Nie chcę tu wyjść po raz kolejny na sceptyka, bardzo bym chciał, aby podana tutaj informacja okazała się prawdą, lecz niestety nie mogę pominąć kilku informacji, na które ostatnim czasem się natknąłem. Po pierwsze sprawa włosów i testów DNA, testy te rzeczywiście się odbyły, jednak co do ich wyników mamy dwie różne wersje. Szanowny prof. Sapunov, podał hucznie do wiadomości, iż wykazały one, że włosy należą do nieznanego zwierzęcia i tak dalej. Jednak dyrektor Instytutu Zoologi na Rosyjskiej Akademii Nauk Oleg Pugachev, powiedział, iż rzeczywiście po długich naleganiach wspomnianego Sapunova, wykonano testy, jednak z próbek nie udało wydobyć się materiału genetycznego, ponieważ nie odnaleziono cebulek włosowych. Według niego po strukturze włosa można przepuszczać, że mógł należeć on do kozła, niedźwiedzia jak i wielu innych zwierząt. Ocenę komu wierzyć pozostawiam wam.
Druga sprawa jaką chciałbym poruszyć to sama ekspedycja, na której odnaleziono owe włosy w ubiegłym roku. Zauważyliście pewnie, że bardzo ciężko znaleźć jakiekolwiek dokładniejsze informacje na jej temat. Udało mi się jednak natrafić na wypowiedź dr. Jeffa Meldruma, który jako jeden z nielicznych obcokrajowców, a jako jedyny Amerykanin wziął w niej udział. Jego zdaniem całe przedsięwzięcie było dość podejrzane... Głównym celem konferencji miała być naukowa wyprawa do pewnej jaskini. Właśnie w jej trakcie Meldrum zauważył pierwsze podejrzane sygnały, jakimi były liczne połamane i podrapane drzewa oraz gałęzie, akurat na trasie wędrówki. Gwóźdź programu nastąpił jednak po dotarciu do wspomnianej jaskini. W jej środku odnaleziono kilka śladów stóp oraz potencjalne legowisko. Co do śladów to można powiedzieć, iż raczej na pewno nie były autentyczne, gdyż same ich rozmieszczenie przypominało tzw. "grę w klasy". Jeżeli chodzi o legowisko to zanim Meldrum zdążył na nie spojrzeć, w środku leżał już p. Burtsev pozując do zdjęć... lekceważąc wszystkie potencjalne dowody, które mogły się tam znajdować. Ogólnie jego zdaniem wszystko co tam zaszło przypominało dobrze przećwiczoną akcję. Podsumowując badacz opuścił Kemerovo bardzo rozczarowany, przekonany, iż wziął udział w dobrze zaaranżowanej inscenizacji, mającej na celu promowaniu turystyki w tym regionie, a nie poważnej konferencji.
Trochę się rozpisałem
, ale uznałem, iż warto przekazać wam te informacje, gdyż na pewno rzucają one nowe światło na sprawę Yeti z Kemerova jak i całego znajdującego się tam instytut do badań nad nim.