KryptoZoo
KryptoZoo >> Artykuły >> Inne artykuły
Poszukiwacze Yeti muszą być bardziej naukowi
Dodano: 2011-11-19 02:07:17

Wśród kryptozoologów - czyli tych, którzy tropią nieznane zwierzęta lub te znane tylko z podań - często można usłyszeć narzekanie, że nauka z głównego nurtu nie traktuje ich pracy poważnie i niewłaściwie określa ją jako pseudonaukę. Te błazny, obecnie wyruszające na wyprawę w Rosji, są dobrym przykładem tego, dlaczego tak się dzieje. Jak doniosły światowe media, zebrała się tam grupa entuzjastów potworów, którzy zorganizowali się, aby badać napływ obserwacji w Rosji Yetiego, lub odrażającego człowieka śniegu. Wśród uczestników poszukiwania znajdują się rosyjski bokser przemieniony w polityka, amerykanka twierdząca, że Bigfoot zamieszkuje jej rodzinne wiejskie strony, oraz jeden lub dwóch nieustraszonych naukowców. Wydaje się również, że mamy tu także do czynienia z prądem politycznym i zwykłymi działaniami lokalnych mieszkańców, aby zwiększyć ruch turystyczny w ich części świata. I tutaj pojawia się tarcie.

Jedną z rzeczy wyraźnie widocznych w tym projekcie jest różnica między nauką a pseudonauką: między prawdziwą a fałszywą nauką; między profesjonalnymi naukowcami a badaczami-amatorami. Naukowcy prowadzą gruntowne badania przez długie okresy czasu, sprawdzając dwa razy w celu upewnienia się, że są w stanie udowodnić swoje odkrycia. Charles Darwin - który był w zupełności amatorem - czekał dekady z publikacją swojej pracy na temat ewolucji, aby upewnić się, że będzie w stanie poprzeć swój argument. Istnieją tuziny takich przykładów. Nauka poszukuje dowodu zanim zrobią to pierwsze strony gazet (choć sporadycznie naukowcy poszukują nadmiernie entuzjastycznych wczesnych doniesień, nim określą podstawy swojej pracy - pamiętasz zimną fuzję?).

Projekty poszukujące potworów nie są w Rosji niczym nowym. Istnieje ogromna historia poszukiwań Ałmysa i Ałmasty. Ci mniejsi kuzyni Yetiego są znani w rosyjskim folklorze. Na początku XX wieku widywali ich mongolscy uczeni Badzar Baradiin i Tsyben Žamcarano, a później także Yöngsiyebü Rinčen, W 1958 roku rząd radziecki powołał "komisję do spraw człowieka śniegu", która z kolei zasponsorowała ekspedycję w góry Pamir, aby prześledzić obserwacje stworzeń w tym rejonie. Później naukowcy akademiccy, tacy jak historyk Borys Porszniew i doktor medycyny Marie-Jeanne Koffman, stali się szanowanymi rodzicami rosyjskich poszukiwań potworów. Ich następcy, Dmitrij Bajanow, Igor Burcew i inni, kontynuują tę tradycję.

Wbrew temu co mówią sceptole, podstawowe założenia kryptozoologii nie są pseudonaukowe. Biolodzy i zoolodzy regularnie odnajdują nieznane zwierzęta, istnieje również długa historia uczonych zajmujących się koncepcją potwornych stworzeń. Od Arystotelesa, Pliniusza i Linneusza po Richarda Owena i Charlesa Darwina naturaliści badali potwory i w dalszym ciągu to robią. Darwin sądził, że mogłyby one rzucić światło na pytania dotyczące generacji i transmutacji. Kryptozoolodzy wyznają opinię, że stworzenia takie jak Yeti czy Bigfoot mają większą teoretyczną akceptowalność ewolucyjną niż, powiedzmy, wilkołaki czy potwór z Jersey.

Problem nie leży w poszukiwaniu potworów, ale w tym, w jaki sposób do tego podchodzimy. To jest właśnie powód narzekań w Rosji. Potrzebujesz dowodu. Same założenia, twierdzenia i nagłówki gazet to nie wszystko. Kłębki sierści i ślady stóp znajdowane w jaskini w ramach wydarzenia przyciągającego uwagę publiki nie stanowią dowodu. Ludzie popierający kreacjonizm i teorię inteligentnego projektu próbują tego samego. Chcą przeskoczyć cały trud towarzyszący pracy naukowej i doskoczyć dokładnie do punktu, w którym ich pomysły są akceptowane.

Jest wielu kryptozoologów, którzy pracują pilnie, starając się, aby ich praca była należycie naukowa. Podchodzą do swojej pracy z inteligencją jak również energią. Będąc w większości amatorami, urzeczywistniają esencję naukowego wysiłku: poszukują nieznanego. Ich mniej akademiccy braciszkowie jednak regularnie ich podkopują. To pokazuje, że częściej niż nauka z głównego nurtu to właśnie sami kryptozoolodzy rzucają młoty we własną pracę.

Jeśli Yeti lub Bigfoot bądź jakikolwiek inny ich krewny gdzieś tam istnieje, pewnego dnia zostanie odnaleziony, prawdopodobnie przez amatora aniżeli profesjonalnego naukowca. Jeśli taki dzień nadejdzie, wszyscy my, sceptycy, będziemy musieli przemyśleć nasze stanowiska. Do tego czasu, jeśli kryptozoolodzy chcą być traktowani przez naukowców poważnie, będą musieli zachowywać się bardziej jak naukowcy aniżeli karnawałowi szczekacze. Zminimalizujcie cyrk, a gdy będziecie mogli pokazać Yeti światu, wówczas pojawi się respekt.

Brian Regal, Guardian.co.uk

Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios