Tak jakby co, to dziś o 23 na National Geographic leci program z serii ,,Wierzyć, nie wierzyć" o Orang-pendku. Ja go wcześniej nie oglądałem, mam nadzieję że dzisiaj mi się uda.
No to tak:
Ten program leciał we wtorek na kanale Planete, były to 2 odcinki miedzy 12.30 a 14.20.
Miał tytuł ,,stwory, potwory, cudaki", ale w angielskim orginale było to ,,Animal X - natural mystery unit" (chyba..) Coś mi się zdaje, że to po prostu te dłuższe odcinki ,,Zwierzęcego archiwum X", który kiedys leciał na AP, a których kiedyś wspominał Kiedrzu...ale pewności nie mam.
Pierwszy był o Bestii z Gevaudan, skończyło się na tym, iż były nią mieszańce psa i wilka (na co wskazywałoby białe zabarwienie brzucha i kształt ogona), wytresowane przez 2 myśliwych Chastelów na zlecenie szlachcica jakiegośtam z nazwiskiem na M.
Drugi był o wilku workowatym, przedstawiono relacje świadków, odchody, tropy i włosy mające do niego nalezeć, włosy okazały się jednak należeć do kozy. Przedstawiono nawet relacjkę świadka, który miał widzieć wilka w mieście.
Nieoczekiwanie (miałem Was zawiadomić, niestety nasz kapryśny serwer mi na to nie pozwolił i nie dostałem się do strony) dziś o 22.35, czekając na program o Orang-pendku, trafiłem na kolejny odcinek tego programu na planete, tym razem o naszym ulubieńcu...czyli....chupie. (

). Nie jednak o tej z Puerto rico, ale tej z Chile, konkretnie z pustyni Atacama.
W ostatnich latach ataki chupy (równiez na ludzi) miały tam przybierać na sile.
Przedstawiono relację kobiety, na którą obok jej własnego domu skoczyło tajemnicze zwierzę i strasznie poraniło. Mąż znalazł ją nieprzytomną i bladą ze strachu, na rękach miała idealnie proste ślady trzech pazurów, na plecach długie na
70 cm (!) głębokie rany żółtej barwy. W szpitalu lekarze orzekli, iż jest wariatką i sama się pokaleczyła. Jednak zadanie sobie takich ran na plecach byłoby bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe - jak twierdził lekarz, który odwoził ją do szpitala.
W dodatku, rany na plecach i rękach nieoczekiwanie całkowicie zniknęły już na drugi dzień....
Wypowidał się też veterynarz, który badał zabitego w tajemniczych okolicznosciach kota - miał on 2 rany średnicy 5 cm, przez które wyciągnięto wszystkie narządy, wokół ran była gęsta ciecz zawierająca środek spowalniający krzepnięcie krwi (antykoagulant).
W pewnym mieście w Chile na skraju pustyni Atacama, w ciągu 10 dni miało w podobny sposób zginąć aż 232 zwierzęta.
Na koniec prowadzący program orzekli, iz chupą sąnajprawdopodobniej jacyś ludzie, którzy chcą zastraszyć i kontrolować w ten sposób zabobonną ludność.
Drugi był o niezwykłych zdolnościach znanych zwierząt...chyba tylko tych całkiem naturalnych, jak świecące w ultrafiolecie skorpiony, przylgi na palcach gekonów i psy ostrzegające właścicieli przed niebezpieczeństwem...nawet nie wiem, bo chciałem obejrzeć drugą połowę programu o orang-pendku.
Jednym słowem, był to prawdziwie kryptozoologiczny wieczór, z prawie 2-godzinnym seansem....szkoda tylko, że programy nakładały się na siebie...