Witam państwa!
To mój pierwszy post(i temat zarazem
) na tym forum. Od niedawna interesuje mnie temat kryptozoologi. Zainspirowało mnie do tego pewne spotkanie, które miało miejsce w w roku 2006. Konkretnie w wakacje, byłem u rodziny w pobliżu miejscowości Koziegłowy. Domek stoi ok 50m od lasu, dalej jest 100m lasu, droga, i dalej daleko, daleko las. Ok. godziny 19 poszłem do lasku z śp. labradorem Borysem. Nagle pies zaczął zachowywać się dziwnie, coś zaczeło biec w naszą stronę, miałem zacząć uciekać, ale zauważyłem, że to tylko trzy zające i sarna. Pewnie uciekały przed innym spacerowiczem. poszłem dalej i byłem blisko drogi (ok. 10m) coś weszło na ulice (była położona pół metra nad poziomem lasu. Stwierdziłem, że to dzik, ale poruszał się niezwykle ociążale, na pierwszy rzut oka był to chory dzik. Jednak miał na plecach wachlaż skórny/wypustki kostne/kolce. Poszłem do domu zamknęłem wszystko dokładnie i długo nie mogłem spać.
Może był to jakiś odmieniec dzika, chora chucacabra (ach, ta chora wyobraźnia), albo coś innego?
Co o tym myślicie?