Słowo ,,bunyip" zaczerpnięte zostało z języka Aborygenów, gdzie oznacza ,,diabła" lub ,,duszę". Aborygeńska mitologia obfituje w wiele istot z pogranicza snów i rzeczywistości - bunyip jest jedną z takich bestii, duszą zamieszkującą rzeki, jeziora, bagna i starorzecza. Bunyip był niebezpieczny dla ludzi - bronił swojego podwodnego domu, a nocą wychodził z niego i polował na kobiety i dzieci. Jednak dla białych jest to tajemnicze zwierzę zamieszkujące Australię. Wyobrażenie zwierzęcia w oczach osadników różni się znacznie od tego, które przedstawiają rdzenni mieszkańcy - aborygeński agresywny mięsożerca we współczesnych spotkaniach to raczej roślinożerne zwierzę. Ale i tutaj występują dwa rodzaje obserwowanych zwierząt. Pierwszy typ to stworzenie o głowie przypominającej psią i dość długim, mocno owłosionym tułowiu. Drugi typ (rzadszy) opisywany jest jako posiadający długą, grzywiastą szyję. Spotkania z "psiogłowym" bunyipem miały miejsce w Nowej Południowej Walii, Victorii a także w Tasmanii. Relacje z obserwacji długoszyjego zwierzęcia pochodzą z tylko z Nowej Południowej Walii. Dużo przypadków spotkań z nimi jest zaskakująco podobnych. Gilbert Whitley z Australian Museum zajął się nimi w 1939 roku i stworzył prawdziwą kolekcję doniesień, która z czasem była uzupełniana.
W czerwcu 1801 roku Charles Bailly i kilku francuskich badaczy podróżowało wzdłuż brzegów rzeki Swan (obecnie ponad Perth). Nagle usłyszeli straszny ryk, głośniejszy od odgłosów wydawanych przez byka, dochodzący z trzcin. Uciekli, ponieważ spodziewali się natknąć na straszliwego potwora. Inny badacz, Hamilton Hume, potwierdził istnienie takiego zwierzęcia. Doniósł on (podczas spotkania z 19 grudnia 1821 roku), że w listopadzie 1821 roku zobaczył zwierzę w jeziorze Bathurst, które przypominało, jego zdaniem, ,,manata lub hipopotama". Zaoferowano mu nagrodę za przywiezienie czaszki lub skóry stwora, co jednak mu się nie udało. Jednak relacje z podobnych obserwacji powtarzały się. E.S. Hall, który posiadał farmę niedaleko Bathurst, napisał list do ,,Sydney Gazette" (numer z 27 marca 1823 roku), że w listopadzie 1821 roku widział i słyszał dziwnego potwora wydającego odgłosy takie jak morświn i posiadającego głowę buldoga. Inni również widzieli zwierzę w grudniu 1822 roku. Tubylcy twierdzili, że był to pożerający dzieci ,,diabeł" i bali się podejść blisko brzegu jeziora.
Thomas Atoll Fletcher dowiedział się od Aborygenów, że niedaleko Murrumbidgee zabili oni stworzenie nazywane przez nich katenpai. Otrzymał on od nich czaszkę i wysłał szkic zwierzęcia do gazety ,,Sydney Morning Herald" (9 lutego, 1847 rok). Czaszka została przebadana przez W.S. Macleay'a, który stwierdził, że jeżeliby miałoby to być nowe zwierzę, musiałoby być umiejscowione pomiędzy koniem, a lamą. Później dodał, że mogłoby to być zdeformowane źrebię. Angielski anatom, sir Richard Owen, do którego później została wysłana, opisał ją jako czaszkę cielaka. Który z nich miał rację, lub czy może był to nowy gatunek, raczej się nie dowiemy, ponieważ czaszka znikła w przepastnych piwnicach Australian Museum.
W 1852 roku "psiogłowy" bunyip został zaobserwowany w tasmańskim jeziorze Tiberias. Opisano go później jako długiego na 4 stopy, z łbem podobnym do buldoga i czarnym, obfitym futrem. Płynąc przez jezioro, Charles Headlam oraz jego przyjaciel o mało co nie wpadli na zwierzę. Stwierdzili później, że stwór miał wielkość dorosłego owczarka pasterskiego i wyposażony był w dwie małe, przypominające skrzydełka, płetwy. Przez cały czas pozostawał na powierzchni wody, dopóki nie stracili go z oczu.
W 1872 roku trzej mężczyźni obserwowali zwierzę pływające w lagunie Midgeon w Nowej Południowej Walii, przez jakieś pół godziny. Jeden ze świadków opisał stwora jako wielkości dużego psa, z czarną, połyskującą, długą sierścią, poruszającą się wraz z ruchami wody opływającej ciało zwierzęcia. Nie zauważył on ogona, a sierść na głowie była zbyt długa i poskręcana aby dostrzec oczy, ale uszy były bardzo dobrze widoczne.
W 1886 roku paru handlarzy końmi, jadący wzdłuż rzeki w okolicach Canberry, kiedy ujrzeli ,,psiogłowego" bunyipa, wielkości psa, o białym futrze. Zaczęli rzucać w niego kamieniami dopóty, dopóki nie zniknął im z oczu. Podobną bestię postrzelono w Nowej Południowej Walii - zaczęła uciekać w kierunku laguny, wydając przedziwne dźwięki. W 1890 r. nie powiodła się ekspedycja z zoo w Melbourne mająca na celu schwytanie bunyipa, widzianego w dystrykcie Euroa niedaleko Victorii. Bernard Heuvelmans wspomina także o spotkaniu w 1932 r., niedaleko tam wielkiej hydroelektrowni na Tasmanii.
Stocqueler, przyrodnik pływający po rzece Murray w 1857 roku, widział i narysował ,,słodkowodne foki". Miały one dwie pary płetw, długą, łabędziopodobną szyję, psią głowę i owłosione ciało. Mierzyły od 5 do 15 stóp długości. Kiedy pokazał rysunki tubylcom, ci orzekli, że byli to ,,bracia bunyip'a".
Osadnik żyjący niedaleko Mount Gambier w południowej Australii, widział w 1853 roku dziwne zwierzę o długości 12-14 stóp pływające w lagunie niedaleko jego domu. W 1872 roku pasterz widział podobnego morskiego stwora w lagunie Midgion niedaleko Narrandery w Nowej Południowej Walii. W tym samym roku dziwne zwierzę widziane było w jeziorze Corongamile, w Victorii, gdzie tak przestraszyło świadka, że ten wywrócił własną łódź. Człowiek o nazwisku D'Arcy powiedział, że było to: ,,zwierzę tak duże, jak pies myśliwski, miało okrągłą głowę, jednak pozbawioną uszu". W 1890 roku do zoo w Melbourne dotarły nie potwierdzone później wieści o schwytaniu stwora podobnego do bunyip'a w dystrykcie Victoria. Siedemdziesiąt pięć lat później, w maju 1965 roku, myśliwi z Mirramac Plains przeszukiwali brzegi rzeki Nearang, po tym, jak miejscowi rolnicy usłyszeli dziwne, mrożące krew w żyłach ryki i zauważyli dziwny niepokój w wodzie. Niektórzy twierdzili, że był to krokodyl (oficjalnie nie występujący w rzece), jednak starsi orzekli, że bunyip wrócił...
tekst z:
http://kryptozoologia.w.interia.pl/
Oto rysunki tego bunyip'a :