KryptoZoo
https://www.kryptozoologia.pl/forum/

Tajemnica przełęczy Diatłowa
https://www.kryptozoologia.pl/forum/viewtopic.php?f=17&t=3174
Strona 1 z 2

Autor:  WoJtAssss [ 26 Sie 2014, 13:12 ]
Temat postu:  Tajemnica przełęczy Diatłowa

25 stycznia 1959 roku grupa dziewięciu studentów Uralskiego Instytutu Politechnicznego w Swierdłowsku ,wyruszyła na narciarską wyprawę w północną część Uralu. Wszyscy ponieśli śmierć w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach.

Wiem że pewnie większość zna tą historię bardzo dobrze , ale ja dopiero teraz zwróciłem uwagę na ten niesamowicie ciekawy dający do myślenia dokument , Yeti żyje , polecam link u dołu ;).


http://video.anyfiles.pl/Zagadka+rosyjs ... deo/114896

Autor:  Eskulap [ 27 Sie 2014, 08:14 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Obejżałem :) Materiał bardzo interesujący... wyglądający na prawdziwy. Więc czy możmymy już śmiało powiedzieć że taki gatunek istnieje? A co myślą o tym pozostali?

Autor:  BiGi [ 27 Sie 2014, 10:49 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Bujdy na resorach, jak wszystkie takie produkcje od Discovery.

Autor:  WoJtAssss [ 27 Sie 2014, 12:50 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Ten dokument jest rekonstrukcją wydarzeń z tamtego dnia , nie ma co wierzyć że naukowcy z tego filmu ,coś tam rzeczywiście słyszeli czy widzieli , ale historia wydaje się prawdziwa a to się liczy , według mnie zostali zaatakowanie przez bardzo niegościnnego Yeti . Są też zdjęcia owego stwora

http://zapodaj.net/89caad8835f19.jpg.html
http://zapodaj.net/6c4a654714977.png.html

Autor:  BiGi [ 27 Sie 2014, 16:25 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Równie dobrze mógł to być narąbany ruski drwal po nieudanej potyczce z drewnem albo szaman tubylczego plemienia w stroju rytualnym. Wykluczyć też nie można że to podróbka jest a nie zdjęcie. O ile istnienie tego stworzenia w tamtym regionie jest teoretycznie możliwie, to jednak potwierdzić to może tylko i wyłącznie złapanie żywego osobnika a najlepiej dwóch. Obecnie nie można ufać filmom i zdjęciom.
Z tą bujdą to nie chodziło mi o historię tej wyprawy tylko o resztę "dokumentu"

Autor:  Chudy Pan [ 29 Sie 2014, 12:16 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Co do filmu nie mam zdania. Do zdjęć podchodzę jednak sceptycznie. Po pierwsze są nie wyraźne, a po drugie zaraz powyżej pasa postać jest jaśniejsza podzas gdy nogi i głowa są całkiem czarne. Ale to tylko moje odczucia, więc każdy może to inaczej zinterpretować.

Autor:  SWAT [ 30 Sie 2014, 17:22 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

http://infra.org.pl/historia-/zagadki-d ... zy-diatowa
http://infra.org.pl/historia-/zagadki-d ... py-diatowa
http://infra.org.pl/historia-/zagadki-d ... -przypadki
http://infra.org.pl/nauka/natura/1385-o ... or-umarych
http://infra.org.pl/historia-/zagadki-d ... ry-umarych

Polecam najpierw przeczytać to, potem snuć teorie o Yeti.

Autor:  Chudy Pan [ 01 Wrz 2014, 17:39 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Bardzo ciekawe artykuły. Co prawda pjawiły się nieścisłości między tekstami, ale teorie wysnuwane tam były bardzo prawdopodobne. Chcę dodać jeszcze jedną teorię należącą do Donniego Eichara, którego zdaniem za tragedię odpowiadały infradźwięki, które spowodowały ucieczkę turystów

Autor:  WoJtAssss [ 02 Wrz 2014, 18:46 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Słyszałem o tych dźwiękach ,co do ucieczki się zgodzę można się tego wystraszyć, ale nie słyszałem żeby wyrywały języki, czy pozbawiały oczu :P .

Autor:  BiGi [ 02 Wrz 2014, 20:10 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Język sobie ta dziewczyna odgryzła. A oczy, hm mogły wystrzelić?

Autor:  Wiedźma [ 02 Wrz 2014, 20:22 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

BiGi napisał(a):
Język sobie ta dziewczyna odgryzła. A oczy, hm mogły wystrzelić?


I oczy i język mogły zostać spożyte przez jakieś nieduże stworzenia drapieżne. Trochę oni tam sobie poleżeli, zanim ich znaleziono.

Autor:  Chudy Pan [ 02 Wrz 2014, 20:41 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

To akurat prawda. Jednymi z pierwszych zjedzonych części ciała są właśnie oczy i język.

Autor:  SWAT [ 02 Wrz 2014, 23:55 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Mnie najbardziej zdziwiła z tego wszystkiego systematyczność wypadków oraz ich powtarzające się miejsce. Wszystkie skupiają się wokół tej przełęczy, a chociaż jest to teren niewątpliwie trudny nie jest tak zapomniany jak Tybet czy inne szlaki. Co tam siedzi jest tajemnicą ale z góry odrzucam Yeti, Almasy i rodzinę. Być może jest to miejsce typu Trójkąt Bermudzki, gdzie zachodzi do zaburzeń pola elektromagnetycznego (szaleją kompasy itd.). W takim wypadku ludzi mózg również ma prawo oszaleć, jako iż jest typowo Ziemskim tworem i Ziemskim procesom odpowiadającym.

Autor:  WoJtAssss [ 03 Wrz 2014, 15:11 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Jeden z lekarzy powiedział cytuję :
"(...)obrażenia wyglądały tak, jakby spowodował je wypadek samochodowy. Nie mógł ich spowodować ani człowiek, ani zwierzę"
niektórzy mięli połamane żebra , i obrażenia wewnętrzne jak po bójce , według mnie musiało dojść
do kontaktu fizycznego z czymś o wiele silniejszym od ludzi .

Autor:  Wiedźma [ 03 Wrz 2014, 15:38 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

WoJtAssss napisał(a):
Jeden z lekarzy powiedział cytuję :
"(...)obrażenia wyglądały tak, jakby spowodował je wypadek samochodowy. Nie mógł ich spowodować ani człowiek, ani zwierzę"
niektórzy mięli połamane żebra , i obrażenia wewnętrzne jak po bójce , według mnie musiało dojść
do kontaktu fizycznego z czymś o wiele silniejszym od ludzi .



Coś na pewno ich doprowadziło do stanu totalnej paniki. Jeśli ktoś wyskakuje w mroźną noc z namiotu, rozdzierając jego poszycie i pędzi w mrok, odziany tylko w bieliznę i bez butów (jedna osoba wiała z butem na jednej tylko nodze, drugiego nie zdążyła założyć), to znaczy, że jest przerażony do nieprzytomności, a logiczne myślenie wyłączył kompletnie. Teraz, te trzy osoby, które doznały największych obrażeń, znaleziono w rozpadlinie. Gdy szybko biegnący człowiek wpadnie znienacka w szczelinę, może zrobić sobie całkiem dużą krzywdę, zwłaszcza gdy lądując rąbnie głową, albo klatką piersiową, w głaz, albo pień drzewa.

Pytanie tylko co wystraszyło grupę w miarę doświadczonych wspinaczy tak bardzo, że wyprysnęli z namiotu bez butów i odzieży i nawet nie próbowali do niego wrócić?

Autor:  Chudy Pan [ 03 Wrz 2014, 17:29 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Właściwie, to troje z nich próbowało, a byli nimi Słobodin, Kołomogorowa i sam Diatłow, trzymający w ręku gałąź. Wszyscy jednak zmarli z powodu hipptermii.

Autor:  Wiedźma [ 03 Wrz 2014, 19:46 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Chudy Pan napisał(a):
Właściwie, to troje z nich próbowało, a byli nimi Słobodin, Kołomogorowa i sam Diatłow, trzymający w ręku gałąź. Wszyscy jednak zmarli z powodu hipptermii.


Musieli jednak być bardzo wyczerpani, skoro zmarli, nie dotarłszy do namiotu. Co zatem przeraziło ich tak bardzo, że dopiero widmo rychłej śmierci z przemarznięcia skłoniło ich do powrotu? Co tak strasznego było w tym namiocie, że woleli zaryzykować odmrożenia, niż się tam zbliżyć?

Autor:  Pawel [ 04 Wrz 2014, 10:46 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Po czym tak w ogóle stwierdzono że namiot został rozdarty od środka? To musiało być tak przerażające że zamiast bronić się przed tym w namiocie woleli uciekać na pewną śmierć rozdzierając w chaosie namiot i wybiegajac z niego w śnieg...

Autor:  keron [ 04 Wrz 2014, 12:42 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

cyt: "Po czym tak w ogóle stwierdzono że namiot został rozdarty od środka?"
Prawdopodobnie po rozdarciu:)
Mnie co innego zastanawia, jeśli przyczyną były infradźwięki, pole elektromagnetyczne, napromieniowanie itd itp to uciekaliby wejściem do namiotu. Gwarantuje to szybszą i sprawniejszą ucieczkę niż rozcinanie go. Zwłaszcza, że ubranie które na sobie mieli (skarpetki, bielizna) świadczyło o tym, że czas był bardzo ważny, gdyż go brakowało. Wiele sprawniej jest wyjść wejściem.
Prosty przykład, który wielu na własnej skórze doświadczyło (przynajmniej ja tak). Będąc w stanie mocnego upojenia alkoholowego, kiedy zrywamy się z przerażeniem w oczach, gdyż czujemy zbliżające się wymioty, zrywamy się gwałtownie i praktycznie doskakujemy jednym susem do wejścia do namiotu, aby sprawę załatwić na zewnątrz. Nawet przez myśl nie przejdzie nam rozcinanie go, a do wejścia trafiamy podświadomie nie myśląc nawet gdzie ono się znajduje. Kieruje nami odruch.
Więc jaki wniosek, jak dla mnie niemal pewny?
Zagrożenie było miejscowe, widoczne i znajdowało się przed wejściem do namiotu, a przynajmniej z tej strony. Co właśnie spowodowało ucieczkę bokiem lub tyłem namiotu. Coś jak np: niedźwiedź wchodzący do namiotu głównym wejściem. Oczywiście "niedźwiedź" to tylko przykład bo jest z góry wykluczony z wiadomych względów tak samo jak inne silne zwierzęta czy ludzie.

Autor:  Chudy Pan [ 04 Wrz 2014, 14:56 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Też pomyślałem o tym, że coś musiało znajdować się od strony wejścia. Biorąc pod uwagę to w jaki sposób uciekali, wydaje mi się, że to ,,coś" prawie weszło do ich namiotu. Nie sądzę, żeby słysząc jakiś szmer, czy widząc niewyraźną sylwetkę dziewięć osób nagle wybiegłoby przez wyciętą dziurę z ciepłego i dającego poczucie bezpieczeństwa namiotu na pewną śmierć, a później przebiegło ok. 1,5km. Zgodnie z następnymi znaleziskami tj. uszkodzoną czaszką, ułamanymi gałęziami i ostatecznym rozdzieleniem się grupy, można uznać, że dobiegli do drzew i jedno z nich (najpewniej to ze zgruchotaną czaszką) próbowało zobaczyć co z obozowiskiem i czy zagrożenie już minęło. Wtedy najpewniej się rozdzielili, część miała spróbować pójść do namiotu, dwójka została, by rozpalić ognisko, a reszta poszła do lasu szukać pomocy, miejsca na nocleg, lub chrustu. Oczywiście wszystko mogło wyglądać inaczej, a to są tylko moje domysły.

Autor:  Wiedźma [ 04 Wrz 2014, 17:50 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Chudy Pan napisał(a):
Też pomyślałem o tym, że coś musiało znajdować się od strony wejścia. Biorąc pod uwagę to w jaki sposób uciekali, wydaje mi się, że to ,,coś" prawie weszło do ich namiotu. Nie sądzę, żeby słysząc jakiś szmer, czy widząc niewyraźną sylwetkę dziewięć osób nagle wybiegłoby przez wyciętą dziurę z ciepłego i dającego poczucie bezpieczeństwa namiotu na pewną śmierć, a później przebiegło ok. 1,5km. Zgodnie z następnymi znaleziskami tj. uszkodzoną czaszką, ułamanymi gałęziami i ostatecznym rozdzieleniem się grupy, można uznać, że dobiegli do drzew i jedno z nich (najpewniej to ze zgruchotaną czaszką) próbowało zobaczyć co z obozowiskiem i czy zagrożenie już minęło. Wtedy najpewniej się rozdzielili, część miała spróbować pójść do namiotu, dwójka została, by rozpalić ognisko, a reszta poszła do lasu szukać pomocy, miejsca na nocleg, lub chrustu. Oczywiście wszystko mogło wyglądać inaczej, a to są tylko moje domysły.


Bardzo jednak trafne, uważam. Tylko co im próbowało wleźć do tego namiotu?

Autor:  Chudy Pan [ 04 Wrz 2014, 18:03 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Dzięki. A co do tego co próbowało im wejść do namiotu to możemy cytować Szekspira: ,,Oto jest pytanie".

Autor:  SWAT [ 04 Wrz 2014, 21:47 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Może zajrzał im tam jakiś dziki zwierz? Zbłąkany niedźwiedź polarny lub brunatny, ewentualnie tygrys syberyjski? Uderzenie łapy niedźwiedzia może zmiażdżyć klatkę piersiową.

Autor:  Wiedźma [ 04 Wrz 2014, 22:00 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

SWAT napisał(a):
Może zajrzał im tam jakiś dziki zwierz? Zbłąkany niedźwiedź polarny lub brunatny, ewentualnie tygrys syberyjski? Uderzenie łapy niedźwiedzia może zmiażdżyć klatkę piersiową.


W misia brunatnego mogę uwierzyć, natomiast niedźwiedź polarny albo tygrys syberyjski biegające po tajgach północnego Uralu to byłaby prawdziwa zagadka kryptozoologiczna :)

Autor:  Chudy Pan [ 05 Wrz 2014, 05:37 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Teoretycznie mogłoby to być jakieś zwierzę, ale znalezione tropy przeczą niestety tej teorii. Nie jest jednak wykluczone, że ślady przysypał śnieg.

Autor:  keron [ 07 Wrz 2014, 20:38 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

zwierzę odpada...każde uderzenie, atak, pozostawiłby ślady zewnętrzne na ciele. Wyobraźcie sobie, że miś przy uderzeniu łapą nie pozostawia nawet śladu na ciele..jakoś ciężko, prawda?:)

Autor:  Chudy Pan [ 07 Wrz 2014, 20:54 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

No tak. Masz rację.

Autor:  SWAT [ 08 Wrz 2014, 16:46 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

keron, ja sobie wyobrażam. Ot, grube ubranie alpinistyczne przyjęło pazury na siebie. Dajmy na to że to Ci połamani w ubraniu, a reszta padła ofiarą zbiorowej paniki i niskiej temperatury. Być może złej pogody, nie ciężko w śnieżycy zabłądzić stojąc nawet kilka metrów od namiotu.

Autor:  WoJtAssss [ 14 Wrz 2014, 16:04 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

Zgadzam się z wami nie zwierze ale , humanoid lub człekokształtny jeśli yeti nazwiemy zwierzęciem , to i człowieka możemy tak nazwać , inne człekokształtne np:szympansy , jak walczą to do walki używają zerwanych gałęzi czy pięści które zostawiają jedynie ślady wewnętrzne , no i używają też kłów.

Autor:  Wiedźma [ 14 Wrz 2014, 16:55 ]
Temat postu:  Re: Tajemnica przełęczy Diatłowa

WoJtAssss napisał(a):
Zgadzam się z wami nie zwierze ale , humanoid lub człekokształtny jeśli yeti nazwiemy zwierzęciem , to i człowieka możemy tak nazwać , inne człekokształtne np:szympansy , jak walczą to do walki używają zerwanych gałęzi czy pięści które zostawiają jedynie ślady wewnętrzne , no i używają też kłów.


Bokserzy i inni zawodnicy sportów walki się z tobą stanowczo nie zgadzają. Pięści zostawiają ślady zewnętrzne, niekiedy bardzo kolorowe, niekiedy mające postać opuchlizny lub pęknięcia tkanek. Tak samo zresztą jak każde inne narzędzie tępokrawędziste.

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/