Ku zdziwieniu wielu, z serca Afryki dochodzą doniesienia o obserwacjach zwierzęcia podobnego do tyranozaura. Jedna z takich relacji pochodzi od właściciela plantacji, Johna Johnsona i jego afrykańskiego niewolnika. W 1932 roku obaj podróżowali przez bagnistą dolinę Kasai. Nagle przez drogę przebiegł im nosorożec. który najwyraźniej nie zwrócił na nich uwagi. Wtem, ku ich ogromnemu przerażeniu, ogromny 13 metrowy ,,jaszczur" wybiegł spomiędzy drzew i zaatakował nosorożca. Kiedy już zabił ssaka i zaczął go pożerać, tubylec uciekł w panice, a Europejczyk przyległ do ziemi i zemdlał ze strachu. Kiedy się obudził, zwierzę nadal tam było, ciągle się posilając, dzięki czemu Johnson miał okazję do dokładnego przyjrzenia się gadowi. ,,To była ogromna bestia, przynajmniej 12-13 metrowej długości. Była czerwonawego koloru, z ciemniejszymi paskami na grzbiecie. Nogi były masywne; podobne z konstrukcji do lwich, zbudowane dla szybkości. To miało długi pysk i wiele zębów. Obżerało się mięsem nosorożca, który szarpał się, wciąż żyjąc. Kiedy stworzenie zjadło większość mięsa, wróciło do dżungli wolnym krokiem, z pełnym brzuchem." Tak naprawdę bardzo niewielu ludzi donosiło o spotkaniach z tyranozaurami, ale istniejące relacje są do siebie bardzo podobne. Możliwe, że nie chodzi tutaj o słynnego tyranozaura, a o jego bliskiego krewniaka, tarbozaura, który był nieznacznie większy. Czy jednak dinozaury mogą nadal istnieć? Nie należy zapominać, że tereny środkowej Afryki, zwłaszcza bagna Likouala, region wielkości Florydy, pozostają ciągle w 80 % niezbadane. Toteż ciągle napływające z nich doniesienia o spotkaniach z nieznanymi zwierzętami należy traktować poważnie.
|