W maju 1909 roku, kmdr Emil Smith wraz z żoną, spacerowali przed dużym, hotelem wypoczynkowym w Saltsjobaden, niedaleko Sztokholmu, kiedy nagle zauważyli dziwne stworzenie w Bałtyku. ,,To, co widzieliśmy, było dużą, ciemnoszarą masą, unoszącą się na wodzie", mówił Smith później. ,,Mierzyło 10-12 metrów długości i nie poruszało się". Nagle zwierzę zaczęło się ruszać, ,,tocząc się w wodzie", świadkowie przekonali się, że była to żywa istota. ,,Ten lewiatan kręcił się dokoła własnej osi, aż wysokie fale rozbijały się o brzegi. Nie widzieliśmy żadnego ogona, płetw, ani głowy". Miesiąc później, potwór, przez gazety szwedzkie nazwany "Saltsjobadsodjuret" lub w skrócie Saltie, pojawił się znowu. 25 czerwca sześć osób płynęło łodzią od jednej szwedzkiej wyspy - Husaro, do drugiej - Angodomen. ,,Kiedy przybyliśmy na miejsce, zaskoczyła nas mgła, ponieważ była dopiero siódma wieczorem. Zauważyliśmy duży, czarny obiekt, który początkowo wzięliśmy za małą łódź", powiedział później Anton Rundkvist, jeden ze świadków. Dwie godziny później, kiedy wracali z powrotem, zobaczyli trzy garby wychodzące z wody tylko 25 metrów od nich. Największy garb był szeroki na około 1 metr. "Żyję tu od siedmiu lat, widziałem foki i morświny, jednak nigdy nic takiego jak to", zapewniał Rundkvist. ,,Jednakże, rybacy ze Svartlogafjarden i Moji powiedzieli mi, że widzieli coś podobnego." We wrześniu 1913 roku, płynący statkiem Nils Osterman i jego żona zderzyli się z potworem niedaleko Vaxholm. ,,Byłem z moją żoną na naszej motorówce, podróżowaliśmy z prędkością 9 węzłów niedaleko Rindobaden, kiedy nagle łódź uderzyła w coś tak gwałtownie, że niemal się wywróciła!", opowiadał. ,,Nie było to jednak nic groźnego, wyłączyłem tylko silnik. Nagle usłyszeliśmy syczący dźwięk dochodzący od strony rufy, a kiedy postanowiliśmy to zbadać, ujrzeliśmy przerażającego potwora z trzema garbami na grzbiecie i grubą głową, przypominającego hipopotama z szeroko otwartą paszczą!". Po chwili potwór skrył się pod powierzchnią wody. Trzy lata później, latem 1916 roku, major Oskar W. Smith zauważył dziwne zwierzę niedaleko zaludnionej wyspy Lidingo. ,,Woda była gładka jak lustro, żadna łódź, która mogłaby wywołać fale, nie była widoczna. Jednak nagle pojawił się jakiś ruch i zobaczyliśmy potwora i jego niezwykłą, wężopodobną głowę!" Zwierzę miało przynajmniej 25 metrów długości, ponieważ grzbiet (pokryty dużą ilością garbów) znikał pod powierzchnią wody. Stwór poruszał się z prędkością dwóch węzłów, był widziany przez ponad minutę z odległości 100 metrów. W lipcu 1920 miała miejsce jedna z najlepiej udokumentowanych obserwacji Saltie, której dokonał młody rybak Einar Oberg, który udał się do Svinskar na polowanie na ptaki morskie. ,,Niedaleko od siebie, w płytkiej wodzie, zobaczyłem coś, co początkowo wziąłem za parę niespotykanie dużych morświnów, jednak wkrótce przekonałem się, że było to coś, co przypominało dwa straszne węże, długości przynajmniej trzech metrów i średnicy 50 cm. Płynęły z głowami ponad powierzchnią wody, a kiedy były blisko, koło 15 metrów, ode mnie, jeden z nich odwrócił głowę i zaczął się na mnie patrzeć. Byłem przerażony, uciekłem z plaży i biegłem jeszcze długo, zanim nie ochłonąłem. Saltie przestała pojawiać się w latach 20' i nic nie wskazuje na to, aby zaczęła się znowu pojawiać w Bałtyku.
Źródło:
http://kryptozoologia.w.interia.pl/