Tak więc, coś wystraszyło moją sukę, Belę. Jeśli przeczytacie do końca, poznacie wszystkie szczegóły sytuacji.
Godzina ok. 08:30, ulica Borowska we Wrocławiu. Wracałem z moją suczką (średniej wielkości mieszaniec labradora, 3 lata, właśnie ma cieczkę przez co jest trochę bardziej agresywna w stosunku do innych suk, ostatni raz szczepiona w maju tego roku, ostatni miesiąc jest na lekkiej diecie odchudzającej) z porannego spaceru (ok. 20 – 30 minut chodzenia po parku i okolicach). Pies jak zwykle tryska energią, węszy, ciągnie za smycz, chce się bawić, etc. Nagle przystaje (ok. 6 m od przejścia dla pieszych przez które właśnie przeszliśmy) i zaczyna bardzo intensywnie węszyć.
Z początku pociągnąłem lekko za smycz chcąc ją ponaglić, ona jednak (inaczej niż zazwyczaj) stawiła opór i dalej węszyła w trawie, mam wrażenie że wtedy (stałem przodem do psa i jezdni a tyłem do blokowiska) coś przebiegło trawnikiem po drugiej stronie chodnika (oddzielało mnie od niego 3 metry chodnika i ścieżka rowerowa). Gdy się odwróciłem, nic nie zobaczyłem (na trawniku wala się tam mnóstwo śmieci, ocieplają budynki niedaleko).
Pies nagle oszalał ze strachu (Bela nie boi się żadnych psów, koni, gryzoni, kotów, ptaków... Boi się tylko krzyku kogoś z rodziny i ludzi niosących jakieś duże przedmioty), podkuliła ogon, sierść na jej grzbiecie i karku się zjeżyła, zaczęła się obracać i szukać czegoś wzrokiem jak szalona... Bela mieszka u mnie już 2 lata i nigdy nie widziałem jej w takim stanie, dobermany, amstafy, pitbule, czy inne (czasami 2 razy większe od niej) psy zazwyczaj wolą ustąpić gdy ona zaczyna warczeć czy nawet próbuje je pogryźć. Nigdy nie widziałem by się bała, zawsze to ona była stroną dominującą (a gdy druga strona starała się opierać Bela pokazywała „kto tu rządzi”).
Teraz pytanie, co to mogło być? Z zwierząt żyjących w tym rejonie miasta moge wymienić:
- Szczury,
- Myszy,
- Gołębie, wróble, wrony, etc.
- Psy,
- Koty,
- Fretki,
- Żaby,
- Wiewiórki,
- Krety,
- Jeże.
Wszystkie te zwierzęta Bela zna i uważa co najwyżej iż są dobrymi partnerami do zabawy lub czymś co warto pogonić. Nigdy się ich nie bała, teraz siedzi już 3 godzinę skulona i podrywa się na każdy odgłos.
Podsumowując:
- Na ulicy nie było samochodów a na chodnikach ludzi,
- Ja widziałem tylko ruch, sam nie wiem czy to było żywe,
- Bela jest psem który nie należy do strachliwych a teraz jest przerażona,
- Została zabrana z ulicy na Słowacji i przywieziona do Polski 2 lata temu,
- Ma 3 lata, jest dość młoda,
- Nie była ostatnio szczepiona, więc omamy po lekach odpadają,
- Jest na diecie lekkostrawnej, odchudzającej, ale nie chodzi głodna (to dla Ciebie
Chupas)
- To coś zostawiło wyraźny ślad zapachowy, inaczej Bela przeszłaby nad starym tropem nie myśląc nawet o nim,
- Raczej nie znała tego czego się przestraszyła,
- Kilkakrotnie zdarzało się już że warczała na coś co powąchała, jednak to było w parku (spory kawałek od domu), myślałem wtedy ze czuje zapach innej suki.
- Leży wciąż przy drzwiach, jakby czegoś pilnowała, jednocześnie kuli się za rogiem szafy, jakby się chowając,
- Przed tym incydentem zachowywała się zwyczajnie,
- Mieszkamy w blokowisku, dookoła tylko wielkopłytowce i supermarkety,
- Do ZOO jest kawał drogi,
- Do ogrodu botanicznego też,
- Borowska w dni powszednie jest bardzo uczęszczaną ulicą,
- Park jest raczej średni, brak tam stawu ale zdarzają się żaby,
- Ostatnio sporo gołębi ginie (ale to pewno sprawką kotów),
- Nic mi nie wiadomo o podobnych sytuacjach z udziałem innych osób i zwierząt.
Mapka.
To tyle, liczę że ktoś z was ma jakieś rozsądne wyjaśnienie (fanom teorii „pustego księżyca” podziękuje...). Trochę mnie niepokoi stan Beli, jak poradzicie coś i na to będę bardzo wdzięczny.
Pozdrawiam,
Mangel.