Wiedźma napisał(a):
Tu nie chodzi o sposoby stylizacji, tylko o to, że silnie wystylizowane zwierzę może nie przypominać samo siebie. Oraz nabyć cech nietypowych dla gatunku, który reprezentuje. Na płaskorzeźbie, której zdjęcie wstawiłam w ten wątek, znajduje się, twoim zdaniem byk, tak? No to spoko, od dzisiaj możemy zacząć szukać tajemniczego przedstawiciela rodziny Bovinae, który ma róg na nosie, krótką trąbę jak tapir i rozwidlony ogon, bo tak wygląda zwierz na płaskorzeźbie. To co, szukamy?
Tylko że ja ze swoją wiedzą na temat sztuki wczesnego Średniowiecza interpretuję to przedstawienie krowy czy tura trochę inaczej - to jest górna i dolna warga, a nie róg i trąba, a rozwidlenie ogona jest rozchyleniem pędzla na nim, związanym z wykonywanym gestem. Stylizacja tych rozchylonych części bierze się z częstego w tym okresie podporządkowania przedstawień zwierząt symbolom.
Właśnie na tym polega cała sprawa, żeby znać ZAKRES, w którym dana sztuka zniekształcała przedstawienia zwierząt. Ale masz rację o tyle, że ja sam, gdy zobaczyłem tę kaptorgę, nie byłem pewien, czy są to jakieś zwierzęta nieznane nauce (niekoniecznie kryptydy - może po prostu zwierzęta fantastyczne - wilki z krowimi ogonami, chociaż tego rodzaju połączenie wydaje mi się mało widowiskowe, jak fantastyczne bestie), czy też trafiłem na nieznany sobie sposób stylizacji, bo sztuka słowiańska była bardzo różnorodna. Tę drugą hipotezę odrzuciłem dopiero, gdy znalazłem płaskorzeźbę z Wiślicy. Ale wciąż równoprawna jest trzecia hipoteza - że jest to zniekształcenie ogona o charakterze już nie artystycznym, ale symbolicznym, za czym przemawia właśnie analogia w postaci krowy z tego samego fryzu zwierzęcego. Żeby tę hipotezę odrzucić, potrzebne byłoby trzecie przedstawienie wilczka z krowim ogonem - ale takie, na którym on by się za niego nie łapał.