zarack napisał(a):
Musiałaś naprawdę blisko być skoro widziałaś "cienkie, gadzie źrenice".
Cóż, byłam na tyle blisko, że gdyby to był pies, to miałby czarne oczy. Tymczasem to coś miało białe. Więc albo źrenic nie miało w ogóle, albo były one bardzo cienkie. Wpisałam wersję o cienkich źrenicach, ponieważ istota bez źrenic była ślepa, a stwór poruszał się zbyt pewnie. "Konwulsja" wywołana była bólem bądź zaburzeniami psychicznymi, bo na drodze stwora nie znajdowało się nic, o co mógłby się wywalić.
zarack napisał(a):
Pewnie zwykły zdziczały pies (chory?).
Możliwe, jednak:
- nie wiem, czy pies może przeżyć z tak wygiętym tułowiem
- kształt czaszki - mogła być to jakaś rasa z takimi fałdkami, choć ja obstawiam, że to odkształcenie czaszki (fałdy się nie "bujały", wydawały się stabilne jak kość)
- specyficzny sposób chodzenia
- pies, nawet najdziwniejszy, zostawia ślady - chyba że w nocy spadł niewidzialny, szybkoschnący deszcz
- brak uszu, łeb był absolutnie gładki poza tymi pokarbowaniami
- również brak ran po usuwaniu uszu, choćby zarośniętych, głowa niemalże nieskazitelnie biała
- ogon, który nie daje mi spokoju - długi jak u lemura, nie znam psiej rasy z takim ogonem, ten "efekt kości" mógł być prążkowaniem (WTF?! To może to lemur był jakiś?
), choć równie dobrze mógł być po urazie/zjedzony przez robale, ale pozostaje jedno, zasadnicze pytanie - JAKI PIES MA CHOWANY OGON?!
- wypustki, choć mógł stroszyć sierść, dając taki efekt
- kolorystyka - ktoś zna jakąś psią rasę, która jest
cała brązowa, a łepek ma
nieskazitelnie biały?
zarack napisał(a):
Co do świecenia to być może mokra sierść?
Kreaturka wyglądała na umorusaną, więc światło latarni mogło się odbić od mokrego brzucha.
zarack napisał(a):
Późno było, a Ty zmęczona. I może za dużo artykułów o kryptydach na raz przeczytałaś. Mózg różne figle lubi płatać.
To też możliwe, choć stworek nie przypominał żadnej znanej mi kryptydy. Po namyślaniach mgliście skojarzył mi się z Chupą, jednak to chyba nie to...