Putin prawie jak Hannibal przejedzie przez Alpy na mamucie.

Wcale nie głupi pomysł, jak zwykłem mawiać: za mamutów było lepiej. Może te czasy jeszcze powrócą

U nas chcą odtworzyć tura: https://www.facebook.com/PolskaFundacjaOdtworzeniaTura, a to jest jeszcze trudniejsze, bo chodzi o zwierzę, którego części miękkie uległy rozkładowi. Mamy też zakonserwowanego nosorożca włochatego, więc w sumie może to być początek czegoś ciekawego . Wielka fauna Europy była pierwotnie podobna do afrykańskiej, tylko zimnolubna*. Żyły tu słonie (mamuty), nosorożce, hieny, lwy (a dokładnie lwotygrysy, bo tym był lew jaskiniowy). Zamiast bawołów były żubry i tury, zamiast zebr - dzikie konie, zamiast likaonów - wilki. Antylopy zastępowały jeleniowate. Możliwe, że w Europie żyły nawet strusie. Może więc za jakiś czas na safari nie będziemy musieli wyjeżdżać za granicę .
___
*były i różnice - brak wyraźnie nieprzepadających za zimnem małp, żyraf, hipciów i oczywiście krokodyli, a za to obecność niedźwiedzi, a w zimniejszym klimacie - piżmowołów.

Z turem to bym nie szarżował. Żubry są dosyć spokojne ale potrafią narobić szkód, a podobno tury były dużo bardziej złośliwe i niebezpieczne. Średnio przydatne w lasach.

I pewnie dlatego zwał się Panthera leo spelaea i był podgatunkiem lwa. Ten lwotygrys. Boże, ty widzisz i nie grzmisz...



Dzikie konie w zasadzie posiadamy, w postaci koników polskich, których tabunki w stanie dzikim żyją w Popielnie i Białowieży.



Żubry robią rolnikom ból głowy, a co by zrobiły tury? Cinko to widzę. No i te choroby odbydlęce, skoro żubry mają z tym problem, to jeszcze bliżej spokrewnione z bydłem domowym tury będą łapały wszystko jak leci.

Tym bardziej, że natura i zwierzęta "odzwyczaiły" się od tura i nie wiadomo jak kolejny duży roślinożerca wpłynąłby na ekosystem.

Poza oczywistymi szkodami jakie mogą wyrządzić ludziom raczej nic by się nie zmieniło. Jak "zwrócili" żubra Biesom żadnych większych szkód nie zanotowano, no może poza paroma złamaniami wśród nieszczęśliwych kierowców którzy natrafili na jurnego byczka , żubr i tur to mniej więcej to samo bydle.

BiGi, żubry już tworzą problem, bo puszcz bezkresnych pozbyliśmy się dawno i zwierzątka nie mając się gdzie podziać chodzą się posilać na pola. A to rolników bynajmniej nie uszczęśliwia. Wrzuć teraz w ten ekosystem kolejne wielkie bydlę i wesoło nie będzie. Oraz nie, żubr i tur chociaż zaliczają się do plemienia Bovini, to nie jest to samo. Żubrowi bliżej do bizona, niż do tura, czy bydła domowego.

Chodziło bardziej o rozmiar ( żubr i tur to duże bydlaki, nie chodziło mi o szczegółowe rozmiary, taki skrót myślowy). Nie wiem za bardzo jak na innych stanowiskach żubra, ale w Bieszczadach jakoś sobie żyją i nie napastują ludzi. W tym smutnych jak ekhem, czasach wszystkie zwierzęta wyłażą na pola, ba dzikom spodobały się miasta, dlatego nie uznałem tego za problem, to norma. Zmniejszanie się stanowisk zwierzyny + nagonka na myśliwych przez zielonych, którzy widzą las raz do roku i mamy że tak powiem burdel.

To wyobraź sobie żubry wychodzące na miasta, to już by było nieco problemem. Nie mówiąc już o turach. Dodatkowo jeśli chodzi o Puszczę Białowieską to należy dodać że po stronie Białoruskiej (większej) postawiono płot wzdłuż granicy, dzielący fizycznie puszczę na dwie części i uniemożliwiający zwierzętom swobodne wędrówki na całym terenie lasu. A to oznacza, że tym chętniej opuszczają one las i wychodzą na pola. Wprowadzenie do kompleksu leśnego kolejnego wielkiego ssaka zajmującego podobną niszę do żubra tylko nasiliłoby ten proces.

Może dlatego, że gęstość zaludnienia w Bieszczadach jest nieduża i nie uprawą roli większość mieszkańców zarabia na życie. Okolice Puszczy Białowieskiej ludzi więcej i pola są, a na polach szkody. Jeleń potrafi być bólem dla rolnika (pamiętam jak jednego roku jelenie opitoliły nam całe pole młodych buraków, ku mej uciesze, bo nie musiałam tego cholerstwa pielić), a tak wielkie bydlę jak żubr to już w ogóle, zwłaszcza, że żaden płot ani elektryczny pastuch go nie zatrzymają. Będzie chciał wejść na pole to wejdzie, zeżre co jego, stratuje drugie tyle i cześć. No to jak dołożysz tura, to problem będzie większy.



Dziki, proszę pana, podobnie jak sarenki to się częścią populacji w ogóle przerzuciły na żywot śródpolny. Po żerowaniu chowają się w jakichś miłych krzakach, a takich wśród pól na ogół nie brak, i są bardzo zadowolone. Niemniej nie wiem czy należałoby w ten bigos dokładać kolejne wielkie zwierzę.

Przypominam, że w województwie podlaskim dziki już powodują wielkie szkody i mówi się o odstrzałach. Teraz wyobraźmy sobie tury, których liczba naturalnych wrogów wcale nie jest taka duża.

Tur stanowiłby spory problem, prawda, ale niech ktoś spróbuje to wytłumaczyć zielonym.

kurde a pierwszy mowili ze mial byc dodo

Miał być klonowany mamut. Jakoś rok czasu i słuch po tym zaginął, moim zdaniem w dzisiejszych czasach nie ma jeszcze szans żeby sklonować zwierze tak aby przetrwało tyle ile żyło w swoich czasach, zdarzało się ożywianie jakiegoś wymarłego gatunku koziorożca, i zmarł po 15 minutach na niewydolność płuc.Takie przypadki będą się jeszcze przez długi czas powtarzać zanim wreszcie uda się przywrócić do życia jakiś wymarły gatunek na nowo .