KryptoZoo
https://www.kryptozoologia.pl/forum/

Dowcipy o kryptydach
https://www.kryptozoologia.pl/forum/viewtopic.php?f=11&t=88
Strona 1 z 1

Autor:  Przyjaciel potwórków [ 24 Lis 2005, 11:37 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

Przychodzi chapucabra do gospodarstwa nocą .
Wchodzi do stajni i widzi śpiącą kozę.
Chce się napić krwi, już się schyla .
Ale nagle patrzy na kozę i mówi : ,,Zapomnieli o słomce ''! :D

Czym się różni pomórnik od sąsiada ?
Pomórnika nikt nie chce spotkać, a sąsiada chce się. :!:

Czym się różni nessie od ogopogo ?
-Nessie kończy się na ,,e'',a ogopogo na ,,o''!!

Autor:  Ivellios [ 22 Mar 2006, 12:18 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

Bez sensu :?

Gdzies na forum zapodałem moją hipotezę na temat RODS'ów:
RODS to trzy ważki, z czego dwie to heteroseksualiści, a jedna to pedał...

Autor:  Pawel [ 22 Mar 2006, 20:24 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

Przychodzi okaleczacz do weterynarza i mówi
-Folanalem se sepy na zelasnej piejkiej obozy :lol:
(dla nierozumejacych: Połamalem sobie zeby na zelaznej psiej obroży)

Autor:  nikifoor [ 15 Maj 2006, 18:34 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

głosowanie w dyktatorskim panstwie yeti:
Czy nie masz nic przeciwko urzedowaniu Yetoszenki przez nastepna kadencje?
Tak, nie mam nic przeciwko
Nie, nie mam nic przeciwko

Autor:  Gacopierz [ 20 Maj 2006, 19:19 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

Przychodzi chupacabra do baru i mówi do skonsternowanego barmana:
- Jedno Piwo!
Barman nalewa i odpowiada:
- 10 złotych
Chupa płaci i popija piwo. Barman po krótkiej chwili:
- Nie często widujemy tutaj Chupacabry...
- Nic dziwnego, przy takich cenach...

Autor:  Ivellios [ 20 Maj 2006, 20:34 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

Wiszą sobie w jaskini trzy nietoperzowate stworzonka.
- Ale jestem głodny... - mówi Ropen i wylatuje z jaskini. Wraca po pięciu minutach całe we krwi i mówi:
- Pamiętacie tą krowę na pastwisku?
- Taaa... - odpowiadają koledzy.
- Już jej nie ma.
Budzi się Kongamato mówi:
- Aaa ja też coś zjem... - i wylatuje. Wraca po 15 minutach, całe w wełnie i we krwi i mówi:
- Te, a pamiętacie te owce na łące?
- No pewnie.
- To ich też już nie ma.
Budzi się Ahool i mówi:
- Łooo... ale zgłodniałem! - i wylatuje. Po dwóch minutach wraca, cały poharatany i poobijany i z rozbitą głową i jęczy:
- A pamiętacie to... auć... to drzewo przed jaskinią?
- Pamiętamy.
- A ja zapomniałem...

Autor:  nikifoor [ 22 Maj 2006, 17:45 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

stary kawał bardzo dobry

Autor:  Wulver [ 29 Lip 2006, 10:32 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

Ivellios zmień te dwa nietoperze na Kongemato i Ropena, to będzie lepiej.
Chupacabra pograsowała sobie trochę na wakacjach w Polsce jako Pomórnik, wrobiła w zabójstwa rosomaka i wraca do Puerto Rico samolotem LOTu. Jako że zgłodniała to zaczepia stewardessę:
- Macie może kurczaki?
- Nie, za to jest posiłek wegetariański.
Głupie, wiem.

Mngwa biegnie sobie przez dżunglę, nagle zauważa, że obserwuje ją Kasai Rex. Udaje, że go nie zobaczyła i myśli : "Kurczę, juz po mnie. Ten jaszczur zabija nosorożce, nie ucieknę mu, zaraz mnie zje chyba, że coś wymyślę". Rozgląda się, a tam leży czaszka tyranozaura, siada koło niej, mlaska i głośno mówi:
- Ale smaczny ten tyranozaur. Muszę upolowac jeszcze jednego.
Dinozaur szybko się wycofał i myśli: "Kurczę, nie zauważyła mnie, nie wiedziałem że one polują na tyranozaury. Ale miałem szczęście". Kongemato który widział całą sytuację podlatuje do jaszczura i mówi mu o przekręcie.
- O ja już temu kocurowi pokażę, choć Kongemato, poszukamy jej.
Jednak mngwa znów ujrzała zagrożenie wystarczająco wcześnie, znowu siada do czaszki i mówi tak, że Rex ją słyszy:
- Kurczę, Kongemato miał mi przyprowadzić kolejnego Tyranozaura, gdzie on sie podziewa, minęły już dwie godziny a tej latającej myszy nie ma z obiadem.

Autor:  Pawel [ 09 Sie 2006, 14:20 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

Hhaahaha :lol: Niesle to ostatnie ;P :one:

Autor:  Schnappi [ 20 Wrz 2006, 20:27 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

Nic lepszego na razie nie wymyśliłem...:

Leży sobie Chupacabra pod drzewkiem i rozmyśla: ,,Trzy noce temu znalazłam gospodarstwo z 10 kozami. Załatwiłam wszystkie w jedną noc!
Dwie noce temu znalazłam gosp. z 30 kozami. Wszystkie w dwie noce!
Dzisiaj wypatrzyłam gospodarstwo z 150 kozami. Dziesięć nocy powinno wystarczyć.''
Gdy zapadł zmrok odczekała godzinkę i poszła rozpocząć ukatrupianie.
Idzie do tego gospodarstwa, slinka jej cieknie, a tu patrzy: wszystkie 150 kóz martwych, bez krwi, wątroby itp.
Rozgląda się z niedowierzaniem i nagle dostrzega krwawy napis na murze:
,,Byłem tu - Chuck Norris''


Oceńcie.

[size=9px][ Dodano: 2006-09-22, 23:33 ][/size]
A może taki:

Niestrudzony Poszukiwacz Kryptyd szukał Chupy. I tak szukał i szukał i pewnego dnia znalazł trzy dziesiąte jeszcze żywej chupy. Tak patrzy na nią patrzy i pyta:
- A gdzie reszta?
Chupacabra wyjmuje krótkofalówkę i mówi:
- 07 - zgłoś się!

Autor:  Pawel [ 15 Paź 2006, 12:18 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

:lol: Ale sie usmialem :lol: :wink: Niezle

Autor:  Schnappi [ 17 Paź 2006, 21:03 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

Może jeszcze jedna parafraza znanego dowcipu:

O władzę w świecie kryptyd walczyły dwa mocarstwa: Dyktatorskie Państwo Yeti, rządone przez Yetoszenkę i Republika Wielkich Stóp, rządzona przez Harrego Sasqbusha. Żadna ze stron nie mogła definitywnie wygrać, więc Yetoszenko zaproponował, by za 4 lata odbyła się walka kryptyd. Która strona ją wygra, ta będzie panować. Przez ten czas yetisztańscy genetycy stworzyli prawdziwą bestię: krzyżówkę chupacabry, tygrysa szablozębnego i megalanii. Bestia była tak grożna, że nikt nie zbliżał się do jej stalowej klatki z potrójnymi prętami bliżej, niż na 10 m.
No i się spotkali. Yetisztan wystawił swoja bestię, a republika WS....Itzcuintlipotzotli!
Yeti współczuli WS, że przegrają, ale......gdy rozpoczęła się walka, Itzcuintlipotzotli dopadł i jednym kłapnięciem pożarł dziką bestię Yetistańczyków.
Yetoszenko własnym oczom nie wierzy, zwraca się do Sasqbusha:
- Nasi najlepsi genetycy przez 4 lata pracowali na to, by stworzyć niepokonaną krzyżówkę chupacabry, tygrysa i megalanii. Jak to się stało, że pokonał go Itzcuintlipotzotli?!?
Sasqbush odpowiada:
- A nasi najlepsi chirurdzy plastycy przez 4 lata pracowali na to, by Kasai rex wyglądał jak Itzcuintlipotzotli..........

:)

Autor:  Pawel [ 19 Paź 2006, 16:26 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

:grin: :D LOL jednym slowem :roll:

Autor:  nikifoor [ 19 Paź 2006, 17:13 ]
Temat postu:  Dowcipy o kryptydach

Proponuje aby w tym temacie zamieszczać także normalne dowcipy, bo i tak wiekszość z nich równie dobvrze jak o kryptydach mogłaby opowiadać o znanych zwierzętach.

Autor:  Ivellios [ 18 Lut 2008, 16:12 ]
Temat postu:  Odp: Dowcipy o kryptydach

Czym sie różni mądra blondynka od Yeti?
Yeti podobno widziano.

Autor:  Gacopierz [ 18 Lut 2008, 19:40 ]
Temat postu:  Odp: Dowcipy o kryptydach

Żart absurdalny.

Czym się różni Gołąb (a niechże będzie, że jaskiniowy :P) od Zwłaszcza?
Gołąb sra na parapet a zwłaszcza na dach.

Autor:  Kartel [ 22 Lut 2008, 23:25 ]
Temat postu:  Odp: Dowcipy o kryptydach

Żart totalnie absurdalny, niezwiązany z kryptozoologią:
Dawno temu żył sobie zakon mnichów, swój klasztor założyli na Evereście, a było ich 2048. Żyli sobie w tym klasztorze oddając się medytacji i poznawaniu życia, aż pewnego feralnego dnia ich spokój coś zakłóciło, przyjechał facet na czerwonym rowerze i rozjechał połowę mnichów, jednocześnie burząc cały klasztor. 1024 pozostałych mnichów opłakiwało stratę przyjaciół, jednak stwierdzili, że nie mogą tak żyć do końca, stwierdzili, że muszą zacząć od nowa. Jak mówili, tak też zrobili, głęboką dżunglę Amazonii, gdzie zbudowali równie piękny klasztor, zaznali tam jeszcze raz spokoju, jednak poprzednio, nie trwało to wiecznie, pewnego dnia przyjechał ten sam facet, na tym samym czerwonym rowerku, i zrobił to samo, zniszczył klasztor i zabił połowę mnichów. Mnisi stwierdzili iż muszą znaleźć trudniej dostępne miejsce, więc dzięki wiedzy ze starych ksiąg odnaleźli zatopiona Atlantydę, gdzie zamieszkali. 512 mnichom żyło się ta naprawdę dobrze, mieli spokój, na który zasługiwali. Pomimo tych usilnych starań nie udało się im ukryć dość dobrze, ich spokój znów zakłócił czerwony rowerek z jego kierowcą, stało się to co poprzednio, klasztor zniszczony połowa mnichów zabitych. Następnym posunięciem była ucieczka z ziemii, 256 mnichom udało się stworzyć klasztor, który jak stacje kosmiczne znajdował się na orbicie. Było im tam wręcz doskonale, mogli byli dalej od ziemii i od jej problemów, mogli tutaj całkowicie oddać się medytacji. Niestety, natrętny człowiek na czerwonym rowerku dotarł i tutaj, zrobił dokładnie to samo, klasztor zniszczony i 128 mnichów żywych. Zdecydowali się oddalić od ziemii jeszcze bardziej, więc tym razem miejscem na nowy klasztor miał być księżyc, jak pomyśleli tak też zrobili. Jednak już przyzwyczajeni do całej sytuacji, mnisi znów gościli znany im dobrze czerwony jednoślad z równie dobrze znanym psychopatą kierującym wyżej wymienionym. Nie zdziwili się również tym co się stało dalej. Więc 64 mnichów, stwierdziło, że skoro odległość nie przeszkadza, to może ochrona. Ich kolejny klasztor posiadał mury obronne, fosę itd. Jednak co zapewne was nie dziwi i to nie powstrzymało faceta na czerwonym rowerku, więc po kolejnej tragedii już 32 mnichów stwierdziło, że założę klasztor głęboko pod ziemią. Niestety, zapewne was nie zdziwię, jeśli powiem że i w to miejsce dostał się znienawidzony przez mnichów człowiek, wraz z jego czerwonym rowerkiem i zrobił to co zawsze. 16 mnichów, wpadło na pomysł, że może na totalnym pustkowiu będą tak trudni do znalezienia że zaznają spokój. Wprowadzili ten pomysł w życie, więc wybudowali klasztor w samym sercu Sahary, bez żadnych dróg, czy wskazówek jak dojść. Pomimo tych przeszkód stało się to co zawsze, pozostało już tylko 8 mnichów. Następną próbą, było stworzenie klasztoru i wynajęcie ochrony, która oczywiście miałaby za zadanie ochronić mnichów, przed wszelkimi nieproszonymi gośćmi, którzy mogliby przeszkadzać w ich rozmyślaniach. Niestety nawet siła ludzka w postaci wyspecjalizowanych żołnierzy, nie była w stanie powstrzymać faceta na czerwonym rowerku, po tej masakrze pozostało już tylko 4 mnichów. Pomyśleli, że może nie będzie zastaną spokój w pierwotnym miejscu swojego klasztoru, tak więc wraz ze swoim dobytkiem jeszcze raz przenieśli się na najwyższą górę świata Mount Everest. Jednak ich pomysł się nie sprawdził, zaraz po wybudowaniu klasztoru, przybył już wszystkim znany człowiek na czerwonym rowerku, który zrobił to co miał w zwyczaju, zniszczył klasztor i połowę mnichów. 2 ostatnich mnichów zmęczonych tym wszystkim, wybudowało swój klasztor w mieście, w żadnym niedostępnym miejscu, wszyscy o nim wiedzieli. Przez pewien czas ku ich uciesze, mieli tam spokój, oczywiście zakłócany życiem miasta, kiedy byli już pewni, że to tutaj zaznają spokój, nadjechał kierowca znanego czerwonego pojazdu i zrobił dokładnie to co miał w zwyczaju. Ostatni mnich zdruzgotany tymi wszystkimi przeżyciami, stwierdził, że musi to jakoś zakończyć, więc kupił zielony rowerek i zaczął pościg. Jechał długo przejechał Amerykę Północną, potem Amerykę Południową, przebył Ocean Spokojny, przez Azję dotarł do Europy, wiedział, że jest już co raz bliżej ściganego, który sie nie poddawał, uciekał najszybciej jak mógł. Pościg trwał jeszcze przez Afrykę, Ocean Indyjski i wreszcie w Austalii dorwał swojego prześladowcę.
A jaki morał z tego płynie? Zielone rowerki są szybsze niż te czerwone.

Autor:  Ivellios [ 23 Lut 2008, 03:04 ]
Temat postu:  Odp: Dowcipy o kryptydach

Panowie, to jest temat Dowcipy o kryptydach więc z łaski swojej proszę zamieszczać w nim dowcipy o kryptydach, a nie o dupie Maryni.
Każdy kolejny post zawierający dowcipy niekryptozoologiczne będzie usuwany.

Autor:  Ivellios [ 01 Mar 2009, 02:20 ]
Temat postu:  Odp: Dowcipy o kryptydach

A co tam, zarzucę tekściorem :P

Przychodzi Heuvelmans z gadającym Onzą do łowcy talentów (którym jest Ela Zapendowska). Musi zademonstrować zdolności kota, więc zadaje mu pytanie:
- Jak się nazywa drobny węgiel?
Onza odpowiada:
- Miał!
Heuvelmans:
- A jaka jest forma czasu przeszłego czasownika "mieć" w trzeciej osobie rodzaju męskiego w liczbie pojedynczej?
Onza:
- Miał!
Zapendowska wyrzuca obu na ulicę. Na ulicy Onza wstaje, otrzepuje się i mówi:
- Może ja mówiłem niewyaźnie?

Matka małych orgojchorchojów mówi do swoich dzieci bawiących się na ulicy:
- Dzieci, dzieci, spełznijcie z drogi!
- Ale dlaczego? - pytają małe orgojchorchojki.
- Bo za sześć godzin przejedzie autobus...

Autor:  Ivellios [ 20 Gru 2009, 12:42 ]
Temat postu:  Odp: Dowcipy o kryptydach

Idzie jackalope przez las. Nagle zauwazyl dziurkę. krzyknął do niej "łuuuchuu", cos mu odpowiedzialo "łuuuchuu" i wyskoczyl koao. Poszedl jackalope dalej, zauwazyl wieksza dziurę, krzyknal "łuuuchuu", cos mu odpowiedzialo "łuuuchuu" i wyskoczyl mothman. Idzie jackalope dalej, zobaczyl jeszcze wieksza dziure, krzyknal "łuuuchuu", cos mu odpowiedzialo "łuuuchuu" i wyskoczyla chupacabra. no to jackalopek w nogi. uciekajac, zauwazyl jeszcze wiekszy otwor, wiec zatrzymal sie na chwile. krzyknal "łuuuchuu", co mu odpowiedzialo "łuuuchuu" i wyskoczyl potwor Gable'a. wiec jackalopek znow w długą. wreszcie, zatrzymal sie zeby zlapac oddech i zauwazyl najwieksza z dotychczasowych dziur. krzyknał "łuuuchuu", cos mu odpowiedzialo "łuuuchuu" i przejechal go pociąg.

Strona 1 z 1 Wszystkie czasy w strefie UTC
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/