Witam.
Parę lat temu miałam taką przygodę: wracałam wieczorem na rowerze do domu, było około 23, ulica gruntowa, ale oświetlona. Na poboczu pod płotem zobaczyłam jakieś zwierzę, początkowo myślałam, że to pies, bo wydawało się stać na czterech łapach (trudno byłoby mi to określić, trawa, w której stało, była dość wysoka). Kiedy miałam już je minąć, zwierzę wyskoczyło przede mnie i biegło jakieś dwa, trzy metry przed rowerem, wtedy zauważyłam, że porusza się na dwóch tylnych łapach, dwie przednie trzymając przed sobą. Miało około pół metra wysokości, może nieco mniejsze, piaskową barwę i przypominało zminiaturyzowanego dinozaura - mała główka, długi ogon jak u jaszczurki. Po chwili skręciło w boczną uliczkę, jeszcze przez moment widziałam, jak nią biegnie, a po chwili się zatrzymuje, jednak byłam zbyt przestraszona, aby pojechać za nim, i wróciłam do domu.
Co to mogło być? Zapewniam, że ta historia jest prawdziwa, jednak nie znam nikogo poza mną, kto również by to widział. W okolicy nie ginęły żadne zwierzęta ani nie były okaleczane. Dodam jeszcze, że dzielnica, w której miało to zajście miejsce, graniczy bezpośrednio z polami i lasami, a ulica, na której owego "jaszczura" widziałam bezpośrednio się z nimi łączy.
|