Ostatnio czytałam artykuło tym, że bestią mogła być jakaś osoba posługująca się tresowanymi psami.
"Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przyjąć za możliwą interpretację, według której chodzi tu o połączoną aktywność więcej niż jednej osoby, posługującej się wielkimi tresowanymi psami. Tresowanie psów było zaś głównym zajęciem Jeana Chastela i jego synów... Chastelowie byli na usługach u hrabiego de Morangiès i u markiza d'Apcher, bardzo wysoko postawionych osobistości, tak więc nawet po ponad dwustu trzydziestu latach oskarżanie ich jest tylko hipotezą, której nikt poważnie nie podejmuje się zbadać.
Psy jakie się pojawiają w tej historii, z których jeden został ubity przez szlachcica o nazwisku Verny de la Védrines, były zapewne zabezpieczane jakimś rodzajem pancerza ze skóry dzika dobrze wygarbowanej i wzmocnionej. Ówczesna broń palna miała stosunkowo małą siłę przebicia, co tłumaczy liczne przypadki postrzelenia i następujące po nich okresy uspokojenia. Psy musiały lizać rany. Hipoteza o użyciu psów jest w dodatku zgodna z obserwacjami na temat technik ataku bestii. Np. charty afgańskie były tresowane do polowań na gepardy i lwy, a znane są z odwagi i zawziętości, jeśli się je tresuje specjalnie do atakowania. Te psy potrafią zedrzeć ubranie z ofiary, wyszarpać jakąś część ciała ofiary i porzucić ją w niewielkiej odległości. To, że psów było co najmniej kilka wynika z faktu, że ataki zdarzały się w tym samym czasie w oddalonych miejscach.
Co więcej, "bestia" (raczej jej pan) była świetnie poinformowana o tych słynnych polowaniach z nagonką i nigdy nie dała się na nich złapać, za to często napadała w najbliższej okolicy. A ponieważ ojciec i synowie Chastel brali udział w polowaniach, to i "nic dziwnego", że to oni przeważnie pierwsi byli na miejscu zdarzenia. "Bestia" potrafiła też szybko uciekać i to na dwóch nogach, gdy nie udało jej się zabić ofiary. Niektórzy nawet twierdzili, że ta sama bestia stając na tylnych łapach zaglądała im w nocy w okna, ale oddalała się i to nawet machając... kapeluszem. Za takie opowieści przypisywano autorom etykietkę "pomylonego".
Były jednak osoby, którym udało się bestię przegonić, w momencie gdy już dopadła jakąś ofiarę. Tak było w przypadku zaatakowanej grupy dzieci, gdy jednemu z nich, Jacques'owi Portefaix, udało się zranić bestię nożem osadzonym na kiju (za co chłopiec otrzymał stypendium królewskie i został oficerem; napisał też pamiętnik, w którym całkowicie uniewinnia wilki i psy, a oskarża nieznanego człowieka). Podobnie dzielna okazała się drobna kobieta, której niemowlę zostało zaatakowane - odgoniła ona bestię nacierając z furią, uzbrojona tylko w kamień.
Przypadek młodego i szczupłego, ale bardzo silnego pastucha, wskazuje już całkiem jednoznacznie na to że bestia była przebranym człowiekiem, ponieważ chłopak ten po zatakowaniu złapał bestię i unieruchomił. Bestia wyrwała się zręcznie i szybko uciekła. Pastuch wielokrotnie zeznawał, że bestia była przebrana jak zwierzę, ale uciekła jak człowiek."
Artykuł ten pochodzi ze stony
www.wikipedia.pl