Może to Jożin z Bażin. A tak serio, to moim zdaniem nie jest co innego, tylko ten słynny puszczun. Niezależnie od tego, czy to stwór legendarny, czy prawdziwy (przynajmniej w dawnych czasach), krycie się w najtrudniej dostępnych miejscach jest w jego przypadku czymś oczywistym. Jeśli był legendarny, to dawni Słowianie umieszczali przecież mityczne potwory albo "za górami, za lasami", albo na najbardziej niedostępnych uroczyskach leśnych, gdzie miały miejsce różne dziwy i rzeczy tajemnicze. Jeśli zaś to prawdziwe zwierzę, to jako konkurent człowieka, a przy tym gatunek ewolucyjnie słabszy (choć fizycznie z pewnością silniejszy), chronił się oczywiście w nisze, w które człowiek zapuszczał się rzadko. Wszystkie hominidy tak robią.
Tylko czy ta książka nie jest przypadkiem powieścią fantastyczną? Przecież nawet Sienkiewicz umieścił w "Krzyżakach" ludową gadkę o czymś, co mogło być hominidem:
Cytuj:
Zbyszko spoglądał ku temu błotu z pewną nieufnością, albowiem chłop Radzik, który mieszkał tu niegdyś w ziemnej chacie, znikł razem z rodziną, jakby się pod ziemię zapadł. Jedni mówili, że porwali ich zbóje, byli wszelako ludzie, którzy widzieli później wedle chaty jakieś dziwne ślady ni to ludzkie, ni zwierzęce (...).