"nikifoor" napisał(a):
"Oszołom" napisał(a):
Zbiera mi się na wymioty, kiedy słyszę, jak media się cieszą, jak to wzrasta liczba turystów, odwiedzających nasz kraj...
Media i politycy wiedzą najlepiej... We wszystkim mają rację i to oni musza decydować o takich sprawach jak np. aborcja a nie lekarze. Choć turyści mogą być, z tym że takie miejsca jak parki narodowe czy zabytki (wiadomo, z takiego zamku każdy chce mieć pamiątkę...).
Widzę, że Ty wyznajesz pogląd liberalny, że źle jest tylko dlatego, że mieszają się do sprawy cztery władze... Ale po prawdzie, to one muszą się mieszać (co nie znaczy, że mogą decydować bez liczenia się ze zdaniem obywateli!). Jeśli do Ciebie przyjedzie jakiś Hans z Niemiec albo Boria z Rosji, to jest Twój prywatny problem. Ale jeśli ma przyjechać lub nieprzyjechać do Polski ileś milionów ludzi, to już jest sprawa państwa, tak samo jak gmin, na terenie których mają się ci ludzie znaleźć. Podobnie jest w przypadku aborcji - kwestia ludzkiego życia (jak na razie nikt nie udowodnił, że płód nie jest stadium życia człowieka) jest zbyt ważna, by państwo miało się nią nie zajmować.
Problem nie polega na tym, że władze w ogóle się mieszają, tylko że mieszają się głupio. Bo one patrzą krótkowzrocznie: jak zapewnić ludziom szybki dopływ gotówki, żeby móc się pochwalić, jak to się zlikwidowało bezrobocie. Mniejsza o to, jakim kosztem. Zadepcze się przyrodę - to trudno, "przecież człowiek jest ważniejszy od roślin i zwierząt". Że w ten sposób:
- przyzwyczai się ludzi do niszczenia dziedzictwa narodowego, na drodze spekulacji - czyli zdemoralizuje ich,
- w końcu nie będzie już czego niszczyć, a zatem na czym zarabiać,
- wielki napływ turystów skończy się, gdy tylko minie moda na Polskę, bo masowa turystyka międzynarodowa działa na zasadzie "trendów",
- i co wtedy, skoro ludzie przyzwyczają się do łatwych, dużych i szybkich zysków, a tych zysków już nie będzie,
- w ten sposób uzależnia się wieś polską od rynków zagranicznych i kapitału międzynarodowego, co przyniesie skutki katastrofalne,
- napływ ludzi, których obchodzi jedynie prymitywne "zaliczenie atrakcji" odstrasza z miejsca nawiedzonego masową turystyką ludzi naprawdę zainteresowanych i powoduje dewaluację tych zainteresowań, a rezultacie - nauki,
- cóż to ich obchodzi. Byle tylko utrzymać się na stołku i uchodzić za kogoś, kto "rozwiązał problem bezrobocia". Zresztą wady masowej turystyki można wymieniać długo.
Właściwie jest to forma wyprzedaży naszego dziedzictwa narodowego.
Pojęcie "dziedzictwa narodowego" dla naszych władz zresztą nie istnieje - przyroda liczy się tylko o tyle, o ile z niej da się wycisnąć jak najwięcej pieniędzy. Nie istnieje też wartość naukowa, bo przecież nauka (poza techniką) nie przynosi natychmiastowych zysków, czyli jest "nieużyteczna". Gdyby w ten sposób myśleli starożytni Grecy, którzy stworzyli logikę, dziś nie mielibyśmy komputerów. Liczy się jedynie zarabianie pieniędzy, obojętnie w jaki sposób, bo przecież "problem bezrobocia to sprawa podstawowa". Co kogo obchodzi, że nie da się trwale wzbogacić ludności ani zmniejszyć bezrobocia bazując na konsumowaniu tego, co nam zostawiły poprzednie pokolenia? Ci ludzie nie umieją już myśleć inaczej - wydaje im się, że dobrobyt wzrasta wtedy, gdy zarabia się więcej pieniędzy - a najłatwiejszym sposobem na to jest obecnie wyprzedaż. Oczywiście, wyprzedaż prawdziwa, a nie podarunki za łapówkę (w taki sposób wyprzedawano polskie zakłady przemysłowe). Uważają też, że na tym polega gospodarka.
Decyzjom władz, jak widzę, przeciwstawiasz decyzje indywidualnych jednostek, jako te, które są dobre (lub należy je uznawać). Problem w tym, że jednostki nie zawsze kierują się rozsądkiem. Nie kierujemy się nim wtedy, gdy jesteśmy skutecznie manipulowani. A przecież cała masowa turystyka to jedna wielka manipulacja. Wmawia się ludności, że jest ona dobra, mówiąc tylko o zyskach, nie o konsekwencjach. Wmawia się klientom, że odwiedzenie danego miejsca jest "trendy" i że koniecznie trzeba to odwiedzić i coś kupić - nawet, jeśli ich to zupełnie nie interesuje.
Manipulacja - przemoc psychologiczna - jest formą przemocy równie skuteczną, jak przemoc fizyczna. Gdyby nie ona, taki Hitler - mistrz manipulacji socjotechnicznej - nie doszedłby do władzy.