nic małego a ilość ofiar (102) to naprawdę imponujący wynik


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 26 Lip 2010, 17:36 
Zaawansowany
Zaawansowany

Rejestracja: 20 Cze 2010, 18:55
Posty: 212
Miejscowość: Żywiec
A jesteś pewien bo wdg mnie części z tych ataków, na 100% jest dziełem człowieka, a co do scenariuszy może ich być tysiące...


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 27 Lip 2010, 10:22 
Administrator
Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Mar 2006, 09:31
Posty: 950
Miejscowość: Przemyśl
Atan skąd wiesz że kryptydy nie atakują ludzi? Bestia z Geavudan nie była znana do czasu aż nie zaczęła zabijać. Co? Kryptydy napisały sobie karteczkę- nie zabijam ludzi i muszę unikać 2 nogich śmierdzących małp? "Kryptyda" to zwykłe zwierzę, nie jakiś potwór który czeka tylko żeby ktoś je odkrył i żeby stać się gwiazdą w gazetach i tabloidach. Myśl zanim coś napiszesz, bo jak narazie tylko odkopujesz i wystawiasz durne teorie.

-- 27 Lip 2010, 11:33 --

Bym zapomniał: http://www.youtube.com/watch?v=6nkVsNY5 ... W7_OlBtNSc Cały 48 minutowy dokument na temat Bestii z Geavudan. Warte do pooglądania.


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 18 Sie 2010, 19:42 
Zaawansowany
Zaawansowany

Rejestracja: 20 Cze 2010, 18:55
Posty: 212
Miejscowość: Żywiec
Dziwi mnie że nikt nie poruszył wątku który nasuwa nam wikipedia, a mianowicie związku rodziny Chastelów z całym zdarzeniem. Jak dla mnie jest wysoce prawdopodobne że mieli oni ze sprawą wiele wspólnego...


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 18 Sie 2010, 21:36 
Początkujący
Początkujący

Rejestracja: 18 Lip 2010, 23:33
Posty: 25
"Spostrzeżenie guzików na brzuchu bestii przez kilka osób uratowanych z jej łap może prowadzić do kilku wniosków, także takiego, że bestia była przebranym człowiekiem. Możliwe też, że jakiś sadysta o skłonnościach kryminalnych posługiwał się tresowanym rzadkim stworzeniem, a nawet może kilkoma. Niedawna hipoteza R.F. Dubois, autora książki o bestii: "mogła być ona człowiekiem/bestią, ludźmi/bestią lub nawet ludźmi/bestiami". źródło Wikipedia ,co do tego ze bestia była przebranym człowiekiem to raczej nie realne wyobraźcie sobie jakie realne przebranie musiał by mieć ten człowiek ,żeby tak przestraszyć tyle osób i nie zbudzić żadnych podejrzeń , a więc moje zdanie jest takie ze było to obce rzadkie stworzenie który posiadał człowiek z tamtego rejonu , możliwe ze był to właśnie Jean Chastel... . Można stwierdzić to po tym ze w czasie kiedy Jean Chastel przebywał w wiezieniu bestia nie atakowała, a czemu zabił swoją bestie ? może dlatego ze tajemnica była bliska ujawnienia.


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 19 Sie 2010, 13:54 
Zaawansowany
Zaawansowany

Rejestracja: 20 Cze 2010, 18:55
Posty: 212
Miejscowość: Żywiec
Przebranie to nie jest zbytni problem, zręczny myśliwy czy też garbarz potrafiłby ściągnąć skórę z wilka, albo niedźwiedzia i odpowiednio ją przerobić, nie wykluczam że sprawca wykorzystywał zwierzęta może i nawet krzyżówkę hieny z psem... "Jednak fakty nie są jednoznaczne. Wskazują na kilka różnych rodzajów ataku, w tym na perwersyjne związane z agresją seksualną.", ten cytat z wikipedii utwierdza mnie w tym że części z tych ataków, dokonał człowiek...


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 25 Sie 2010, 19:36 
Administrator
Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Mar 2006, 09:31
Posty: 950
Miejscowość: Przemyśl
Hieny z psem? Równie dobrze możesz krzyżować konia z zebrą. Ja uważam iż nie były to guziki a... sutki. U zwierzęcia takich rozmiarów narządy te mogły doprawdy wyglądać jak guziki, szczególnie jak człowiek nie miał za bardzo czasu się przyglądać kiedy ratował swoje życie. Ja już napisałem swoje stanowisko i nie zmienie go- według mnie NIE był to człowiek.

http://www.apokalipsy.fora.pl/kryptozoo ... n,866.html link do artykułu (tamten wygasł niestety)


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 25 Sie 2010, 19:55 
Zaawansowany
Zaawansowany

Rejestracja: 20 Cze 2010, 18:55
Posty: 212
Miejscowość: Żywiec
Ja tam genetykiem nie jestem, także nie będę się rozpisywał na temat możliwych krzyżówek, a co powiesz na tą agresję seksualną? Potwór był jakiś zboczony i lubił inne gatunki?


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 25 Sie 2010, 20:10 
Administrator
Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Mar 2006, 09:31
Posty: 950
Miejscowość: Przemyśl
Gdzie to niby miałeś napisane? Bo nie pamiętam żeby to było gdzieś napisane.


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 25 Sie 2010, 22:15 
Zaawansowany
Zaawansowany

Rejestracja: 20 Cze 2010, 18:55
Posty: 212
Miejscowość: Żywiec
"Jednak fakty nie są jednoznaczne. Wskazują na kilka różnych rodzajów ataku, w tym na perwersyjne związane z agresją seksualną." z wikipedii , oczywiście można wysunąć tu wiele tez , ktoś nabroił a poszło na bestię ...


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 02 Paź 2010, 00:01 
Początkujący
Początkujący

Rejestracja: 18 Cze 2010, 23:16
Posty: 44
Pawel dobrze napisał, takie bestie dopiero stają się znane jak coś (po naszemu) "nabroją" a nigdy przed tem, jest to logiczne, a jeżeli ktoś się póżniej pod bestię podszywał to już inna sprawa


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 29 Lis 2010, 01:19 
Nowa krew
Nowa krew

Rejestracja: 04 Lip 2008, 21:44
Posty: 2
No to moja chwila na fantazjowanie...
Gdyby to jednak była kryptyda, to może jednak Mesonychid?
Kopytny drapieżnik, przodek walenia. "Rozmiary tych zwierząt wahały się od niewielkiego do równego wielkością wołu. Ich szczęki były mocne, wielkie, ogony ruchome. Wyglądem przypominały dzisiejsze psowate, kotowate lub niedźwiedzie, jednak wspólnego miały więcej z delfinem aniżeli z którymś z nich."
Nie patrząc już na to jak mógłby przetrwać i skąd tam się wziął to wyobraźcie to sobie.Olbrzymi drapieżnik o inteligencji delfina..O.o
O ile wiem to delfiny po dziś dzień "nienawidzą" drapiezników.Zabijają rekiny i czasami inne wodne drapieżniki i zdarzały się przypadki ze "pomogły" ludziom.

"Zwierzęta utworzyły szczelny krąg wokół mężczyzny chroniąc go przed kolejnym atakiem rekina. Delfiny działały w grupie, ich celem było uratowanie życia mężczyzny. Kiedy serfer zorientował się, że ma ochronę, powoli zaczął płynąć w kierunku brzegu. Delfiny niczym strażnicy przez całą drogę broniły go przed drapieżnikiem. Kiedy wreszcie mężczyzna dopłynął do brzegu, jego pomocnicy odpłynęli, zaś on został natychmiast przewieziony do szpitala"

Tak więc jęśli walenie po dziś dzień starają się instynktownie szkodzić drapieżnikom to moze ich naziemni przodkowie starali się przede wszystkim usuwać inne drapieżniki ze środowiska?Przecież nic nie wiemy o zachowaniach tych wczesnych "waleni".A ich "wyrafinowanie" z pewnością było znacznie większe niż psowatych czy kotowatych.
Ktoś pisał wcześniej ze Bestia z Gevaudan starała się zająć miejsce człowieka na końcu łańcucha pokarmowego...Wogóle jej zachowanie, wywabianie pastuchów itp.usuwanie kobiet i dzieci z pewnością w jej mniemaniu mogło ja do tego przybliżać:)
Albo Andrewsarchus....http://www.museon.nl/files/Andrewsarchus2.jpg
Ta rekonstrukcja gdy tylko ją zobaczyłem od razu przywodzi na myśl te wszystkie opisy bestii...Wielkość, podobieństwo do wilka,grzbiet,jaśniejsze podbrzusze i te "guziki"
Chyba każdy po zobaczeniu w realu czegoś takiego doznał by "głębokiego psychicznego urazu"
Oczywiście parę sekund przed przedwczesnym zgonem:)
"Jej łeb wyciągnięty w przód. Jak wielkiego charta jest jej pysk a jego koniec jest ogromnych rozmiarów, wstrętny i szorstki. Jej uszy są małe i sterczące jak rogi i zwinięte jak ślimak. Jej pierś jest szeroka, nieznacznie siwa. Wzdłuż jej pleców biegnie czarny pasek"

"Jej szczęki są takie same jak lwie lecz większe(...). Kark jest obrośnięty włosiem, długim, czarnym i gdy jeży się czyni jej widok jeszcze straszniejszym. W dodatku do dwu rzędów wielkich ostrych zębów ma jeszcze dwa w formie obronnych kłów, tak jak dzik a są one niezwykle ostre."

"(...)Nie jest wilkiem, paszcza jest zawsze rozwarta, uszy krótkie i proste, pierś biała i szeroka, ogon bardzo długi i mocny, tylnie łapy wielkie i długie, zgodnie z niektórymi mające "kopyta jakby końskie", te od przodu były krótsze i porośnięte długim włosiem, ma 6 pazurów na każdej łapie.

"kopyta jakby końskie"

To tyle mojej teorii.


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 02 Gru 2010, 16:17 
Administrator
Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Mar 2006, 09:31
Posty: 950
Miejscowość: Przemyśl
Napisałem to samo i też uważam że być może był to właśnie jakiś Mesonychid ale skąd on wziął się w 18 wieku?

Cytuj:
"W październiku roku 1764 miejscowy zarządca wydaje dekret zabraniający aby dzieci i kobiety pracowały samotnie na polach. W tym samym miesiącu dwóch myśliwych napotkało potwora i strzeliło doń z odległości 10 kroków. Istota upadła by po chwili podnieść się. Za druga serią strzałów bestia pada ponownie lecz i tym razem podnosi się na chwiejnych nogach wciąż mając sił na tyle by umknąć do pobliskiego lasu. Więc gdy uciekało myśliwi wystrzelili jeszcze dwa razy i za każdym razem bestia padała po chwili podnosząc się. Miejscowi po posłyszeniu nowiny i odnalezieniu śladów krwi, które prowadziły do lasu pewni byli, że raniono ich zmorę tym razem śmiertelnie i zapewne wkrótce znaleziona zostanie martwa. Jednak ku ich większemu przerażeniu w ciągu następnych dni zanotowano kolejne ofiary i legenda poczęła rosnąć razem ze strachem. "
"Właśnie wtedy zauważono, że bestia posiada jakoby rozum, gdyż zdolna jest uniknąć wszystkich zasadzek, przejrzeć plany obławników a na dodatek je skutecznie pokrzyżować."

"Opowiadano, że nocą podkrada się w okolice odosobnionych gospodarstw i słychać jak mówi na wpół ludzkim głosem; słyszano także jej śmiech. Dla zabawy rzucała się na rosłych mężczyzn przewracając ich i paraliżując nie jednak czyniąc krzywdy a jedynie ku przestrodze, dając tak jasno do zrozumienia, że jeśliby chciała mogłaby ich zjeść lub okaleczyć. Raz też ponoć pojawiła się jak zjawa w pobliżu konduktu pogrzebowego swej ofiary wydając straszne dźwięki. Kule zdawały się jej nie imać a świadkowie twierdzili, iż przy użyciu dziwnej swej mocy sprawiała, iż broń psuła się. Czy wszystko to czyniła rozmyślnie czy przypadkowo, czy te zdarzenia w ogóle rzeczywiście miały miejsce czy są wymysłem ludzkim, trudno orzec.
Różni różnie postrzegali bestię. Coraz powszechniejszym stawało się z czasem przekonanie, że istnieje nie jedna a dwie lub nawet cała grupa tych ludożerczych istot. Wysnuto ten wniosek na podstawie wielkiej liczby ataków, bowiem albo poruszała się z niewyobrażalną prędkością albo była zdolna być w dwóch miejscach na raz. Notowano podobne przypadki: zdarzyło się, że zabiła człowieka a potem, na drugi dzień 40 mil dalej zginął kolejny z jej przyczyny.

Jak widać znała wiele metod zabijania swych ofiar i zdaje się, że nie mogły one być zawsze dziełem przypadku; okrucieństwo bestii wydawało się być zamierzone; wszystko czynione z premedytacją. Stąd też zrodziła się legenda o ponadnaturalnych zdolnościach istoty, bo zabijała głównie aby jeść, jednak niektóre morderstwa, jeśli nie są dziełem przypadku wskazują, że być może uśmiercała z innych, nieznanych ludziom a tylko sobie przyczyn. Myśląc, iż zwierzę niezdolne jest do umyślnego morderstwa i obejścia się z ofiarą w taki sposób zaczęto coraz częściej pod uwagę brać ludzi, jednak ta hipoteza nie zdawała się być prawdopodobna. "


Zwłaszcza to mnie przekonało że nie było to prawdziwe zwierzę ani też człowiek


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 04 Gru 2010, 19:03 
Zaawansowany
Zaawansowany

Rejestracja: 20 Cze 2010, 18:55
Posty: 212
Miejscowość: Żywiec
Mi się wydaję iż owa bestia to nie tylko zwierze mordujące ludzi, myślę że na tą legendę pracowały nie tylko zwierzęta ale i pewni ludzie temu sprzyjali i chcieli ażeby bestia była sławną, zapewne też, jak już wcześniej sugerowałem wiele z incydentów nie miało w rzeczywistości związku z bestią a mimo to zostały one dołączone do jej krwawego żniwa...


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Odp: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 31 Sie 2012, 18:07 
Zaawansowany
Zaawansowany
Awatar użytkownika

Rejestracja: 30 Sie 2012, 16:39
Posty: 247
Z góry przepraszam za odgrzewanie starych wątków, ale Bestia mnie pasjonuje bardzo.

Chupas napisał(a):
Zamiast wymyślać teorie rodem z kosmosu zastanówcie się raczej nad motywem zbrodni, jaką była Bestia z Gevaudan. Zabić kilkadziesiąt kobiet i dzieci za pomocą niedźwiedzia...? Jest tysiąc innych i łatwiejszych sposobów na masowe zabijanie ludzi niż import tłustego sierściucha... Jak to powiedział jakiś mądry kryminolog: "Odkryć motyw, to jak odkryć sprawcę.


Nikt nie powiedział, że właściciel Bestii, jeśli takowy istniał, planował mordować nią wieśniaków z premedytacją. Może wypuszczał zwierzątko, żeby sobie pobiegało, a przy okazji pożywiło i głowy karmieniem nie zawracało, a ono nietaktownie, zamiast zakąsić jeleniem, wolało wiejską dzieweczką?

A jeśli mordował z premedytacją, to z kolei nie musiało oznaczać, że specjalnie po to Bestię sprowadził. Wyobraźcie sobie takiego hipotetycznego arystokratę, który sprowadza sobie zwierzątko zza morza, względnie przywozi je w charakterze suweniru z pobytu w krajach egzotycznych. Arystokratę, bo przeciętnego Francuza raczej stać nie było na takie ekstrawagancje. Przywiózł sobie zwierzątko, bo mu się nudziło, czasu wolnego taki szlachetnie urodzony a zamożny osobnik mógł mieć mnóstwo. Egzotyczny a żywy suwenir nudę przegonił tylko na chwilę, więc hipotetyczny arystokrata zaczął po jakimś czasie go, albo jego młode, trenować. Bo czemu nie. I wyćwiczył sobie zgrabną maszynkę do zabijania, którą następnie, również wyłącznie dla rozrywki, puszczał po wsiach okolicznych. Jest motyw? Jest. Mówi nam o tym czym była Bestia? Nie mówi.

Także od motywu bym się odczepiła, a skupiła na relacjach, opisujących ataki. Z tym też jest lekki ból, bo przekręcanie i wyolbrzymianie sensacyjnych wiadomości nie jest domeną tylko współczesnych mediów, ale od czegoś trzeba zacząć.

Pierwszym elementem jaki się powtarza nie tylko w opisach, ale i na wizerunkach Bestii jest długi, gęsto owłosiony ogon. To nam wykreśla z listy podejrzanych hienę oraz niedźwiedzia, hiena bowiem ma ogon króciutki, a niedźwiedź to i wręcz szczątkowy.

Teraz spójrzmy na techniki łowieckie, stosowane przez Bestię. Z relacji wynika, iż zwierzę to najczęściej przegryzało gardła, lub miażdżyło głowy schwytanym ofiarom. To są metody właściwe kotowatym, które preferują albo przegryzienie ofierze karku i tym samym przerwanie rdzenia kręgowego, lub zaciśnięcie szczęk na jej pysku, celem uduszenia. Także sposób w jaki Bestia podchodziła do swych ofiar, podkradając się z brzuchem niemal szorującym po ziemi, jest typowe dla kotów.

Przychylam się więc do tezy, że Bestia była którymś z wielkich kotów.




Zamiast zastanawiać się "Czy to może być ... ?, pomyślcie raczej Dlaczego to akurat ... ?. W miejsce niedźwiedzia pasuje setka innych gatunków (łącznie z człowiekiem)... [/quote]



Jak odkryjecie czemu to akurat ten jedyny, możecie uważać że zagadka jest rozwiązana. Dopóki wstawiacie kolejne gatunki w miejsce słynnej Bestii, wasze teorie są g... warte.[/quote]


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 31 Sie 2012, 19:49 
Zaawansowany
Zaawansowany
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01 Sie 2012, 09:25
Posty: 259
Miejscowość: Sandomierz
Wielki kot? Hmmm, no nie wiem, sam długi ogon nie jest dowodem, na bestię polowali wojskowi i zawodowi myśliwi mało prawdopodobne że nie rozpoznali charakterystycznych tropów dużego kota ponadto część z nich polowała na nie w Afryce i Ameryce (pumy). Zresztą chociaż świadkami byli w większości ludzie prości ale nawet oni rozpoznali by jak sądzę koci pysk i sylwetkę... Wreszcie wiem że znamy przypadki kotów-ludojadów mających na sumieniu wiele ofiar ale były to zwierzęta przede wszystkim chore lub stare korzystające ze sprzyjających okazji, a w tym wypadku mamy 105 (oficjalnych) ofiar w XVIII-wiecznej Francji przy ciągłych obławach z setkami (a z nagonką licząc nawet tysiącami) zaangażowanych ludzi uzbrojonymi po zęby... To nie byle wiocha w Indiach czy Afryce.

Co do taktyki polowania bestii to rzeczywiście nie jest ona podobna do żadnego znanego nam przedstawicieli psowatych. Zgadzam się również że historyjki o spiskach, koteriach i szkolonych potworach rodem z "Bractwa wilków" można zostawić dla bajkopisarzy (względnie amerykańskich scenarzystów :roll: ).
Jednak szczerze powiedziawszy wyjaśnienie o zbiegłym pupilku rodem z Afryki któregoś z francuskich szurniętych arystokratów ciężko mi z miejsca przyjąć. Z Anglii i innych części świata mamy dziesiątki relacji o dużych obcych kotach, które zapewne ktoś rzeczywiście wypuścił bo mu się znudziły względnie próbowały odgryźć karmiącą je rękę (bądź nogę... ) ale jakoś nie mamy relacji wiążące z nimi czyjąkolwiek śmierć (nie licząc paru owiec, krów, kóz i kurczaków). Sorki dla mnie jest to trochę uproszczone...
Nie uważam również żeby to był człowiek w przebraniu, bestie wielokrotnie postrzelono, mało prawdopodobne by przebieraniec mógł to przeżyć nosząc zwierzęcą skórę przy ówczesnej wiedzy medycznej, zresztą jedna relacja o "guzikach" nie koniecznie musi być wiarygodna, śmierdzi to od razu bajaniami o wilkołakach i przybieraniu wilczej postaci po założeniu podarowanej przez diabła skóry, pasa czy kamizelki. Są zresztą relacje o dwóch ustrzelonych osobnikach które zostały opisane jako "nieznany gatunek olbrzymiego wilka", wiadomo wokół nich też było zamieszania pojawiły się głosy że przynajmniej jeden był podróbką mającą na celu zamknięcia całej sprawy, ale bajać można do rana a żałować tylko można że nie zbadano porządnie żadnego z nich...


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 31 Sie 2012, 21:46 
Zaawansowany
Zaawansowany
Awatar użytkownika

Rejestracja: 30 Sie 2012, 16:39
Posty: 247
gospo27 napisał(a):
Wielki kot? Hmmm, no nie wiem, sam długi ogon nie jest dowodem, na bestię polowali wojskowi i zawodowi myśliwi mało prawdopodobne że nie rozpoznali charakterystycznych tropów dużego kota ponadto część z nich polowała na nie w Afryce i Ameryce (pumy).


Którzy to panowie mieli okazję bywać w Ameryce i Afryce, polować na wielkie koty i zaznajomić się z ich tropami? Słucham w skupieniu. Nic mi nie wiadomo o zagranicznych wojażach ani Beauterne'a, ani d'Ennevala, ani Duhamela. Z wszystkich zaangażowanych w polowania, o ile pamiętam, tylko Jean Chastel miał coś wspólnego z Afryką, ponieważ służył tam jego syn. Duhamel nosa w życiu zdaje się poza Francję nie wychylił, to samo Beauterne, nadworny myśliwy, a d'Enneval z synem to Normandczycy, specjalizujący się w polowaniu na, achtung, achtung, wilki, więc nie wiem skąd mieli wziąć znajomość tropów i obyczajów wielkich kotów.

Cytuj:
Zresztą chociaż świadkami byli w większości ludzie prości ale nawet oni rozpoznali by jak sądzę koci pysk i sylwetkę...


Nie żebym się czepiała, ale wielkie koty średnio przypominają pyskiem i sylwetką nasze domowe mruczki. A trudno wymagać od wieśniaków z zapadłego dosyć kąta Francji, żeby wiedzieli jak egzotyczne zwierzęta wyglądają.

Cytuj:
Wreszcie wiem że znamy przypadki kotów-ludojadów mających na sumieniu wiele ofiar ale były to zwierzęta przede wszystkim chore lub stare korzystające ze sprzyjających okazji, ale 105 (oficjalnych) ofiar w XVIII-wiecznej Francji przy ciągłych obławach z tysiącami zaangażowanych ludzi uzbrojonymi po zęby... To nie byle wiocha w Indiach czy Afryce.


Uprzejmie przypominam, że lwy z Tsavo, były młodymi samcami, w pełni sił, z wyboru stołującymi się na robotnikach budujących kolej. Równie uprzejmie przypominam, że nie wykluczyły one ludzi z jadłospisu, najeżdżając obozy w dzień i w nocy, jak im się podobało, mimo obław, polowań i licznych ludzi z bronią w ręku i to bronią znacznie nowocześniejszą i celniejszą niż to, czym dysponowali myśliwi w Gevaudan. Zdołały zabić około 135 osób. Lamparty i tygrysy z kolei nader często zostają ludojadami nie ze starości, ale dlatego, że przyzwyczajają się do ludzi w menu, żerując na ludzkich zwłokach (lampart z Gummalapur zywił się najpierw ciałami ofiar cholery). Tygrysy z Sundarbans natomiast znane są z tego, że lubią sobie uzupełniać menu ludźmi, ot tak, bez przyczyny, mimo pozostawania w znakomitym zdrowiu.

W wypadku zaś Bestii nie możemy do końca wykluczyć udziału czynnika ludzkiego, zważywszy na to jak świetnie udawało jej się unikać terenów na których akurat robiono obławę.

Cytuj:
Co do taktyki polowania bestii to rzeczywiście nie jest ona podobna do żadnego znanego nam przedstawicieli psowatych. Zgadzam się również że historyjki o spiskach, koteriach i szkolonych potworach rodem z "Bractwa wilków" można zostawić dla bajkopisarzy (względnie amerykańskich scenarzystów :roll: ).


Akurat "Le pacte des Loups" jest filmem francuskim, ze scenariuszem napisanym przez Francuza, twój zarzut zatem poleciał w niewłaściwym kierunku :>

Co do taktyki Bestii to ona nie tylko nie przypomina tego, co robią psowate, ona jest zdecydowanie kocia. Nie znam innego dużego drapieżnika, który atakowałby ofiary z zasadzki, podchodził je czołgając się i do tego zabijał poprzez przegryzienie gardła/zmiażdżenie głowy.

Cytuj:
Jednak szczerze powiedziawszy wyjaśnienie o zbiegłym pupilku rodem z Afryki któregoś z francuskich szurniętych arystokratów ciężko mi z miejsca przyjąć. Z Anglii i innych części świata mamy dziesiątki relacji o dużych obcych kotach, które zapewne ktoś rzeczywiście wypuścił bo mu się znudziły względnie próbowały odgryźć karmiącą je rękę (bądź nogę... ) ale jakoś nie mamy relacji wiążące z nimi czyjąkolwiek śmierć (nie licząc paru owiec, krów, kóz i kurczaków). Sorki dla mnie jest to trochę uproszczone...


Dla mnie jest to bardziej prawdopodobne, niż, na przykład, wizja cudownie ocalałej populacji mezonychidów, grasującej po Francji.


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 31 Sie 2012, 23:43 
Zaawansowany
Zaawansowany
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01 Sie 2012, 09:25
Posty: 259
Miejscowość: Sandomierz
Wiedźma napisał(a):
Którzy to panowie mieli okazję bywać w Ameryce i Afryce, polować na wielkie koty i zaznajomić się z ich tropami? Słucham w skupieniu. Nic mi nie wiadomo o zagranicznych wojażach ani Beauterne'a, ani d'Ennevala, ani Duhamela. Z wszystkich zaangażowanych w polowania, o ile pamiętam, tylko Jean Chastel miał coś wspólnego z Afryką, ponieważ służył tam jego syn. Duhamel nosa w życiu zdaje się poza Francję nie wychylił, to samo Beauterne, nadworny myśliwy, a d'Enneval z synem to Normandczycy, specjalizujący się w polowaniu na, achtung, achtung, wilki, więc nie wiem skąd mieli wziąć znajomość tropów i obyczajów wielkich kotów.


Prawda zagalopowałem się trochę z tymi polowaniami, ale wspomniani myśliwi musieli mieć styczność chociażby z rysiem, a specjaliści od polowań na wilki z pewnością nie pomylili ich śladów ze specyficznymi poduszkami kotów.

Cytuj:
Nie żebym się czepiała, ale wielkie koty średnio przypominają pyskiem i sylwetką nasze domowe mruczki. A trudno wymagać od wieśniaków z zapadłego dosyć kąta Francji, żeby wiedzieli jak egzotyczne zwierzęta wyglądają.

Menażerii i cyrków było już wtedy sporo we Francji więc mogli się z nimi spotkać, a nawet prości ludzie którzy styczności z nimi nie mieli w opisach swoich przedstawili zwierzę bardziej zbliżone do wilka względnie psa niż do kota, zresztą bestie widzieli również arystokraci którzy jak sadzę rozpoznali by w niej lwa czy innego dużego kota. Jak wspomniałem wcześniej mamy co najmniej dwie relację o ustrzelonych osobnikach, żadnego z nich nie zidentyfikowano jako dużego kota.

Cytuj:
Uprzejmie przypominam, że lwy z Tsavo, były młodymi samcami, w pełni sił, z wyboru stołującymi się na robotnikach budujących kolej. Równie uprzejmie przypominam, że nie wykluczyły one ludzi z jadłospisu, najeżdżając obozy w dzień i w nocy, jak im się podobało, mimo obław, polowań i licznych ludzi z bronią w ręku i to bronią znacznie nowocześniejszą i celniejszą niż to, czym dysponowali myśliwi w Gevaudan. Zdołały zabić około 135 osób. Lamparty i tygrysy z kolei nader często zostają ludojadami nie ze starości, ale dlatego, że przyzwyczajają się do ludzi w menu, żerując na ludzkich zwłokach (lampart z Gummalapur zywił się najpierw ciałami ofiar cholery). Tygrysy z Sundarbans natomiast znane są z tego, że lubią sobie uzupełniać menu ludźmi, ot tak, bez przyczyny, mimo pozostawania w znakomitym zdrowiu.

Ludojady z Tsavo zabił Patterson, właściwie w pojedynkę, zaś robotnicy raczej nie byli uzbrojeni. Liczbę 135 podaje Pattrson, archiwa kolejowe podają 28 ofiar (prawdy należało by szukać pośrodku). To prawda że coraz częściej ludojadami zostają koty przyzwyczajone do smaku ludzkiego mięsa ale na dłuższą metę takie drapieżniki mogą polować tylko przy braku przeciwdziałania.


Cytuj:
W wypadku zaś Bestii nie możemy do końca wykluczyć udziału czynnika ludzkiego, zważywszy na to jak świetnie udawało jej się unikać terenów na których akurat robiono obławę.

Cytuj:
Akurat "Le pacte des Loups" jest filmem francuskim, ze scenariuszem napisanym przez Francuza, twój zarzut zatem poleciał w niewłaściwym kierunku

Fakt mój błąd co nie zmienia faktu że to bajka. To że bestia długo unikała obław nie musi od razu wskazywać na jakieś mroczne sprzysiężenie, bo komu to miało by służyć? Na dobrą sprawę nikt nie zyskał na aferze wokół bestii, a podobne przedsięwzięcie niosło za sobą duże ryzyko i koszta, nie mówiąc już o trudnych do przewidzenia konsekwancjach.

Cytuj:
Co do taktyki Bestii to ona nie tylko nie przypomina tego, co robią psowate, ona jest zdecydowanie kocia. Nie znam innego dużego drapieżnika, który atakowałby ofiary z zasadzki, podchodził je czołgając się i do tego zabijał poprzez przegryzienie gardła/zmiażdżenie głowy.

Pragnę zauważyć że psowate też rzucają się do gardła ofiary, co do taktyki jako całości ataki były przeprowadzane na różne sposoby, a dużej części na dobrą sprawę nie jesteśmy w stanie odtworzyć (do ataków dochodził zwykle na osoby przemieszczające się w pojedynkę a większość ciał było w dużym stopniu zjedzona).

Cytuj:
Dla mnie jest to bardziej prawdopodobne, niż, na przykład, wizja cudownie ocalałej populacji mezonychidów, grasującej po Francji.

Nigdy nie powiedziałem że bestią był myzonychid który ni stąd ni zowąd pojawił się w XVIII- wiecznej Francji, po prostu uważam że opisy bestii jako całość nie dają podstaw by sądzić że mamy do czynienia z drapieżnym kotem bo po za pewnymi aspektami zachowania podczas ataku i ogonem nic na to nie wskazuje.


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 01 Wrz 2012, 01:20 
Zaawansowany
Zaawansowany
Awatar użytkownika

Rejestracja: 30 Sie 2012, 16:39
Posty: 247
gospo27 napisał(a):

Prawda zagalopowałem się trochę z tymi polowaniami, ale wspomniani myśliwi musieli mieć styczność chociażby z rysiem, a specjaliści od polowań na wilki z pewnością nie pomylili ich śladów ze specyficznymi poduszkami kotów.


Pod warunkiem, że mieli okazję ślady rysia w ogóle oglądać, a to zwierzę było wtedy we Francji gatunkiem w zasadzie ginącym. W początkach XIX wieku zostały już tylko smętne resztki populacji alpejskiej.

Cytuj:
Menażerii i cyrków było już wtedy sporo we Francji więc mogli się z nimi spotkać, a nawet prości ludzie którzy styczności z nimi nie mieli w opisach swoich przedstawili zwierzę bardziej zbliżone do wilka względnie psa niż do kota, zresztą bestie widzieli również arystokraci którzy jak sadzę rozpoznali by w niej lwa czy innego dużego kota.


Wśród ofiar Bestii znajdowali się wyłącznie wieśniacy, nie arystokraci. Ci drudzy mogli widzieć najwyżej to, co ustrzelił Beauterne, a o tym poniżej. Co zaś do cyrków i menażerii, to wątpię, żeby często bywały na tak zapadłej prowincji jak Gevaudan, zresztą czas działalności Bestii przypada jeszcze przed rozkwitem klasycznych cyrków co to z namiotem po kraju podróżowały.

Ponadto nawet jeśli taki chłop prosty nawet zobaczył raz kiedyś w menażerii takiego lwa, czy innego tygrysa, to niekoniecznie musiał go od razu zidentyfikować w zwierzęciu widzianym przez chwilę i z daleka, względnie w czymś co mu znienacka spadło na łeb i usiłowało zjeść. Zresztą, co ja się będę, dam przykład z życia wzięty. Posiadałam psa, kłapouchego, burożółtego mieszańca, wśród którego przodków pewna jestem tylko owczarka podhalańskiego. Pies ów drapnął kiedyś sobie w świat, na całodzienną wycieczkę, zima wtedy była. Lubił przestrzenie, pobiegał więc po lesie, polach, zamarzniętym jeziorze i na tym jeziorze ktoś go zobaczył. Ten ktoś przysięgał potem na wszystkie świętości, że zobaczył wilka, ba, ta informacja nawet się w prasie lokalnej ukazała.

Wniosek z tego taki, że jeśli ktoś mógł wziąć biegnącego psa, widzianego w przelocie i niespecjalnie dokładnie, za wilka, to lud wiejski okolic Gevaudan mógł spokojnie nie rozpoznać w oglądanej w podobnych warunkach Bestii mało dla nich znanego zwierzęcia, jak lew, tygrys, czy inny wielki kot.

Cytuj:
Jak wspomniałem wcześniej mamy co najmniej dwie relację o ustrzelonych osobnikach, żadnego z nich nie zidentyfikowano jako dużego kota.


Przy czym osobnik pierwszy, ten zabity przez Beauterne'a we wrześniu 1765, najprawdopodobniej wcale nie był Bestią, bo ta pojawiła się ponownie w grudniu tegoż roku. A region wrzał, stojąc, dosłownie, na krawędzi rewolucji, więc władze najwyższe, z monarchą włącznie, domagały się silnie aby coś z tym zrobić. Przypominam uprzejmie, że trofeum Beauterne'a to był wilk, duży, ale bezsprzecznie wilk, zwierzę dobrze wieśniakom znane, w dodatku ni cholery nie pasujące do opisu Bestii.

Nie wiem natomiast co był uprzejmy ustrzelić Chastel, bo ten stwór nie został nigdy jednoznacznie zidentyfikowany.


Cytuj:
Ludojady z Tsavo zabił Patterson, właściwie w pojedynkę, zaś robotnicy raczej nie byli uzbrojeni. Liczbę 135 podaje Pattrson, archiwa kolejowe podają 28 ofiar (prawdy należało by szukać pośrodku). To prawda że coraz częściej ludojadami zostają koty przyzwyczajone do smaku ludzkiego mięsa ale na dłuższą metę takie drapieżniki mogą polować tylko przy braku przeciwdziałania.


Bo zakładanie pułapek, polowania i robienie zasadzek, że o paleniu ognisk i stawianiu olczastych ogrodzeń, przeciwdziałaniem nie jest. Fakt, Patterson nie posiadał na swych usługach oddziału wojska, jednak jemu było łatwiej. Dlaczego? Dlatego, że te lwy stołowały się na ograniczonym terytorium, krążąc wokół obozu. Natomiast w Gevaudan drapieżca miał do dyspozycji kilometry kwadratowe trudno dostępnego terenu, gdzie łatwo było się ukryć, a myśliwym trudno przewidzieć na którą wioskę lub które pastwisko zwierzę uderzy. Widzisz różnicę?


Cytuj:
Fakt mój błąd co nie zmienia faktu że to bajka. To że bestia długo unikała obław nie musi od razu wskazywać na jakieś mroczne sprzysiężenie, bo komu to miało by służyć? Na dobrą sprawę nikt nie zyskał na aferze wokół bestii, a podobne przedsięwzięcie niosło za sobą duże ryzyko i koszta, nie mówiąc już o trudnych do przewidzenia konsekwancjach.


Mówiąc o czynniku ludzkim nie miałam na myśli mrocznego sprzysiężenia a'la "Le pacte des loups", ale raczej pojedynczego właściciela, szczującego zwierzątko dla rozrywki.

Cytuj:
Pragnę zauważyć że psowate też rzucają się do gardła ofiary, co do taktyki jako całości ataki były przeprowadzane na różne sposoby, a dużej części na dobrą sprawę nie jesteśmy w stanie odtworzyć (do ataków dochodził zwykle na osoby przemieszczające się w pojedynkę a większość ciał było w dużym stopniu zjedzona).


Rzucają się, owszem, ale nie łamią karków i nie miażdżą głów. To jest znak rozpoznawczy wielkich kotów.

Większość ciał była zjedzona, ale nie wszystkie, poza tym byli też świadkowie ataków oraz ofiary, które przeżyły.

Cytuj:
Nigdy nie powiedziałem że bestią był myzonychid który ni stąd ni zowąd pojawił się w XVIII- wiecznej Francji, po prostu uważam że opisy bestii jako całość nie dają podstaw by sądzić że mamy do czynienia z drapieżnym kotem bo po za pewnymi aspektami zachowania podczas ataku i ogonem nic na to nie wskazuje.


Na psowatego wskazuje jeszcze mniej, moim zdaniem.


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 01 Wrz 2012, 08:26 
Zaawansowany
Zaawansowany
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01 Sie 2012, 09:25
Posty: 259
Miejscowość: Sandomierz
Masz sporo racji i chylę czoła, nie upieram się wcale że bestia musiała być wilkiem czy innym psowatym, ale opis wyglądu po za wspomnianym ogonem nie wskazuje na kota - duża głowa, proste uszy, pysk długi podobny do myśliwskiego psa, czarna pręga wzdłuż grzbietu nie mówiąc o rozmiarach zbliżonych do jałówki, umaszczenie również niezbyt pasowało do lwa czy lamparta...
Wiedźma napisał(a):
Wśród ofiar Bestii znajdowali się wyłącznie wieśniacy, nie arystokraci.

W tym miejscu nie chodziło mi o ofiary, widziało i strzelało do niej jednak kilkunastu przedstawicieli arystokracji, chociażby człowiek nazwiskiem de la Chaumette który w kwietniu 1765 r kilkakrotnie postrzelił bestię w pobliżu swojej siedziby.
Nie twierdze że opisy nie mogą być subiektywne, ba z całą pewnością takie są, szczególnie te pochodzące od ocalałych ale mimo wszystko są one dość jednolite...
Jestem świadom tej historii wokół wilka zastrzelonego przez Beauterne'a i sam wcześniej już przyznałem że na dobrą sprawę była to próba zamknięcia całej sprawy bo jak słusznie zauważyłaś problem bestii urósł do państwowego kryzysu a drugie zwierze ustrzelone w czerwcu 1767 r. :-\ faktem jest że to przerwało falę morderstw, szkoda tylko że nigdy go nie przebadano a całą sprawę
jakby zamieciono pod dywan, w końcu bestia była oficjalnie martwa już od dwóch lat...


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 01 Wrz 2012, 17:49 
Zaawansowany
Zaawansowany
Awatar użytkownika

Rejestracja: 30 Sie 2012, 16:39
Posty: 247
gospo27 napisał(a):
Masz sporo racji i chylę czoła, nie upieram się wcale że bestia musiała być wilkiem czy innym psowatym, ale opis wyglądu po za wspomnianym ogonem nie wskazuje na kota - duża głowa, proste uszy, pysk długi podobny do myśliwskiego psa, czarna pręga wzdłuż grzbietu nie mówiąc o rozmiarach zbliżonych do jałówki, umaszczenie również niezbyt pasowało do lwa czy lamparta...


http://fav.me/d1i7o1o

Dorosły samiec lwa. specjalnie dla ciebie. Kolorystycznie on z tych jaśniejszych jest, ale ciemniejsza pręga wzdłuż grzbietu jest widoczna. O łbie jak ceber nie wspomnę, bo rzuca się w oczy.

http://www.animalpictures123.org/marvelous-golden-tiger/

Tygrys, w umaszczeniu złotym, coby kolorystycznie bardziej odpowiadał Bestii. Łeb jak ceber? Jest. Wzór na grzbiecie, przypominający wzdłużną pręgę? Też jest.

Rozmiarami oba pasują do opisu. Ówczesne krowy z rejonów górskich mogły mieć w wieku dojrzałym jakieś 120 cm w kłębie. No, 130 przy dobrych wiatrach i pożywnej paszy. Czyli dobrze podrośnięte cielę miało około metra, z poprawką na to, że strach ma wielkie oczy, tygrys dorastający do dziewięćdziesięciu paru centymetrów, czy też lwica rozmiarami pasują. Lew płci męskiej zaś, który i powyżej 120 centymetrów w kłębie urosnąć może, mógłby zostać nawet opisany jako zwierzę rozmiarów dorosłej krowy.

http://www.redbubble.com/people/sheilasmart/works/1084392-sumatran-tiger-profile

A tu tygrys z profilu. Jak widać ma całkiem długi pysk.

Na dokładkę przytaczane w opisach Bestii chodzenie z uchyloną paszczęką też jest specyfiką kocią, kotowate bowiem w trakcie polowania ułatwiają sobie węszenie, otwierając właśnie paszczę.

Wykopałam z internetu oryginalny rysopis Bestii, sformowany przez Beauterne'a na podstawie zeznań świadków.

" Elle était de la taille d’un veau d’un an, beaucoup plus souple qu’un loup, avec une longue échine fauve rayée en long d’une bande plus sombre et tachetée de rougeâtre sur les flans et le ventre, avec une sorte de crinière noirâtre se prolongeant sur le cou, une forte gueule très large et une queue assez longue qu’elle agitait, des pattes fortes et larges munies de griffes de belle dimension "

"Ma ona wysokość rocznego cielca, jest zwinniejsza niż wilk, na grzbiecie ma ciemniejszy pas wzdłuż grzbietu i pręgowanie na rudawych (czy raczej porośniętych włosem w różnych odcieniach tej rudości, przyp. Wiedźma) bokach i zadzie, z czymś w rodzaju czarniawej grzywy na karku, szeroki (!) i mocny pysk, silne i długie łapy, wyposażone w pazury o wielkiej długości."

Przekład jest krzywy, bo mój, a z francuskim od dawna mi nie po drodze, jednak opis jest taki więcej koci.

Cytuj:
Wiedźma napisał(a):
Wśród ofiar Bestii znajdowali się wyłącznie wieśniacy, nie arystokraci.

W tym miejscu nie chodziło mi o ofiary, widziało i strzelało do niej jednak kilkunastu przedstawicieli arystokracji, chociażby człowiek nazwiskiem de la Chaumette który w kwietniu 1765 r kilkakrotnie postrzelił bestię w pobliżu swojej siedziby.


Tu się zgadza, Chaumette był szlachcicem, acz nie wiem jakie miał doświadczenia z wielkimi kotami. W każdym razie nie rozpoznał w Bestii wilka.

No ale dobrze, skoro wielki kot nie jest dla ciebie wiarygodnym kandydatem na Bestię, to jakie zwierzę jest?


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 01 Wrz 2012, 18:46 
Zaawansowany
Zaawansowany
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01 Sie 2012, 09:25
Posty: 259
Miejscowość: Sandomierz
Szczerze powiedziawszy ilekroć się nad tym zastanawiam natrafiam na dylemat. Kilkakrotnie analizowałem gatunki zwierząt proponowane jako bestie - hiena, wilk, niedźwiedź, różnorodne psie mieszańce czy w końcu ludzkiego przebierańca. Wszystkie one średnio wyjaśniają przypadek bestii a ich wygląd pokrywa się z opisami bestii tylko fragmentarycznie (dodatkowo część tych zwierząt miejscowi znali więc to dodatkowo negatywnie wpływa na te hipotezy) i nie wyjaśniają skali mordów jakich zwierzę się dopuściło. Raczej nie szukam też rozwiązania pośród gatunków wymarłych prehistorycznych drapieżców cudownie się objawiających, bo nie mamy tu do czynienia z afrykańskimi bagnami, morskimi głębinami czy innymi bezkresnymi obszarami o niewielkim zagęszczeniu ludzkiej populacji.
Poza bestią z Gevaudan znamy kilka podobnych serii ataków stworzeń niezidentyfikowanych gatunkowo które pociągnęły za sobą duże straty zarówno wśród zwierząt hodowlanych jak również ludzkie życie (Trosna, Rosja - 1893, 5 ofiar śmiertelnych; Płowdiw, Bułgaria - 1993, 16 ofiar śmiertelnych) ale nigdy nie były tak długie ani nie przyniosły tylu ofiar. Jednocześnie pomimo że sprawa bestii wydaje się być dobrze udokumentowana przy bliższym spojrzeniu wychodzą na jaw liczne nieścisłości i przeinaczenia.
Jesteś chyba pierwszą osobą która zaproponowała jako sprawców wielkie koty i przyznaje że chociaż nie do końca jestem do niej przekonany twoja teoria wychodzi i tak znacznie lepiej niż pozostałe. Faktycznie patrząc tylko pod kątem zachowania można by spokojnie postawić na lwa czy innego wielkiego kota (chociaż przytaczane w niektórych relacjach zachowaniach i sprycie bestii zdumiewają), ale biorąc pod uwagę rozbieżności w opisach pozostaję jednak przy swoim punkcie widzenia. :)


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 01 Wrz 2012, 19:20 
Zaawansowany
Zaawansowany

Rejestracja: 20 Cze 2010, 18:55
Posty: 212
Miejscowość: Żywiec
Moim zdaniem hipoteza z wielkim kotem jest strasznie naciagana, po pierwsze musimy sie zastanowic czy aby na pewno chodzi o jedno zwierze, po drugie skad lew czy tygrys we francji, po trzecie jesli zalozymy ze winny jest czlowiek z tresowanym zwierzeciem, to czemu akurat to mialby byc wielki kot, tak sie mi zdaje ze dostarczenie tak egzotycznego zwierzecia w tamtych czasach i wytresowanie go wymagaloby niesamowitego wysilku...zreszta tak sie mi wgl zdaje ze nie da sie dzikiego kota bez problemowo nauczyc zabijania ludzi...


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 01 Wrz 2012, 19:51 
Zaawansowany
Zaawansowany
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01 Sie 2012, 09:25
Posty: 259
Miejscowość: Sandomierz
Zgodzę się że liczba zwierząt którym przypisywana nazwa bestii budzi do dziś zastanowienie, bo jeśli miał to rzeczywiście być duży egzotyczny kot którego czy ktoś wypuścił czy szczuł na ludzi (chociaż rzeczywiście ciężko mi sobie wyobrazić jak miało by to wyglądać i jak taki człowiek miałby zachować nad przyzwyczajonym do ludzkiego mięsa potworem kontrole) to raczej zakładamy pojedynczego osobnika a z tym sporo ludzi się nie zgadza (ktoś wyżej chyba przytaczał relację o więcej niż jednym osobniku). Teoretycznie duży kot mógł pochodzić z menażerii lub mógł rzeczywiście zostać sprowadzony sprowadzony przez jakiegoś arystokratę, chociaż jeśli rzeczywiście to zrobił koszty były wtedy zapewne bardzo wysokie.


 Profil 
 
 Temat postu: Re: Bestia z Gévaudan
PostWysłany: 01 Wrz 2012, 20:33 
Zaawansowany
Zaawansowany
Awatar użytkownika

Rejestracja: 30 Sie 2012, 16:39
Posty: 247
Pabio napisał(a):
Moim zdaniem hipoteza z wielkim kotem jest strasznie naciagana, po pierwsze musimy sie zastanowic czy aby na pewno chodzi o jedno zwierze


Tego nie wiem, jednak istnienie więcej niż jednej Bestii nie musi wykluczać tego, że to kotowate.

Cytuj:
po drugie skad lew czy tygrys we francji


- Uciekł z menażerii, względnie jednego z nielicznych wtedy cyrków.
- Bogaty kretyn sprowadził sobie egzotyczne kociątko, kociątko wyrosło w wielkiego, wiecznie głodnego i trudnego do opanowania zwierza, zwierz może nawet kogoś uszkodził, więc kretyn się go pozbył, wyrzucając w plenery.
- Bogaty kretyn sprowadził zwierzę jak wyżej, a ono mu zwiało.
- Bogaty kretyn sprowadził zwierzę i z nudów nauczył zabijać wieśniaków.
- Wreszcie hipoteza egzotyczna, Bestia była fragmentem cudownie przetrwałej w górach populacji lwów europejskich, względnie jaskiniowych (te ostatnie, notabene, z tym swoim słabo pręgowanym umaszczeniem i krótką grzywą świetnie do opisu Bestii pasują).

Cytuj:
po trzecie jesli zalozymy ze winny jest czlowiek z tresowanym zwierzeciem, to czemu akurat to mialby byc wielki kot, tak sie mi zdaje ze dostarczenie tak egzotycznego zwierzecia w tamtych czasach i wytresowanie go wymagaloby niesamowitego wysilku.


Prywatne menażerie były od wieków dość popularne wśród najbogatszych, a posiadanie dużego drapieżcy uchodziło za swego rodzaju szpan, ponadto przywiezienie młodego osobnika nie byłoby aż tak trudne. Do Afryki po lwa berberyjskiego nie było aż tak daleko, statki z Marsylii pływały, proszę bardzo. Skombinowanie tygrysa wymagało nieco dalszej eskapady, bo w okolice Morza Kaspijskiego, ale jak kto miał pieniądze, to i tam mógł zawędrować.

Zresztą przypominam uprzejmie, że w osiemnastym wieku Francja posiadała kolonie w Ameryce Północnej i Południowej, Afryce oraz Indiach, posiadała także przedstawicieli w różnych krajach. Jakiż był problem dla urzędnika, plantatora, wojskowego wysokiej rangi, czy bogatego kupca, powracającego z kolonii, czy placówki dyplomatycznej, do macierzy, zabrać sobie w charakterze suweniru lwiątko, pumiątko, jaguarzątko, tygrysiątko albo lamparciątko? Albo i nawet dwa? Nie takie rzeczy z kolonii i do kolonii transportowano.

Cytuj:
zreszta tak sie mi wgl zdaje ze nie da sie dzikiego kota bez problemowo nauczyc zabijania ludzi...


Od razu mówię, że nie znam się na tresurze wielkich kotów i nie wiem w jakim stopniu dałoby się je ułożyć. Znaczy nie, wróć, wiem, że gepardy są układalne, bo w starożytności używano ich do polowań. Przypuszczam także, że lwy, jako zwierzęta stadne, a zatem naturalnie nawykłe do współpracy, są łatwiejsze do tresury, niż na przykład lamparty, trybem życia zbliżone do naszych domowych kocurów (i tak samo zapewne olewające tresera).

Poza tym zabijania samego w sobie kotecka nie trzeba uczyć, tu wystarczyłoby nauczyć zabijania na komendę. Albo prościej, przyuczyć zwierzę do jedzenia ludzi. Proste, acz ryzykowne, z tego względu, że w końcu kot mógłby zechcieć spożyć również tresera, aczkolwiek jeśli kot zaliczał się do tych stadnych i był przez człowieka chowany od małego, ten konkretny człowiek nie byłby wtedy postrzegany jako danie. No i trzeba byłoby również nauczyć zwierzątko przychodzić na wołanie, a to jest wykonalne.

Niemniej jednak nie upieram się, że ów hipotetyczny wielki kot musiałby być przez kogoś szczuty na wieśniaków, mógł równie dobrze działać na własną łapę.


 Profil 
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz [ 163 posty(ów) ] Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
księgarnia ezoteryczna Warszawa

cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group