Filmy przedstawiające kryptydy mają to do siebie, że nigdy na nich nic dobrze nie widać.
Równie dobrze mogło to być... wszystko! Jakieś śmiecie, łódka, ryba, może nawet pies.
Film jest za krótki i kręcony ze zbyt dużej odległości, żeby dojrzeć więcej szczegółów i snuć ewentulane domysły...
Dla mnie to tylko amatorski film, na którym jakieś czarne "coś" pływa sobie po jeziorze. Żadna nowość.
P.S. Moja siostra cioteczna mieszka w Ontario, chyba nawet niedaleko tego jeziora. Nie słyszałam od niej o żadnych pływających monstrach