Najwazniejsza relacja dotyczaca Dobhar - chu (wydry krolewskiej) pochodzi z XVIII wieku. Wszyscy, co czytali w Portalu artyukul o tym zwierzeciu, zapewne ja znaja, nie musze jej chyba przypominac.

Zwierze wystepuje rzekomo na terenie Szkocji, Irlandii i Anglii. Wizerunki podpisane jego nazwa przedstawiaja raz wydre, raz wielkiego gada. Tak naprawde do dzis nie wiadomo, czym ono moglo byc.

Zastanawiajace jest to, ze w obecnych czasach ilosc doniesien o Dobhar - chu jest znikoma. Czyzby wiec to stworzenie wymarlo

Jak dla mnie istnieje coś takiego jak Dobhar -chu.
Ludzie musieli widywać jakieś wydry, tylko przerośnięte.

Wdedług mnie to tam żadnej wydry-mutanta nie ma tylko może ludzie mylili ją z innymi stworzeniami a teraz jak wiekszość ludzi jest wykształcona i wie że jak pada to bogowie się w to nie mieszają dlatego pewnie nie mylą ją (w większości) z jakimiś mutantami i już zanikają relacje.

Moja ciotka jest zoologiem i ona mowiła że byl kiedyś taki gatunek ale go wytępiono go dla skóry itp., ta wydra królewska byl większa od zwyklej , mogła mieć wściekliznę i dlatego gryzła ludzi.

Zoolog się na tym zna. A na Zachodzie wytępiono sporo gatunków. Te, które żyły i i nas, ocalały. Te, co były tylko w zachodniej części, wyginęły bezpowrotnie.

jestem za tym ze to jakis gatunek ktrego nie znano wtedy

Słuchajcie , podobno dobhar-chu jest tylko mitem
Bo ta opowieść o nim została znaleziona w domu poety.

A podobno, a podobno. A świstak siedzi i zawija je w te sreberka.

PAWEL....czy możesz powiedziec o tym troszke więcej ??
A może najlepiej jakiś link do stronki, w której to wyczytałeś .

Wierzę, że istnieje Dobhar -chu. Pierwszy raz jak przeczytałam artykuł o tej "przerosniętej wydrze" od razu wiedziałam, że istnieje. Tak poprostu. Tyle razy stykałam się z różnymi stworami itp. W to wierzę najbardziej. Nie słyszałam o tym domu poety.