Kilka miesięcy temu filipińska prasa zamieściła pełne grozy informacje o tajemniczym humanoidalnym stworze, który atakował mieszkańców położonych w dżungli wiosek oraz ich bydło.
Atak na strażników
Według informacji dziennikarzy pracujących dla Daily Star i Sun Star, którzy powołują się na relacje świadków, stwory, które niespodziewanie wyszły z lasu, są wielkości człowieka. Nie przypominają jednak homo sapiens z wyglądu. Amamongo to duża, wydaje się że jedna z największych małpa.
Jedno z pierwszych spotkań z Amamongo miało miejsce w nocy z 9 na 10 czerwca zeszłego roku w pobliżu miasta La Castellana. Dwóch strażników hacjendy, Elias Galvez i Salvador Aguilar, wybrało się na rutynowy obchód gospodarstwa. Obaj mężczyźni czynili tak co wieczór; był to ich zawodowy obowiązek, za który pobierali miesięczne wynagrodzenie.
Nagle z ciemności wyłoniło się duże człekopodobne stworzenie, które zaatakowało strażników łapami zaopatrzonymi w długie pazury. Mężczyźni nie czekali, aż stwór ich pozabija, tylko uciekali przerażeni na oślep przez dżunglę. Kiedy się opamiętali, okazało się, że jeden z nich, Salvador Aguilar, ma poważne obrażenia na całym ciele, które wymagają hospitalizacji.
W szpitalu w La Castellana stwierdzono dwojakie obrażenia na ciele strażnika. Jedne pochodziły od kolczastych krzewów, które porastają okolicę, a inne od łap i pazurów nieznanego zwierzęcia. Informacje o ataku na strażników hacjendy dotarły do lokalnej a potem krajowej prasy. Dziennikarze, którzy podążyli tropem Amamongo dowiedzieli się, że nie było to pierwsze spotkanie z tym stworzeniem.
Relacja kapitana policji
Oficer policji w La Castellana, kapitan Torres, przekonywał dziennikarzy, że jeszcze w maju doniesiono mu o ataku Amamongo na jedną z wiosek. Stwór zabił kilka kurczaków i kozę, a następnie nie zrażony obecnością ludzi, posilał się wnętrznościami zwierząt. Kapitan Torres przeanalizował dokładnie zeznania wieśniaków. Wynikało z nich, że Amamongo jest zjawiskiem typowym dla okolic wiejskich, gdzie wśród lasu rozsiane są niewielkie wioski rolników i pasterzy. Monstrum unika skupisk ludzkich, nigdy nie zanotowano jego obecności w pobliżu posterunku policji lub garnizonu wojska. Torres jako jeden z nielicznych przedstawicieli władzy potraktował lęki wieśniaków poważnie i zalecił im organizowanie stałych patroli, które obserwowałyby okolicę i swoim zachowaniem odstraszały Amamongo.
W czasie składania zeznań wieśniacy zdecydowanie odrzucili sugestie, jakoby stwór miał być demonem lub duchem ukazującym się o określonych porach dnia lub nocy. Podkreślali, że chodzi o żywe stworzenie, o zwierzę podobne do małpy i człowieka.
Opowieść burmistrza
Filipiny to wyspiarski kraj, obejmujący ponad 7 tysięcy wysp. Z tej ogromnej liczby tylko 900 wysp jest zamieszkanych lub spenetrowanych przez ludzi. Miasto La Castellana położone jest w podnóża górskiego łańcucha Mount Kanlaon . To jedyne miejsce, gdzie może kryć się Amamongo. Tak przynajmniej twierdzi burmistrz La Castellana. Wyspa Western Visayas, na której położone jest miasto, należy do gęściej zaludnionych w archipelagu Filipin. Żyją na niej małpy, ale to niewielkie stworzenia zamieszkujące górne piętra lasu. Nikt nigdy nie słyszał o człekokształtnych małpach na Filipinach czy w ogóle w tym regionie Azji.
Na dokładne informacje dotyczące Amamongo przyjdzie nam chyba trochę poczekać, przynajmniej do chwili, kiedy stwór nie zdecyduje się zaatakować ponownie.
Znalezione na
Makbet.plWie ktoś coś więcej? Nie wiem czemu, ale bardziej wierze w to, niż np w Yeti.