Pewnie wiele gatunków już u nas się zaaklimatyzowało jak u siebie. Osobiście widziałem wspomnianą przez Ciebie norkę amerykańską...super drapieżnik, brakuje jej tylko skrzydeł i już nic jej by nie umknęło, jest niesamowicie zwinna i doskonale pływa, więc może z łatwością konkurować z naszymi rodzimymi. Złapałem także raka sygnałowego w miejscu gdzie spodziewałem się naszego szlachetnego. W Bieszczadach spotkałem jaszczurkę murówkę, lub murową zależy jak kto zwie, ale w tym wypadku należy wykluczyć działanie człowieka, na szczęście jeszcze nikt nie może wytyczać granic dla zwierząt:) Ale chyba najbardziej bolesnym znaleziskiem dla mnie było parę lat temu wyłowienie perccottus glehni. Na początku byłem zafascynowany tą rybką, ładną na swój sposób bestia o niewielkich rozmiarach. Pochodzi ona z rzeki Amur. Lecz hodując ją w domciu stwierdziłem, że jest niesamowitym zagrożeniem dla naszej fauny. Nie osiąga wielkich rozmiarów, przebywa w wodach przybrzeżnych często na płyciznach, wiec jest ciężko osiągalna dla innych drapieżników. Ale jest strasznie żarłoczna i zjada rybki prawie swojej wielkości, wiec krótko mówiąc wycina nasze rodzime idealnie. Teraz już są doniesienia, że zadomowiła się w Wiśle..więc nic dodać nic ując..... Gatunki przybyłe do słodkich wód z naszych słonych chyba nie dotyczą tego tematu. Wszyscy wiemy, że w Wiśle na stałe zadomowiło się już parę gatunków babek jak też sporadycznie łowione są flądry. Babki także stanowią duże zagrożenie ze względu na swoje zakusy kulinarne.
Wszytko się zmienia, jedne gatunki odchodzą drugie przychodzą, natura zawsze znajduje równowagę i zapełnia nisze. Kiedyś Polska była stałym miejscem przelotu sępa płowego...dziś uśmiechamy się na sama myśl.
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Acha, jeśli kogoś interesuje hodowanie babek lub perccottusa mogę złapać i przesłać żywe osobniki. Fajne są w obserwacji i nie trudne w hodowli. Zjedzą wszystko byle było to mięcho.